Dom, w którym spodnie są zabronione

twojacena.pl 14 godzin temu

Domek, w którym nie można chodzić w spodniach

Jerzy Nowak po raz pierwszy od dawna szedł w odwiedziny. Kierował się do kobiety, która coraz częściej pojawiała się w jego myślach – do Alicji. A przecież kiedyś przysiągł sobie: żadnych związków, żadnej nowej rodziny. Przeszedł już przez to. Przeszedł – i przetrwał z bólem.

Była żona odeszła nagle. Powiedziała, iż nigdy go nie kochała, a dziecko to przypadek. Odeszła, zabierając syna. Jerzy nie mógł wybaczyć. Nie mógł zapomnieć, jak kołysał chłopca nocami, jak go przewijał, jak po raz pierwszy usłyszał „tato”. A potem – cisza. Sąd, zakazy, dystans. Pewnego dnia pojechał do innego miasta, zobaczył syna w drzwiach, a ten powiedział: „Tato, chcę z tobą”. Ale odepchnęli go. Chłopca wciągnięto do mieszkania, drzwi się zatrzasnęły, a Jerzy ledwo usłyszał krzyk: „Chcę do taty!” – i płacz. Wtedy się załamał. I postanowił: nigdy więcej przywiązań. Tylko praca. Tylko samotność.

Ale Alicja była wyjątkowa. Niepostrzeżenie wdarła się w jego życie. Powoli, bez natrętności. Po prostu była. Spotykali się przypadkiem, rozmawiali krótko, aż w końcu zaczął wyczekiwać jej spojrzeń. Potem sam zaczął jej szukać – przy sklepie, obok biura. Bez nachalności. Po prostu by być blisko. Dowiedział się, iż jest wdową, ma prawie czteroletniego synka i mieszka z mamą. I nie dopuszcza do siebie mężczyzn. Aż pewnego dnia zaprosiła go do siebie. „Poznasz Wojtusia”, powiedziała. Głos jej drżał.

Przyniósł zabawkę – duży zestaw klocków. Włożył najlepszy garnitur. Serce waliło mu jak u nastolatka. Nacisnął dzwonek.

— Kto tam? — rozległ się dziecięcy głos.

— Jerzy Nowak.

— A, rozumiem. Wchodź pan. Mama zaraz wróci. Babcia śpi, boli ją głowa. Proszę tylko… niech pan zdejmie spodnie!

— Co? — zdziwił się Jerzy.

— No, pan przecież z ulicy. Mama mówi, iż w ulicznych spodniach są bakterie. Możemy zachorować. Trzeba je zdjąć od razu. U nas jest czysto!

Chłopiec był całkiem poważny. Biała koszula, muszka, pewne spojrzenie.

— Hmm… Mogę nie zdejmować? Są czyste.

— No… to niech pan założy te kapcie. Są pańskie. Mama kupiła. Żeby pan nie wniósł brudu. Ja jestem Wojtuś. A pan Jerzy?

— Tak. Miło mi cię poznać.

— U nas jest surowo. Ja w butach nie chodzę. Tylko wzdłuż ściany i skokiem przez dywan.

— A mama jest surowa?

— Bardzo. Ale dobra. Zwłaszcza jeżeli pan będzie grzeczny. Wtedy i kapci nie trzeba nosić.

Jerzy się roześmiał. A Wojtuś wziął go za rękę i powiedział:

— A pan zostanie na zawsze?

— Chciałbym. jeżeli nie masz nic przeciwko.

— Ja jestem tylko za. Mama będzie szczęśliwa. A babcia… babcia się obudzi i od razu zrozumie.

— Dlaczego?

— Ma nosa. I serce. Zawsze wie, kiedy ktoś jest dobry.

Zacięli się razem do klocków. Śmiali się, dyskutowali. Chłopiec się przywiązywał, a Jerzy nie mógł oderwać od niego wzroku. Nagle usłyszał, jak za nimi otwierają się drzwi.

— Mamo, on ma jeszcze spodnie! — krzyknął Wojtuś.

Alicja się zaśmiała. Potem podeszła, pogładziła Jerzego po ramieniu i szepnęła:

— jeżeli jesteś gotowy – zostań. Ale ostrzegam: u nas są dziwne zasady.

Jerzy uśmiechnął się:

— Dla was – przyjmę każdą zasadę. choćby chodzenie w slipach po dywanie. Bylebyście byli blisko.

Wojtuś zamilkł i szepnął:

— Tato…

Jerzy się odwrócił. Chłopiec spuścił wzrok.

— Mogę ci tak mówić?

Jerzy nie odpowiedział. Tylko skinął głową. I poczuł, iż w piersi coś po raz pierwszy od dawna stało się jasne i ciepłe. Przyszedł. Nie w gości. Do domu.

Idź do oryginalnego materiału