Dookoła Półwyspu Skandynawskiego – dziennik podróży (codzienna aktualizacja)

mynaszlaku.pl 3 tygodni temu

O podróży na Półwysep Skandynawski i do Laponii myśleliśmy od dłuższego czasu, chociaż były to myśli bardziej skierowane na dalszą przyszłość niż na za chwilę. Zaczynało nam jednak brakować podróży samochodowej i nowej przygody, podczas której moglibyśmy spełnić nasze kolejne marzenia. W październiku już byliśmy pewni, iż wyruszymy na północ, jednak nie będzie to podróż po odkrycie wielu miejsc, robienia dodatkowych kilometrów, żeby jeszcze i jeszcze gdzieś dojechać. Tym razem będzie to bardziej spokojna podróż i na pewno nie zabraknie podczas niej wielu interesujących przygód.

Wyznaczyliśmy sobie 4 główne cele (marzenia) naszej podróży

Ta podróż po Skandynawii, a przede wszystkim podróż po nasze marzenia opiera się na czterech głównych punktach.

  • Rovaniemi i spotkanie ze Świętym Mikołajem – tutaj wybór padł ze względu na naszą Maję, chociaż sami też chętnie odwiedzimy to legendarne miejsce i postaramy się spotkać z Mikołajem, jeżeli będzie u siebie w biurze.
  • Nordkapp – dotarcie na Przylądek Północny od zawsze było w mojej głowie. Najkrótsza trasa od nas z domu mierzy 2927 kilometrów i według mapy dojazd zajmuje 37 godzin. Na pewno tych kilometrów zrobimy nieco więcej, zanim tam dotrzemy.
  • Zobaczenie zorzy polarnej – w Polsce już kilka razy w ostatnim czasie można było ujrzeć zorzę polarną, jednak akurat my jej nie widzieliśmy. I właśnie taki nocny spektakl pragniemy zobaczyć. Mamy nadzieję, iż się uda, bo będziemy mieć na to kilkanaście dni podczas podróży.
  • Lofoty – uznawane są za jedne z najpiękniejszych miejsc w Europie. Patrząc na zdjęcia, to można się zachwycić. Według planu dotrzemy tam w połowie listopada. I oczywiście właśnie tam znajduje się miejscowość A.

Półwysep Skandynawski w listopadzie

Zdecydowaliśmy się na podróży do Laponii i po całym Półwyspie Skandynawskim w listopadzie. Nie jest to chętnie wybierany miesiąc do podróży po północnej Europie. My zakończyliśmy sezon ślubny w ostatni weekend października. Teraz mamy więcej czasu w dalsze podróże. Dopiero na północy zaczyna pojawiać się delikatny śnieg, więc klimat będziemy już mieć, a nie będzie tak dużo śniegu i wysokiego mrozu, żeby zmarznąć. Jest poza sezonem turystycznym, dlatego ludzi spodziewamy się mniej. Mieliśmy do wyboru jeszcze luty lub marzec, jednak wtedy zima może jeszcze trzymać i boimy się, iż do niektórych miejsc możemy nie dotrzeć. Chociaż i tak już teraz kilka miejsc, które chcieliśmy zobaczyć jest zamkniętych w miesiącach zimowych.

2 dni przed wyjazdem w podróż

Mamy 31 października i coraz bliżej naszej wyprawy. W miarę wszystko już mamy zaplanowane. Byliśmy wcześniej w sklepie turystycznym, żeby kupić kilka rzeczy na zimę. Ocieplane spodnie, buty zimowe, skarpety, rękawice i polary. Kurier przywiózł również stację zasilania, dzięki której będziemy ładować laptopa, żeby Angelika mogła pracować podczas dłuższych przejazdów. Co kilka godzin z naszej listy znikały kolejne rzeczy do zrobienia. Tutaj wymienić euro, tutaj zamówić noclegi, sprawdzić atrakcje po drodze, itd. Pierwszy raz zarezerwowaliśmy noclegi na tak długi okres. Zawsze podczas podróży rezerwowaliśmy z dnia na dzień. Teraz zabukowaliśmy z opcją odwołania na Bookingu. Mamy pewność, iż te kwatery już na nas czekają i nie musimy tracić czasu w szukanie, gdy jesteśmy w noclegu. Czasem nie mieliśmy Internetu, albo był bardzo słaby i ciężko było coś znaleźć.

1 dzień przed wyjazdem

Tutaj mieliśmy trzy najważniejsze kwestie związane z naszą podróżą. Pierwszą z nich był samochód, czyli wymiana opon na zimowe, gruntowne sprzątanie i założenie boksu na dach. Mamy sporo rzeczy do spakowania, zwłaszcza zimowych, dlatego zdecydowaliśmy się jechać z dodatkowym bagażnikiem. Druga kwestia to przygotowanie rzeczy do pakowania, czyli wszystko to, co potrzebujemy dajemy na korytarz. Trzecim kluczowym etapem jest gotowanie i tutaj Angelika przygotowuje obiady do słoików. Podczas podróży oszczędzamy na jedzeniu i sporo bierzemy z Polski. Później w noclegu przez kilkanaście dni nie musimy myśleć o obiedzie, ponieważ mamy obiady przywiezione z domu. Tutaj wychodzi prawie cały dzień gotowania, ale później jest bardzo duża oszczędność czasu. Z domu wzięliśmy: zupę pomidorową, rosół, leczo, pulpety w sosie pomidorowym i żeberka w sosie.

Dzień 0 – wyruszamy w podróż

Do godziny 12 pakujemy wszystko do samochodu. Angelika jedzie na ostatnie zakupu suchego prowiantu. Ja idę spać około 15, ponieważ wyjeżdżamy o 21:30. Najlepiej się jeździ nocą, dlatego najdłuższy odcinek chcemy pokonać właśnie przez noc. Atrakcje na trasie mamy już wyznaczone. Tym razem też zrobiłem to wcześniej w domu, zwłaszcza te pierwsze dni. Przed nami 8 godzin i 15 minut według mapy. Zawsze jednak wychodzi dłużej. Kierujemy się w stronę Litwy, gdzie mamy zmianę czasu +1. Pierwszy raz w samochodzie podczas jazdy słuchałem audiobooków i czas zleciał bardzo szybko. Nad Warszawą zatrzymałem się na 40 minut snu. Po drodze mieliśmy dwa tankowania jeszcze w Polsce.

Trasa: Dom – Kielce – Warszawa – Ełk – Podwojponie (granica) – Kowno – Krakinów – Sigulda – Nocleg nad Zatoką Ryską.

Dzień 1 – Litwa i Łotwa: Zamek w Kownie, wieża widokowa i Jaskinia Gutmana

Pierwszym naszym punktem na mapie atrakcji jest Zamek w Kownie, którego oglądamy z zewnątrz. To idealny moment na chwilę przerwy. Jesteśmy na miejscu o 8:15 czasu litewskiego. Byliśmy tutaj około godziny i zrobiliśmy sobie spacer po miasteczku. Dla Mai weszliśmy też na plac zabaw. Za parking zapłaciliśmy 1 euro w parkomacie obok zamku.

Teraz przed nami mieliśmy razem 4 godziny i 45 minut jazdy samochodem – 359 kilometrów. Pojechaliśmy najpierw do wieży widokowej – Krekenava Regional Park Observation Tower. Tam jechaliśmy już w deszczu, ponieważ pogoda się pogorszyła. A na Łotwie miało być jeszcze bardziej deszczowo. Mieliśmy wyznaczoną jeszcze jedną wieżę widokową po drodze – Kirkilai Lakes and Observation Tower. Jednak ją odpuściliśmy ze względu na deszcz. Od razu skierowaliśmy się w stronę Rygi (stolica Łotwy).

Przejechaliśmy granicę litewsko-łotewską i dotarliśmy do nowego kraju. Jechaliśmy do Jaskini Gutmana. To największa i podobno najpopularniejsza jaskinia w tym państwie. Zwiedzanie jaskini jest bezpłatne, natomiast parking kosztuje 2,5 euro. W okolicy znajduje się malowniczy Zamek w Turaidzie, do którego można zajrzeć. My już tam nie jechaliśmy, tylko skierowaliśmy się w stronę naszego noclegu, który mamy zarezerwowany nad Zatoką Ryską.

W międzyczasie otrzymaliśmy informacje dotyczące samodzielnego zameldowania w naszym noclegu. Właścicielka napisała, gdzie znajduje się parking, jak wejść do środka i numer mieszkania. Drzwi będą otwarte. Na miejscu okazało się, iż drzwi są zamknięte. Musieliśmy dzwonić do właścicielki i czekaliśmy na nią ponad 30 minut. Okazało się, iż osoba sprzątająca zamknęła drzwi swoimi kluczami, a te dla nas zostawiła w środku. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mamy tutaj ciepło, jesteśmy po obiedzie i planujemy jutrzejszy dzień.

Idź do oryginalnego materiału