Dwie filiżanki pełne historii.

polregion.pl 1 godzina temu

– Dobry wieczór, Pani Tamaro! Jak zawsze, dwa latte? – uśmiechnęłam się, z niepokojem wpatrując się w drobną, pooraną zmarszczkami, ale wciąż pełną uroku twarz spóźnionej klientki.

– Witaj, Elżuniu! Tak, jak zwykle, dwa latte. I byłabyś taka dobra, zechciej jeszcze dodać drożdżówkę – powiedziała Tamara, opierając laskę o oparcie krzesła i z trudem siadając przy stoliku przy oknie, tłumiąc grymas bólu.

– Wszyscy się martwiliśmy, co mogło Panią zatrzymać? Nie do wiary, żeby Pani zapomniała, jaki dziś dzień. choćby wybiegałam na ulicę, żeby Panią zobaczyć – mówiłam, na chwilę odwracając się, by wydać dyspozycje nowej kelnerce.

– Kochanie! To, o czym myślicie, na pewno kiedyś się zdarzy, ale nikt nie wie kiedy ani jak. Nie martwcie się, Elżuniu, sprawa jest prosta – rano poszłam po emeryturę, a bankomat połknął mi kartę. Musiałam iść do banku po nową, a tam kolejka. Wygląda na to, iż wszystkie starsze panie z dzielnicy postanowiły właśnie dziś, w sobotę, załatwić swoje sprawy! – żartowała Tamara, choć widać było, jak jest zmęczona.

Jej dłonie, zawsze w czarnych, koronkowych rękawiczkach, zdradliwie drżały, kąciki ust opadły, a blada, chuda twarz jeszcze bardziej się zapadła. Cóż, lata nikogo nie oszczędzają…

Pracuję jako kierowniczka w małej kawiarni w sercu urokawskiej Warszawy. Moje ukochane miasto skrywa wiele tajemnic i zwierzeń, ale o tym później.

Zaczęłam pracować w wieku piętnastu lat, gdy zapragnęłam zarobić mamie na nowy telefon. Przyszłam tu, do tej kawiarni, i zaproponowałam swoje usługi. Najpierw zmywałam podłogi i naczynia, a potem, po odpowiednim przeszkoleniu, zostałam kelnerką.

Po szkole poszłam na psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Studiuję zaocznie, co nie przeszkadza mi zdobywać praktyki życiowej właśnie w tej kawiarni. To tutaj mieszkańcy i goście miasta mogą spróbować napoju z aromatycznych ziaren kawy. Kawa ożywia zmęczone dusze i przywołuje wspomnienia, ukryte w zakamarkach pamięci – tam, gdzie na zawsze zagnieźliły się nasze marzenia…

Obserwowanie ludzi stało się dla mnie fascynującym zajęciem. Zawsze staram się odczytać z twarzy gości ich nastrój i potrzeby, by uniknąć nieporozumień czy sporów.

Ludzie w naszej kawiarni są różni – hałaśliwi nastolatkowie, ciche, zakochanie pary, eleganckie panie w towarzystwie starszych dżentelmenów, młode mamy z ciekawskimi maluchami.

Na początku pracy poznałam pewną wyjątkową parę małżeńską, o której chcę opowiedzieć.

Był to wysoki, dostojny, siwowłosy mężczyzna i kobieta, która uparcie walczyła z upływem czasu. PrzeCodziennie Tamara przychodzi sama, zamawia dwa latte, wypija jedno i siedzi przy oknie, spoglądając na ulicę, jakby czekając na kogoś, kto już nigdy nie nadejdzie.

Idź do oryginalnego materiału