Droga teściowo, zapraszam Cię na nasz rozwód

przytulnosc.pl 6 dni temu

Gdy syn otworzył drzwi, Ludwika natychmiast zapytała z niepokojem:

– Jesteś sam?

– Tak… – odpowiedział zaskoczony Jakub.

– A Oliwia? Gdzie ona jest? Już wyszła?

– No pewnie… – Jakub patrzył na matkę z niedowierzaniem.

– Czyli się spóźniłam… – westchnęła Ludwika i usiadła ciężko na krześle. – Nie zdążyłam…

– Mamo, co się stało? – zapytał syn z niepokojem.

Ludwika spojrzała na niego surowo i powiedziała:

– A ty myślisz, iż wszystko jest dobrze?

– A nie jest? – Jakub usiadł na kanapie. – Mamo, o co chodzi?

W odpowiedzi Ludwika wyjęła z kieszeni pocztówkę z kwiatkiem i podała ją synowi.

– Dzisiaj rano znalazłam to w skrzynce na listy. Zaproszenie na rozwód.

– Zaproszenie? – Jakub przeczytał tekst napisany zwykłym długopisem:

„Droga teściowo, zapraszam Cię na nasz rozwód! Twoja synowa Oliwia.”

Zszokowany przeczytał tekst jeszcze raz, potem spojrzał na matkę.

– Chcesz powiedzieć, iż to naprawdę było w twojej skrzynce?

– A co? Myślisz, iż sama sobie to napisałam?

– Nie wierzę… Oliwia…

– No właśnie! – Ludwika zmarszczyła brwi. – Co tu się dzieje? Chcecie się rozwieść po roku małżeństwa? Gdzie teraz jest Oliwia?

– Mamo, spokojnie. Ona poszła do pracy… Tak myślę. Rano było wszystko normalnie. A ta kartka? To pewnie żart…

– Świetny żart! – prychnęła Ludwika. – Mów szybko, co się wydarzyło!

– O… barszcz.

– O co?!

– O barszcz, mamo. Oliwia pierwszy raz ugotowała barszcz. No i… trochę go skrytykowałem.

– W jakim sensie?

– No wiesz… powiedziałem, iż nie jest tak smaczny jak Twój. I iż nie będę tego jadł. Oliwia się obraziła.

– I dobrze zrobiła! Co to za porównywanie?

– Powiedziała, iż dopóki nie zjem barszczu, nie będzie dla mnie gotować. A ja dla żartu powiedziałem, iż w takim razie się rozwiedziemy…

– Powiedziałeś jej, iż chcesz się rozwieść?

– No… tak, ale w żartach!

– A ona o tym wiedziała?

– Później… Kiedy już naprawdę się pokłóciliśmy.

– Typowe… Jak Twój ojciec. Gdzie ten barszcz?

– W lodówce.

– Dawaj go tutaj! – zarządziła Ludwika.


Barszcz — szkoła życia

Ludwika znalazła garnek z barszczem, postawiła go na kuchence i zaczęła podgrzewać.

– Marsz do kuchni! – krzyknęła.

– Ale mamo… – jęknął Jakub.

– I z kluczami od naszego mieszkania!

Syn przyniósł klucze, które Ludwika natychmiast schowała do kieszeni.

– A to dlaczego?! – oburzył się Jakub.

– Dopóki nie zjesz barszczu, nie odzyskasz ich!

Na stole pojawiły się dwie miski. Ludwika pierwsza zaczęła jeść, potem spojrzała groźnie na syna.

– I ty mówisz, iż to jest niejadalne? Barszcz jest pyszny! Oliwia naprawdę się postarała!

Eugeniusz nie miał wyboru – musiał zjeść cały talerz.


Lekcja na przyszłość

Po zjedzeniu barszczu, Jakub wyciągnął rękę po klucze.

– A tak łatwo nie będzie! – roześmiała się Ludwika. – Najpierw zadanie domowe.

Wskazała na książkę kucharską na lodówce.

– W niedzielę przyjdziemy do was z ojcem. Ty ugotujesz wszystko według przepisu!

– Ja?! Przecież mam żonę!

– Twoja żona może Ci co najwyżej pomóc obrać ziemniaki. Gotujesz ty!

– Rozumiem… – westchnął Jakub.

– I pamiętaj: zanim zaczniesz krytykować, naucz się gotować! Tylko wtedy masz prawo się mądrzyć!

Idź do oryginalnego materiału