DOLOMITY szlaki górskie – Franz Kostner

tuitam.org.pl 1 rok temu

DOLOMITY szlaki górskie – Franz Kostner; wyprawa: czerwiec 2023

FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy

DOLOMITY szlaki górskie – Franz Kostner. CO TO ZA MIEJSCE?

Franz Kostner to pięknie położone, prawie przyczepione do klifów masywu Sella, u podnóża Piz da Lech schronisko górskie. Prowadzi je rodzina Agreiter oferując nie tylko noclegi, ale również prostą i zarazem pyszną ladyńską kuchnię. Potrawy przyrządza pani Cristina Agreiter starając się używać tylko naturalnych składników. Dla przykładu wodę, którą podaje się w szklanych butelkach gościom dostarcza wodospad Vallon. Oczywiście wcześniej woda przechodzi przez system filtrów BWT, który usuwa niepożądane elementy, po czym podawana jest już na stoły i oczywiście używana do gotowania. Właściciele schroniska nie używają plastików i choćby ubrania używają z mocnych naturalnych tkanin współpracując z marką Patagonia. Mąż pani Cristiny od wielu lat jest przewodnikiem górskim i instruktorem narciarskim. Oboje wraz z synem Mateo prowadzą schronisko od 35 lat.

DOLOMITY szlaki górskie – Franz Kostner. WRAŻENIA

Rodzinna atmosfera w schronisku oraz położenie skąd roztaczają się wspaniałe krajobrazy od lodowca Marmolada po potężne szczyty Fanes generują w człowieku niesamowite wrażenia. Spędziliśmy w tym miejscu chyba z dwie godziny kontemplując widoki i degustując posiłek z kawką i piwkiem. W krajobraz schroniska często wpisuje się domowy widok suszącego się na sznurku prania na dworze. To coś, po czym można poznać tą turystyczną chatę. Budynek schroniska zbudowany jest z kamienia co wspaniale komponuje się z krajobrazem Dolomitów. Tu jest po prostu pięknie.

DOLOMITY szlaki górskie – Franz Kostner. WĘDRÓWKA

Naszą wędrówkę rozpoczynamy z górnej stacji kolejki gondolowej Boe. Dolna stacja znajduje się w miasteczku Corvara na wysokości 1570m n.p.m., która wywozi turystów na wysokość prawie 2.200m skąd mamy do pokonania lajtową różnicę wysokości około 300m. Tuż przy górnej stacji kolejki gondolowej znajduje się wyciąg krzesełkowy, który podwozi turystów prawie pod schronisko Franza Kostnera. Ci leniwi mogą oczywiście skorzystać z podwózki, ale zdecydowanie to odradzamy, ponieważ szlak, którym pójdziemy wprawia każdego w zachwyt. Poza tym nie jest ciężki i tylko w jednym miejscu mamy krótki odcinek wspinaczki skalnej, gdzie musimy podtrzymać się rękami.

W jednym miejscu jest kawałek łańcucha (poręczy linowej) ułatwiającego wspięcie się odrobinę skałami. Rozpoczynając wędrówkę przy górnej stacji kolejki wchodzimy na szlak nr 638, którym wspinamy się do jeziorka Lago di Boe. Jeziorko urokliwe. Turkusowa woda mieni się pod wspaniałymi skalnymi ścianami otaczającymi jezioro. Najpiękniej wygląda do godzin południowych, kiedy słońca wspaniale oświetla taflę wody. Nad jeziorkiem spędzamy około 10…15 minut i wędrujemy dalej, aż do rozgałęzienia, od którego zaczynamy naszą pętelkę. Tutaj kierujemy się w lewo na szlak nr 636. Idziemy podchodząc jeszcze trochę do góry, jednak po pewnym czasie szlak łagodnieje i prowadzi zboczem wspaniałych szczytów. Jest pięknie, widoki zdecydowanie spowalniają krok. Pomimo, iż mamy sporo białych chmur słońce co chwilę oświetla nam krajobraz.

Ścieżka jest dość wąska, ale nachylenie stoku nie jest duże, więc nie powinno generować w osobach o skłonnościach lęku wysokości dyskomfortu. Idąc naszą ścieżką w pewnym momencie docieramy do skrzyżowania, na którym możemy zejść w lewo w dół do schroniska Bec de Roces. Schodzimy tu w dół przez nazwijmy to takie małe skalne miasto. jeżeli mamy więcej czasu to można tu zejść. Należy jednak pamiętać, iż później trzeba się z powrotem wspiąć do naszego skrzyżowania, na którym obieramy szlak nr 637 w kierunku schroniska Franz Kostner. Powoli zbliżamy się do ostrzejszego punktu wspinaczkowego. Tutaj mamy trochę zabawy, bo trzeba się odrobinę asekurować rękami, by wejść na wyższy pułap szlaku.

Dalej mamy jeszcze jeden taki punkt ze wspomnianą poręczą linową. Od tego momentu wchodzimy w zupełnie inny świat. Szeroki, zielony krajobraz zmienia nam się w surowy, skalny klimat. Jest pięknie. Przed nami, na szlaku pojawiają się pozostałe po zimie łachy śniegu. Pomimo, iż nie jest tu stromo i można iść gwałtownie to my znów co chwilę zatrzymujemy się i obracamy w koło obserwując ten skalny świat. Wiemy, iż schronisko już jest niedaleko, więc nie spieszymy się. W pewnym momencie ukazuje się nam w oddali u góry na godzinie 14-stej nasz cel. Powolnym krokiem zmierzamy do schroniska. W końcu wychodzimy na płaski teren gdzie wita nas Franz Kostner. Na tarasie schroniska większość miejsc była zajętych. Ale 50 metrów dalej znajdują się ławy z bajeczną panoramą na góry. Tam zajęliśmy całą jedną ławeczkę i oddaliśmy się bardzo długiej kontemplacji widoków przy posiłku i piwku. Była oczywiście sesja zdjęciowa na tle widocznej stąd Marmolady.

Po ponad godzinie przenieśliśmy się na taras schroniska, gdzie patrząc jak podawano gościom wodę z wodospadu Vallon w charakterystycznych, szklanych butelkach ugościliśmy się jeszcze dobrą kawką. Oj bardzo nie chciało nam się stąd odchodzić. W końcu chyba po około 2 godzinach ruszyliśmy z powrotem. Trzeba było przecież jeszcze zdążyć na gondolę, która wywiozła nas z Corvary na szlak. Droga powrotna wiodła szlakiem nr 638 najpierw przez skalny świat, potem już trakt zboczem gór, który prowadził prawie równolegle do leżącego niżej szlaku 636, którym szliśmy do schroniska. Tutaj również wspaniale widać. Minęliśmy parę pięknych punktów widokowych i dość sprawnie dotarliśmy pod kolejkę krzesełkową, którą przecinaliśmy podchodząc do góry od jeziorka Lago di Boe.

Po południu nad jeziorkiem pojawiło się już więcej cienia, więc najlepiej tu przyjść rano i przed południem. Kiedy zeszliśmy do samej stacji jeszcze chwilę posiedzieliśmy na górze, by “ukraść” jak najwięcej tego wspaniałego krajobrazu dla siebie. Z tarasu przy stacji pięknie widać Corvarę i znajdujące się wokół niej ośrodki narciarskie w kolejkami. Po 16:00 zjechaliśmy na dół zaliczając ten dzień do bardzo udanych pod kątem wędrówek.

Dystans naszego trekkingu nie był długi. Cała pętelka to około 5km, więc można było więcej czasu poświęcić na błogi chillout pod schroniskiem. Szlak nie jest męczący i należy do łatwych, ale z jednym, krótkim odcinkiem delikatnej wspinaczki. Jak się przygotować na tą wędrówkę? Mimo, iż szlak nie jest wymagający to buty z twardą podeszwą obowiązkowe.

Kurtka od wiatru również. To w końcu wysokość ponad 2.500m n.p.m. U nas nie było potrzeby ubierania, ale jak wiecie to góry. Mały zapas wody powinien wystarczyć. W schronisku można posilić się potrawami kuchni ladyńskiej i uzupełnić płyny dowolnymi napojami. Szlak polecamy każdemu, nikt się nie zawiedzie.

FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy
Zobacz trasę w Traseo
Idź do oryginalnego materiału