Dymek od razu znienawidził wujka, a mama wstrząśnięta, próbowała mu to wytłumaczyć.

polregion.pl 3 tygodni temu

**Dziennik, 15 kwietnia**

Wujka Jacka Kuba od razu nie polubił. Ba, wręcz go znienawidził.

Mama, nerwowo splatając palce, powiedziała tego wieczoru ośmioletniemu synkowi:
— Kubo, poznaj wujka Jacka. Razem pracujemy, a teraz postanowiliśmy też zamieszkać razem.

Chłopiec zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. Jak to? Ten obcy facet będzie teraz z nimi mieszkał?
— A tata? — rzucił gniewnie, patrząc spode łba na wuja stojącego w drzwiach.
— Kuba, nie zaczynaj! — Mama jeszcze bardziej się zdenerwowała, głos jej się załamał.

— Tata wróci! Na pewno wróci! Nie potrzebujemy ciebie! — wrzasnął Kuba, a łzy popłynęły mu po policzkach. Wymknął się do swojego pokoju i rzucił na łóżko.
— Synku… Ile razy mam ci powtarzać? Twój tata nas zostawił. Mnie i ciebie. Nie wróci już nigdy. A wujek Jacek jest dobry. Zobaczysz, będzie się o nas troszczył, zaprzyjaźnicie się. — Mama usiadła obok niego, głaszcząc go po głowie. Mówiła cicho, łagodnie, ale Kuba nie odwracał się, wtulony w ścianę. Nie wierzył jej. Tata zawsze wracał. Wcześniej też wyjeżdżał na długo, swoją ciężarówką, ale wracał z prezentami, wesoły, wołając od bramy: „No to jak, witacie mnie? Zobaczcie, kto przyjechał!”. A Kuba biegł w jego stronę z szeroko rozłożonymi ramionami: „Tato, tato! Co mi przywiozłeś?”.

Tego dnia, gdy tata wyjeżdżał ostatni raz, długo rozmawiali z mamą w kuchni. Mama płakała, a tata powtarzał: „Ewo, nie rób scen. Wiesz, iż mam rodzinę. Muszę o nich myśleć”. Kuba miał wtedy sześć lat. Nie rozumiał, o co chodzi. Jak to „inna rodzina”? Przecież oni są jego rodziną! Rano taty już nie było. „Kiedy wróci?” — zapytał mamę, która tego dnia była zamyślona i wzdychała. Nie uwierzył, gdy powiedziała, iż tata nigdy nie wróci. Że ma inną żonę, inne dzieci. Wtedy Kuba wpadł w szał, krzyczał, iż mama kłamie, iż tata go kocha i na pewno wróci. Czekał długo, ale tata nie przyjeżdżał. Mama złościła się, gdy o niego pytał. A teraz w ich domu pojawił się ten wujek Jacek.

Mama wyszła. Kuba usłyszał, jak wujek mówi w kuchni:
— Ewka, może niepotrzebnie tak od razu? Trzeba go było przygotować.
— Nic się nie stało. Przyzwyczai się. Wszystko się ułoży. — Mama odpowiedziała krótko.

Następnego ranka wujek Jacek jadł z nimi śniadanie. Chwalił jajecznicę na boczku, jakby to było jakieś arcydzieło. Mama się uśmiechała, dolewając mu gorącej herbaty.
— Kubuś, chcesz, żebym cię zawiózł do szkoły? Możesz pomóc mi kierować. — zaproponował.
— Sam pójdę. — burknął Kuba. Tata też czasem pozwalał mu siedzieć za kierownicą, choć samochód był zgaszony. Kubie podobało się kręcenie kierownicą, naciskanie guzików, wyobrażanie sobie, iż jedzie gdzieś daleko. Ale od wujka Jacka niczego nie chciał. Wujek nie nalegał, mama choćby nie zwróciła Kubie uwagi, iż być niegrzeczny.

Potem jednak Kuba z ciekawości wyjrzał przez okno. Spodziewał się zobaczyć zdezelowanego malucha, jak u sąsiada, dziadka Staszka. Ale wujek miał lśniącego, srebrnego audi. Mama pomachała mu z okna, a wujek trąbił. Kuba nie odwzajemnił pozdrowienia, tylko marszcząc brwi, poszedł w drugą stronę. Pod trzecim domem czekał na niego najlepszy kumpel, Michał.

— No trudno, pechowiec z ciebie. Teraz zacznie cię wychowywać. — westchnął Michał, drapiąc się po głowie. Jego ojczym, wujek Marek, od czterech lat mieszkał z nimi. Pił, krzyczał i często dawał Michałowi w głowę, bez powodu. Matka nie broniła syna — sama też często piła z mężem, uważając, iż „mężczyzna lepiej wie, jak wychować chłopaka”. Kuba wyobraził sobie, iż wujek Jacek może być taki sam. Zrobiło mu się jeszcze gorzej. Choć mama nigdy nie piła i zawsze była dla niego dobra.

Ale obawy okazały się płonne. Wujek Jacek nie pił. Po pracy i w weekendy coś naprawiał, coś majsterkował, pogwizdując. Zawsze prosił Kubę o pomoc, ale chłopak tylko mruczał „Nie chce mi się” i odchodził. Potem jednak podglądał, jak wujek sprawnie sobie radzi. Dom i podwórko powoli się zmieniały. Mama częściej się uśmiechała. Kuba złościł się i specjalnie chował narzędzia, czekając, aż wujek się wkurzy. Ale wujek tylko się uśmiechał i mówił: „Skrzat domowy znowu sobie pożartował”, potem znajdował to, czego potrzebował.

Wieczorami przy kolacji pytał o szkołę, o lekcje.
— W porządku. Sam dam radę. — odpowiadał Kuba niechętnie. Michał dostawał lanie za każde gorsze oceny. Wujek nigdy nie naciskał, nie krzyczał.

Pewnego dnia Kuba i Michał pobili się z chłopakami z piątej klasy. Siniak pod okiem został.
— Kubo, może o tym porozmawiamy? — zapytał wujek poważnie.
— Nie potrzebuję twojej pomocy. — warknął chłopak, zostawiając niedojedzoną kolację.

— To tylko chłopięce bójki, nic poważnego. — uspokajała mama.
— jeżeli to była uczciwa walka, to pół biedy. Ale jeżeli go gnębią? — zastanawiał się wujek. — I tak ma teraz trudne chwile przez nas. jeżeli to się powtórzy, pójdę do szkoły, dyskretnie.

Następnego ranka Kuba wsypał sól do herbaty wujka. Głupie, ale zrobił to ze złości. Wujek zauważył, ale ani słowem tego nie skomentował, tylko spokojnie wylał herbatę i zaparzył nową.

Tak mijały miesiące. Pewnego wiosennego popołudnia mama i wujek nie wrócili z pracy. Kuba zaczął się niepokoić, gdy w drzwiach stanął tylko wujek Jacek.

— Gdzie mama?
— Kubo, nie martw się. Mama jest w szpitalu, musi tam zostać kilka dni. Tymczasem będziemy sobie radzić sami. — posadził chłopca przy stole.
— Co się stało?
— Nic poważnego. niedługo będziesz miał braciszka albo siostrzyczkę. Mama musi teraz odpocząć.

Serce KubyKuba nagle zrozumiał, iż stracił już jednego ojca, ale teraz zyskał prawdziwego tatę, który nigdy go nie opuści.

Idź do oryginalnego materiału