Gdy syn otworzył drzwi, Ludwika natychmiast zapytała z niepokojem:
– Jesteś sam?
– Tak… – odpowiedział zaskoczony Jakub.
– A Oliwia? Gdzie ona jest? Już wyszła?
– No pewnie… – Jakub patrzył na matkę z niedowierzaniem.
– Czyli się spóźniłam… – westchnęła Ludwika i usiadła ciężko na krześle. – Nie zdążyłam…
– Mamo, co się stało? – zapytał syn z niepokojem.
Ludwika spojrzała na niego surowo i powiedziała:
– A ty myślisz, iż wszystko jest dobrze?
– A nie jest? – Jakub usiadł na kanapie. – Mamo, o co chodzi?
W odpowiedzi Ludwika wyjęła z kieszeni pocztówkę z kwiatkiem i podała ją synowi.
– Dzisiaj rano znalazłam to w skrzynce na listy. Zaproszenie na rozwód.
– Zaproszenie? – Jakub przeczytał tekst napisany zwykłym długopisem:
„Droga teściowo, zapraszam Cię na nasz rozwód! Twoja synowa Oliwia.”
Zszokowany przeczytał tekst jeszcze raz, potem spojrzał na matkę.
– Chcesz powiedzieć, iż to naprawdę było w twojej skrzynce?
– A co? Myślisz, iż sama sobie to napisałam?
– Nie wierzę… Oliwia…
– No właśnie! – Ludwika zmarszczyła brwi. – Co tu się dzieje? Chcecie się rozwieść po roku małżeństwa? Gdzie teraz jest Oliwia?
– Mamo, spokojnie. Ona poszła do pracy… Tak myślę. Rano było wszystko normalnie. A ta kartka? To pewnie żart…
– Świetny żart! – prychnęła Ludwika. – Mów szybko, co się wydarzyło!
– O… barszcz.
– O co?!
– O barszcz, mamo. Oliwia pierwszy raz ugotowała barszcz. No i… trochę go skrytykowałem.
– W jakim sensie?
– No wiesz… powiedziałem, iż nie jest tak smaczny jak Twój. I iż nie będę tego jadł. Oliwia się obraziła.
– I dobrze zrobiła! Co to za porównywanie?
– Powiedziała, iż dopóki nie zjem barszczu, nie będzie dla mnie gotować. A ja dla żartu powiedziałem, iż w takim razie się rozwiedziemy…
– Powiedziałeś jej, iż chcesz się rozwieść?
– No… tak, ale w żartach!
– A ona o tym wiedziała?
– Później… Kiedy już naprawdę się pokłóciliśmy.
– Typowe… Jak Twój ojciec. Gdzie ten barszcz?
– W lodówce.
– Dawaj go tutaj! – zarządziła Ludwika.
Barszcz — szkoła życia
Ludwika znalazła garnek z barszczem, postawiła go na kuchence i zaczęła podgrzewać.
– Marsz do kuchni! – krzyknęła.
– Ale mamo… – jęknął Jakub.
– I z kluczami od naszego mieszkania!
Syn przyniósł klucze, które Ludwika natychmiast schowała do kieszeni.
– A to dlaczego?! – oburzył się Jakub.
– Dopóki nie zjesz barszczu, nie odzyskasz ich!
Na stole pojawiły się dwie miski. Ludwika pierwsza zaczęła jeść, potem spojrzała groźnie na syna.
– I ty mówisz, iż to jest niejadalne? Barszcz jest pyszny! Oliwia naprawdę się postarała!
Eugeniusz nie miał wyboru – musiał zjeść cały talerz.
Lekcja na przyszłość
Po zjedzeniu barszczu, Jakub wyciągnął rękę po klucze.
– A tak łatwo nie będzie! – roześmiała się Ludwika. – Najpierw zadanie domowe.
Wskazała na książkę kucharską na lodówce.
– W niedzielę przyjdziemy do was z ojcem. Ty ugotujesz wszystko według przepisu!
– Ja?! Przecież mam żonę!
– Twoja żona może Ci co najwyżej pomóc obrać ziemniaki. Gotujesz ty!
– Rozumiem… – westchnął Jakub.
– I pamiętaj: zanim zaczniesz krytykować, naucz się gotować! Tylko wtedy masz prawo się mądrzyć!