Miałam wtedy 22 lata. Wszystkie moje koleżanki już dawno stanęły na ślubnym kobiercu, a ja dopiero wtedy poznałam Pawła – przystojnego, 25-letniego mężczyznę. Spotkaliśmy się na urodzinach wspólnej znajomej. Poczułam wtedy, iż to raczej przelotne znajomości, ale się pomyliłam.
Już na drugi dzień czekał na mnie z bukietem pod blokiem. Od tamtej pory widywaliśmy się codziennie. Po trzech miesiącach zaprosił mnie do swojego domu, żeby poznać swoją mamę, panią Teresę. Już od progu poczułam, iż coś jest nie tak. Patrzyła na mnie chłodno, formalnie. Paweł też zachowywał się nieswojo. Po kolacji, wychodząc, szepnąłam:
– Nie przypadłam jej do gustu, prawda?
– Skąd ten pomysł? Mama jest po prostu poważna. Musi cię poznać.
Później przyznał, iż mama ma już “na oku” inną dziewczynę – córkę swojej przyjaciółki. Paweł nie był nią zainteresowany, ale matka widziała ich jako idealną parę.
Z czasem Paweł się oświadczył, a my zaczęliśmy planować ślub. Ustaliliśmy datę wizyty w urzędzie. Tego dnia pogoda była piękna. Wyszliśmy razem, ale przed wejściem powiedział:
– Wejdź pierwsza, ja zaraz dołączę.
Czekałam ponad godzinę. Paweł nie przyszedł. Wysłałam kilka wiadomości. Zadzwoniłam do niego do domu. Odebrała pani Teresa:
– Dziecko, Paweł ma dziewczynę. Nie dzwoń tu więcej. I nie szukaj go. Wyjechał.
Byłam zdruzgotana. Przez pół roku czekałam, iż się odezwie. Nie odezwał się nigdy. Po dwóch latach wyszłam za mąż za mojego kolegę z klasy, przypadkiem spotkanego w galerii handlowej. Przeżyliśmy wspólnie niemal dwie dekady. Potem odszedł. Zostałam z dorastającą córką i nie planowałam ponownie wychodzić za mąż.
W jedno z sobotnich przedpołudni szłam do mojej mamy. Przechodząc przez podwórko, zobaczyłam mężczyznę na ławce. Minęłam go, ale usłyszałam, jak woła moje imię. To był Paweł.
Usiedliśmy. Opowiedział mi, iż w dzień naszej wizyty w USC jego mama przyszła za nami. Bał się awantury i poprosił mnie, bym weszła pierwsza. Chciał z nią porozmawiać i wrócić. Ale matka zasłabła, zmusiła go, by został. Obiecała, iż to tylko wieczór. A potem przekonała go, by mnie zostawił. Wstydził się, nie umiał zadzwonić, a później wyjechał w delegację.
Pół roku później ożenił się z tą dziewczyną od matki. Rozwiedli się po pięciu latach. Potem były jeszcze dwa nieudane małżeństwa. Ciągle myślał o mnie. Powiedział, iż do dziś żałuje.
Wstałam i powiedziałam:
– Życzę twojej mamie zdrowia, a tobie szczęścia. Jeszcze spotkasz kobietę, z którą ułożzysz sobie życie.
Już dawno mu wybaczyłam. Ale powrotu nigdy nie brałam pod uwagę.