Dom, gdzie miłość trwa

newsempire24.com 1 dzień temu

*Ciepły głos, jakby opowiadający przy kubku herbaty:*

Wojciech przeprowadził się do sąsiedniej wsi i od razu postanowił się zabrać za budowę. Stary domek po kuzynce stał się tymczasowym schronieniem. Pracował bez wytchnienia: dobudował ganek, wymienił dach… Aż pewnego dnia zobaczył – po zakurzonej drodze od przystanku szła smukła kobieta z siatką w ręce. Kinga. Taka miejska, schludna, z wyprostowaną postawą.

— Żeby taką na żonę – przemknęło mu przez myśl.

Kilka dni później spotkał ją przy sklepie wiejskim. Po prostu podszedł i powiedział:

— Jestem Wojciech. Wiem, iż to Kinga. Może się poznamy?

Kinga się zawstydziła. Takiego faceta, młodego, krzepkiego, i to ją zainteresował, kobietę, która już niejedno w życiu widziała. Ale Wojciech był uparty, dobry. I tak zaczęli się spotykać. A rok później stało się coś, czego Kinga się nie spodziewała – oświadczył się. Dał pierścionek. Prawdziwy, złoty, z kamyczkiem.

Kinga nie wierzyła w swoje szczęście. W końcu miała już pięćdziesiąt osiem lat, a Wojciech był od niej młodszy o trzy. Żyli we dwoje, syn dawno wyjechał do innego województwa – tam się uczył, ożenił i został. Wnuczka ma pięć lat, odwiedzają rzadko, ale Kinga czeka na każdy telefon, każde zdjęcie.

Tamtego wieczoru siedziała przy oknie. W barszczu stygły łyżki, a w sercu – niepokój. Wojciech od rana był na polu – siewy. Mówił, iż dziś powinni skończyć. A jego wciąż nie było.

Przypomniała sobie dzieciństwo. Najstarsza z sześciorga, w ciasnym domku z ojcem, matką i staruszką babcią. Całe gospodarstwo na jej barkach, grosza ledwo starczało. Zabawek nie było. choćby choinki na święta nie stawiali – po raz pierwszy zobaczyła ją dopiero w szkole. Tam też poczuła pierwszy raz euforia – błyszczące bombki, kolędy, dziecięcy śmiech…

A potem – jak grom: zabrakło ojca. Dwa miesiące później – babci. Matka została sama z sześciorgiem dzieci. Kinga była wtedy w klasie trzeciej. Jej dzieciństwo się skończyło. Zastąpiła babcię: gotowała, sprzątała, niańczyła najmłodszych. Ręka została uszkodzona po upadku ze strychu – palce nigdy nie odzyskały sprawności, ale się nie poddawała.

Po ósmej klasie poszła do szkoły zawodowej. Tam, po raz pierwszy w życiu, czuła się szczęśliwa: dziewczyny-przyjaciółki, pochwały nauczycieli, nauka. Została krawcową, wszystko robiła niemal jedną ręką. choćby za granicę ją wysłali – dziesięciu najlepszych uczniów, a ona wśród nich.

Ale mama nie poparła jej marzeń o małżeństwie – z Darkiem, dobrym chłopakiem ze szkoły. Powiedziała: „Po co ci to, samotność to twoja przyszłość”. I chyba te słowa coś w niej złamały…

Po zamknięciu zakładu musiała wrócić na wieś. I tam zobaczyła Wojciecha.

I oto są razem. Już tyle lat. Wybudowali dom. Wychowali syna. A teraz – po prostu czeka, aż otworzy się furtka.

I widzi – idzie! Wojciech, zmęczony, ale uśmiechnięty:

— Królowo, koniec! Siewy zakończone. Jutro wreszcie odpoczniemy…

I w tych słowach było tyle ciepła, iż wszystkie dawne bóle, zdrady, straty rozpływały się. Wiedziała – wreszcie jej życie należy do niej. I jest w nim miłość.

Idź do oryginalnego materiału