„Dom jest twój, ale pamiętaj o chorej siostrze, nie zostawiaj jej samej” – szepnęła matka

newskey24.com 2 dni temu

— Słuchaj, synu… — ledwo dosłyszalnym szeptem wyrzekła matka.

Każde słowo przychodziło jej z trudem. Choroba nieubłaganie odbierała jej życie. Leżała w łóżku, wyczerpana, niemal przeźroczysta. Wojciechowi wydawało się, iż to nie ta sama kobieta, która go wychowała. Kiedyś była silna, pełna energii, z ciepłym uśmiechem. A teraz…

— Synu, błagam, nie opuszczaj Kingi… Trzeba się nią zaopiekować. Jest inna, ale to nasza krew… Obiecaj mi… — matka niespodziewanie mocno ścisnęła dłoń syna. Skąd w tej słabej kobiecie tyle siły?

Wojciech zmarszczył brwi. Jego wzrok mimowolnie pobiegł w stronę starszej siostry, Kingi, która siedziała w kącie ich małego mieszkania w Łodzi. Miała już ponad czterdzieści lat, a wciąż bawiła się lalką, nucąc coś pod nosem. Uśmiechała się, jakby przed nią był wielki bal, a nie pożegnanie z umierającą matką.

On sam żył w dostatku: własna firma budowlana, drogi samochód, przestronny dom nad Wisłą. Ale nie było w nim miejsca dla Kingi. Dzieci bały się jej dziwnego zachowania, a żona, Agata, nazywała ją „wariatem”. Choć Kinga była cicha, nikomu nie robiła krzywdy.

— No wiesz… mam rodzinę… a Kinga… ona… — mamrotał Wojciech, próbując wyswobodzić rękę z matczynego uścisku.

— Synu, dom ojca będzie twój… Dla Kingi zostawiłam trzypokojowe mieszkanie. Wszystko już załatwione.

— Skąd pieniądze?! — Wojciech i Agata wymienili się zdumionymi spojrzeniami. choćby się rozjaśnili na tę wieść.

— Opiekowałam się starszą nauczycielką… Nosiłam jej jedzenie, leki… Była dobra dla mnie. Nie spodziewałam się, iż zostawi mi swoje mieszkanie. Przekazałam je Kindze, by miała swój kąt. Ale ty… ty pilnuj jej, błagam… Później to mieszkanie przejdzie na twoje dzieci…

Pożegnali się z matką. Zmarła tej samej nocy.

Kinga zdawała się nie rozumieć, iż została sama. Wojciech zabrał ją do siebie i zaczął remontować to trzypokojowe mieszkanie.

— Po co Kindze tak duże? Niech na razie mieszka z n— Ale tam znajdziemy lokatorów — powiedział Wojciech do żony, a w jego głosie słychać było chciwość.

Idź do oryginalnego materiału