Doszło do tego, iż zostawiali wnuka na tydzień lub dwa. Oczywiście kocham chłopca, ale po co rodzice? Kiedy prawie go nie widzą

przytulnosc.pl 3 godzin temu

Całe życie pracowałam, sama wychowywałam syna. Kiedy przeszłam na emeryturę, marzyłam, iż będę odpoczywać w sanatorium, chodzić do teatru. Niestety, moje marzenia nie miały szans się spełnić. Mój syn Michał ożenił się w wieku trzydziestu dwóch lat. Mówił, iż najpierw trzeba zarobić pieniędzy, a potem budować rodzinę.

Kiedy miał własne mieszkanie i samochód, dopiero wtedy przedstawił mi swoją żonę Kasię. Kasia spodobała mi się jako dziewczyna i jako przyszła żona Michała. Ślub zorganizowali skromnie, bez zbędnych wydatków. Rok później urodził się ich synek Konrad. Pomagałam młodej parze od pierwszych urodzin wnuka. Chłopiec był niespokojny, dlatego moja pomoc była im potrzebna.

Kiedy Konrad podrósł, wystąpiły u mnie przyjaciółki, z którymi planowałam spacery, zakupy, wspólny wypoczynek. Ale jak tylko planowałam wyjście z przyjaciółkami, Michał i Kasia zawsze przywozili mi Konrada. Mieli jakieś zbyt ważne sprawy do załatwienia. W późniejszym czasie przestali choćby pytać mnie o to, po prostu przywozili wnuka — i do widzenia. To zapraszali ich przyjaciół na urodziny, to wyjeżdżali na wypoczynek na łono natury.

Doszło do tego, iż zostawiali mi wnuka na cały tydzień lub choćby dwa. Oczywiście kocham chłopca, ale po co rodzice istnieją, skoro go prawie nie widzą? Niedawno Michał zadzwonił i poinformował, iż nie zabiorą Konrada do domu dziś, ponieważ wyjeżdżają na wycieczkę w Tatry na dziesięć dni.

Minutę się zastanawiając, powiedziałam synowi, iż emerytom, z pracy, w której wcześniej pracowałam, przyznawano darmowe wycieczki do sanatorium na dwadzieścia dni. Przeprosiłam się elokwentnie i powiedziałam, iż nie mogę zostawić Konrada u siebie na tak długi czas. Michał się obraził, powiedział, iż lepiej bym siedziała w domu na starość, a nie jeździła po sanatoriach. Jednak w końcu przyjechał po syna.

Nie chcę już więcej opiekować się wnukiem i patrzeć na niego, bo rodzice nie widzą, jak rośnie ich chłopiec. Tak mniej więcej powiedziałam Michałowi. Teraz mam wolny czas, mogę odpoczywać w łóżku prawie do południa, potem wyjść na spacer z przyjaciółkami. Cieszę się wolnością. Powinnam była wcześniej ustawić dzieci na swoje miejsce. Powinny rozumieć, kto tutaj jest rodzicami.

Idź do oryginalnego materiału