Do czarownicy po szczęście

newsempire24.com 1 dzień temu

Grażyna wpatrywała się w migoczące zapałki trzymane w rękach starszej kobiety. Zapalała i gasiła je raz po raz, szepcząc wszystko, co Grażyna znała w sercu. Z tej głębokiej, nieprzemijającej bólu, z beznadziejności i z nieustannego pragnienia wyć jak wilk, w końcu zdecydowała się iść do czarownicy.

Grażyna przeżyła tragedię, jaką wtedy uważała za koniec swojego życia. Mąż odszedł, zostawiając ją z dwójką dzieci. Po czterech miesiącach jednak powrócił, a wszystko zdawało się wracać na swoje miejsce. To jednak był tylko złudny powrót. Ich związek pękł na potężną szczelinę, a oni z coraz większą odległością odsuwali się od siebie.

Na początku Grażyna płakała, chciała przywrócić dawną codzienność: troskę, wiadomości Co u Ciebie? Dobrej nocy!. Potem w jej duszy zrodziła się chęć zemsty. Marzyła, by druga osoba cierpiała tak samo, by mąż mógł spotkać się z jakimś tragicznym wypadkiem. W końcu jednak stało się jej obojętne nie liczyło się już, gdzie jest mąż, z kim i kiedy wróci. Grażyna przyłapała się na tym, iż choćby na dzieci przestała zwracać uwagę.

Nagle przytłoczyła ją ciemna, lepka mgła rozpaczy, nie pozwalająca oddychać i myśleć. Gdy była najgorsza, próbowała odgonić ją siłą woli, co przynosiło chwilową ulgę, po czym mgła wracała z podwójną siłą. Jedna choroba po drugiej atakowała ją. Zębowy torbiel wymagał usunięcia i wstawienia implantu, co kosztowało ją sporą sumę w złotych. Nagle pogorszyło się wzrok. Potknęła się na równym asfalcie w Łazienkowskim Parku, łamiąc rękę w trzech miejscach. Wtedy poczuła, iż musi coś zmienić nie chciała już samobójczo przyspieszać koniec.

Nikt nie rzucał na ciebie klątw. Nie myśl o tym. To nie ona taka, to twój mąż taki. Nie dostrzega nikogo poza sobą. Wszystko, co się dzieje, jest twoim własnym działaniem, samą sobą się pogrążasz. On żyje jedynie w myślach o tej kobiecie i nie odejdzie. Tylko tchórz. A kiedy wróci, nie znajdzie już miejsca.

Co mam robić?

Żyj. Żyj własnym życiem, tak jak chcesz i dla siebie.

Grażyna wstała, a jej głowa była jak żelazo. Życie łatwo to mówić.

Weź. Będzie ci nudno, zapal świecę i pij wodę podała jej czarownica małą puszkę wody i pudełko z kadzidłami.

Dziękuję.

Wyszła na ulicę, w gardle poczuła obrzęk. Wciąż krążyła w głowie ta sama myśl: to nie ona taka, to twój mąż taki. Mąż taki Po dwunastu latach małżeństwa, po wszystkim, co razem przeszli.

Wieczorem usiadła przy notesie. Żyj własnym życiem. Czego chcę? Czego chcę? Co chcę? Długie pytania nie znajdowały już odpowiedzi. Zawsze marzyła o tym, co kochają dzieci: wyjazd nad morze, wodny park, pokój zabaw albo przynajmniej plac zabaw przy domu. Albo o tym, co chciał jej mąż: kupno mieszkania, samochodu, wizyta u mamy w Mazowieckim, remont balkonu, oglądanie filmu do północy albo biwakowanie w lesie.

A co naprawdę chciała ona? Co ją pociągało poza troskami męża i dzieci? Okazało się, iż w ostatnich latach całkowicie rozpłynęła się w rodzinie, a własne pasje i cele gdzieś zniknęły. Po pół godziny pisania w notesie wyłoniła kilka celów:

Chcę biegać rano. Znaleźć czas i siłę, by biegać.
Chcę zmienić pracę. Zostać kierownikiem i zarabiać godziwe wynagrodzenie. Rozwijać się zawodowo.
Chcę schudnąć siedem kilogramów.
Chcę kupić nową kurtkę zimową.
Chcę własny dom.
Chcę budować spokojne relacje z dziećmi.
Chcę znaleźć hobby, które będzie mnie cieszyć.

Westchnęła i zamknęła notes. Nie było łatwo określić własne pragnienia, ale trzeba było gdzieś zacząć. Spojrzała na leżącego na kanapie Piotra, który patrzył obojętnie w laptopa.

Twój mąż taki echo rozbrzmiało w jej głowie.

Zamknęła drzwi samochodu. Dzisiaj znów jechała do czarownicy. Musiała porozmawiać o wielu sprawach: jak ustawić się w nowej pracy, by dział działał efektywnie, a nie był przytłaczany nierealistycznymi zadaniami. Ból szyi nie dawał jej spokoju, ręka po upadku nie goiła się, a kurs terapii manualnej nic nie przyniósł. Czy oddać najstarszego syna na sport, czy pozwolić mu rysować? I co z mężem był w ich życiu, a jednak wydawał się nieobecny.

Nie rozpoznaję cię

Dlaczego? zdziwiła się Grażyna, choć w życiu nie zaszły żadne rewolucyjne zmiany. Zmieniła pracę, ale nie uznała tego za wielkie wydarzenie.

Więc po co dziś przybyłaś?

Ból pleców, szyi, praca, syn, mąż odpowiedziała czarownica z uśmiechem.

Przyszłaś do mnie z całym swoim życiem. Twoja choroba, mąż, powoli gasną. Niedługo nie będzie już znaczyć, gdzie jest, z kim się spotyka, czy rozmawia z byłą kochanką. Przyjdzie dzień, kiedy zapomnisz, czy jesteś mu potrzebna i jak utrzymać rodzinę. Pojawi się inny sens nie po to, by iść gdzieś dalej, ale po to, by mieć miejsce i ludzi. To nie nastąpi od razu.

Znowu migotały zapałki.

Niech rysuje.

A w pracy?

Wyznaczaj konkretne zadania, a dostaniesz konkretne rozwiązania i będziesz mogła pytać o niewykonane. Nie czytają w myślach.

Mąż będzie cię ciągnął coraz mocniej. Im ciekawsze będzie twoje życie, tym bardziej będzie się kręcił wokół ciebie. Jest tylko cieniem, który istnieje przy słońcu. Gdy słońca nie ma, cień znika; im jaśniej, tym cień wyraźniej widać. Czy to jasne?

Grażyna skinęła głową.

Dziękuję.

Nie skończył jeszcze. Weź piłeczkę tenisową, połóż ją między ścianą a kręgosłupem i przesuwaj, przy przysięgu. Wszystko wróci do porządku.

Dzięki.

Uśmiechnęła się do siebie, myśląc o tej piłeczce. Czemu mnie tu wciągają diabły? pomyślała. Terapeuta nie pomógł, a piłka ma działać. Czy jest inna droga niż życie własnym życiem?

Dni płynęły, zima zamieniła się w wiosnę, potem w lato i znowu w złotą jesień. Na nowy rok szkolny zapisała syna Dymka do szkoły plastycznej. Dymek zaczął malować, a Grażyna poczuła wstyd, iż nie dostrzegała jego talentu. Jego prace trafiały na wystawy miejskie i wojewódzkie. Dziecko porzuciło tablet i telefon, poświęcając wolny czas pędzli i farbom.

W biurze kupiła tablicę i markery. Rano wpisywała zadania i terminy, które nie wymagały dyskusji. Stopniowo przestały być omawiane. Po jej plecach słychać było niezadowolenie, ale praca szła naprzód i to było najważniejsze.

Grażyna zaczęła prowadzić szkolenia dla pracowników. Najpierw jako hobby, potem jako ekspert i wykładowca. Szkolenia przyniosły przychód porównywalny z pensją. W pewnym tygodniu otrzymała bukiet czerwonych róż bez podpisu. Najpewniej od męża, choć nie była pewna.

Co myślisz?

Po godzinie ciszy nie dostała odpowiedzi, więc uznała, iż mąż nie odgadnie nadawcy.

Dziękuję napisała w wiadomości.

Uwielbiała chryzantemy, ich gorzki, ostry zapach. To był właśnie ich sezon. Piotr nigdy nie zapamiętał tego upodobania; w jego schemacie wszystkie kobiety kochały róże.

Za oknem świeciło ostre, jesienne słońce. Czerwone i rudopomarańczowe liście klonów wirują w alei przy biurze. Chciała krążyć wśród nich. Grażyna wzięła głęboki oddech, wciągając świeże powietrze przez otwarte okno. Odrzuciła myśl, iż nie jest w stanie zrobić czegokolwiek sama. W końcu odnalazła wolność.

A piłeczka tenisowa naprawdę pomogła.

Idź do oryginalnego materiału