Po latach niechęci do kawy (po pomyłce na koloniach, gdy pomyliłam inkę z kakao), rozsmakowałam się w prawdziwej kawie na amen. Wie o tym doskonale wydawczyni Przyślij Przepis, Maria, z którą żartuję, iż możemy zdobywać świat, ale najpierw trzeba zaparzyć kawę. Pomaga mi ona zebrać rozproszone myśli i wyostrzyć umysł (to samo zresztą popołudniu). Aby pobudzała i działała jeszcze lepiej, wrzucam do niej 2 lekko zmiażdżone plasterki z lodówki (spokojnie, nie chodzi o czosnek).