Gdy po latach wróciłam do domu, postanowiłam od razu zaprosić rodziców narzeczonego mojej córki na kolację. Nie spodziewałam się jednak, iż usłyszę o sobie coś takiego.
Każda matka wie, jak ciężko jest pogodzić wychowanie dzieci z codziennymi obowiązkami. Szczególnie, gdy jest się samotnym rodzicem. Praca na pełen etat, obowiązki domowe i wychowanie dziecka to przepis na przemęczenie i wypalenie. A jednak staramy się jak najlepiej, choć nasze decyzje nie zawsze są idealne.
Nie chciałam spędzić życia jako księgowa w lokalnej firmie, siedząc za biurkiem, które pamiętało czasy PRL-u. Zdecydowałam się na odważny krok – wyjechałam za granicę, by zarobić na lepszą przyszłość dla siebie i mojej córki Leny. Zostawiłam ją pod opieką mojej mamy i obiecałam sobie, iż zrobię wszystko, by zapewnić jej jak najlepsze życie.
Za granicą znalazłam pracę, która nie była może wymarzona, ale pozwalała mi zarobić więcej niż w Polsce. Kontaktowałam się z Leną, wysyłałam jej pieniądze na życie, kosmetyki, ubrania, a choćby telefon. Chciałam, by miała wszystko, czego ja nigdy nie miałam.
Jednocześnie inwestowałam w dom na wsi. To miało być moje miejsce na emeryturę – spokojne, z dala od zgiełku miasta. Tata zajmował się budową, a ja przekazywałam pieniądze. Dom powstał, a ja byłam z niego bardzo dumna.
Gdy Lena skończyła 18 lat, marzyła o życiu w mieście, w nowoczesnym mieszkaniu. Mimo iż takie mieszkania były bardzo drogie, postanowiłam zacisnąć pasa i dołożyć jej na kawalerkę w wymarzonym osiedlu. Lena oznajmiła mi wtedy, iż planuje wyjść za mąż. Uznałam, iż zakup mieszkania będzie idealnym prezentem ślubnym.
Kiedy wróciłam do kraju, chciałam poznać rodziców narzeczonego Leny. Przygotowałam uroczystą kolację, na której usłyszałam wiele zaskakujących rzeczy. Okazało się, iż moja córka nazwała mnie „leniwą matką”. Powiedziała, iż mogłabym jeszcze popracować i zarobić więcej pieniędzy, by zapewnić jej lepsze warunki.
Według niej kawalerka, którą dla niej kupiłam, jest za mała. Zasugerowała, iż powinnam pomóc w zakupie większego mieszkania. Dodatkowo dowiedziałam się, iż Lena zamierza wynajmować mieszkanie narzeczonego, by mieć dodatkowe środki na swoje potrzeby.
Nie spodziewałam się takiego podejścia. Całe życie poświęcałam się, by zapewnić Lenie lepszą przyszłość. A teraz mam wrażenie, iż widzi we mnie tylko źródło pieniędzy.
Zastanawiam się, jak mogłam popełnić taki błąd w wychowaniu. Jak to się stało, iż moja córka nauczyła się traktować ludzi w tak przedmiotowy sposób?
Przede mną trudna decyzja. Nie chcę psuć relacji z córką, ale jednocześnie wiem, iż muszę wyznaczyć granice. Nie mogę pozwolić, by moja córka wykorzystywała mnie i innych ludzi.
Planuję wziąć kilka dni na przemyślenie sytuacji. Chcę znaleźć sposób, by spokojnie porozmawiać z Leną i wyjaśnić jej, iż dorosłość to nie tylko branie, ale także dawanie.
Mam nadzieję, iż uda nam się dojść do porozumienia. Jednak jedno wiem na pewno – czas przestać być „leniwą matką” w oczach mojej córki i zacząć żyć dla siebie.