
Tęskniliśmy za WŁOCHAMI… Ale udało się! Troszkę plany trzebabyło pozmieniać więc termin i destynacje również. Ale nie oznacza to, iż było gorzej lub mniej interesująco. Po prostu miejsca na liście do odwiedzin w tym kraju pozamieniały się miejscami. I też fajnie!

Tegoroczne ferie dzieci stały się super okazją, żeby zabrać ich na pierwszy wspólny CITY BREAK.
Pierwszy?
Nie liczę wyjazdów długoweekendowych w Anglii, choć tam też sporo schodziliśmy i zwiedziliśmy. Ale to było jakby ‘na miejscu’. To tak jakbyśmy teraz postanowili pojechać do Krakowa na parę dni, mieszkając w Polsce.
Ale do rzeczy...
Szukaliśmy pomysłu na wspólny wyjazd podczas ferii szkolnych a to akurat dobrze się zgrało z cenami biletów lotniczych i naszymi planowanymi miejscówkami we Włoszech. Zamiast wyjazdu, np. w polskie góry zamieniliśmy cel ze zdecydowanie wyższymi temeperaturami. Mimo, iż był to koniec lutego.
Tym razem padło na Toskanię.

Taaaaak...oczywiście... Luty nie jest to jakoś super malowniczy miesiąc w tym regionie Włoch. I zawsze marzyło nam się zobaczyć Toskanię podczas sezonów upraw, kiedy można pospacerować między włoskimi wioskami i polami. Ale to zostawimy sobie na taki wypad tylko we dwoje własnie w takim celu, bo dzieciaki raczej nie byłyby pod wrażeniem oglądania pól uprawnych czy winnic . Teraz chodziło nam stricte o zwiedzanie włoskich miast a pogoda prawdziwie wiosenna sprawdziła się do tego idealnie.
Na naszą listę wrzuciliśmy Bolonię, Ravennę, Florencję i Pizę. Komunikacyjnie, (o dziwo!) zgrało się całkiem gładko ;-)

Miejscem przylotu i odlotu była Bolonia, gdzie lecieliśmy z Krakowa. Niestety, w tym momencie ilość lotów w tygodniu jest bardzo okrojona więc trzeba dobrze się nagimanstykować by dopasować sobie godziny i dni lotów w każdą stronę. Jedną z opcji był także lot do Bolonii i powrót z Pizy ale nie zgrywało nam się to z trasą podróży. Musielibyśmy okroić nasz wyjazd do dwóch dni (zamiast pięciu). Ostatecznie stanęło na tym samym lotnisku w obydwie strony.
Lot z Polski był mega wcześnie bo o 6 rano wiec na miejscu byliśmy o 8. Ale za to mieliśmy caaaaały dzień na zwiedzanie...no i pyszne włoskie jedzenie 😊
Z racji, iż na liście do zwiedzania było kilka miejsc, potrzebowaliśmy również więcej noclegów. Ale ostatecznie stanęło na dwóch – pierwsze dwie noce w Bolonii i dwie noce w Pizie.

Z miejsca na mieeszczaliśmy się tylko i wyłącznie pociągami ale nie było to nic uciążliwego. choćby dla dzieci. A wręcz przeciwnie bo bardzo lubią podróże. Najdłuższy odcinek trwał 1.5h.
Co ważne, jeżeli kupicie bilet na konkretną godzinę a jesteście wcześniej i chcielibyście złapać wcześniejszy pociąg, lub odwrotnie – spóźniliście się, możecie przedrukować go sobie w ‘budce’ danego przewoźnika na stacji. Bez problemu wydany zostanie nowy.
Jeśli poruszacie się AUTOBUSEM (odpowiednikiem polskiego MPK) po mieście na każdej linii wykupiony bilet istotny jest 75 minut więc możecie zmieniać miejsca i przystanki jak Wam pasuje, pod warunkiem iż zmieścicie się w czasie.
Jako, iż za nami już kilka podobnych wypadów, PLANOWANIE nie było skomplikowane bo wie się po prostu od czego zacząć. Jestem interesująca czy zaczynacie od wyboru miejsca docelowego czy cen biletów? A może cen noclegu?
U nas pojawiły się najpierw bilety lotnicze a potem trasa zwiedzania. I według tego powstał plan na noclegi.
Zawsze robię to w ten sam sposób - zapisuję sobie w Google Maps nową zakładkę i dodaję tam interesujące mnie punkty. Widząc je wszystkie na mapie mogę określić gdzie najlepiej mieć nocleg biorąc pod uwagę dojazd do i z niego. Potem dokładam pobliskie śniadaniownie i restauracje.

Jedzeniem w ciągu dnia we Włoszech nigdy się nie martwię bo zwiedzając zawsze wstępujemy do przypadkowych miejsc po coś ‘na ząb’czy łapiemy regionalny Street Food. Ale ważne jest dla nas, iż kiedy wracamy na noc mamy już coś ustalonego, jeżeli jest taka potrzeba z wcześniej zarezerwowanym stolikiem. A teraz z dziećmi okazało się to podwójnie docenione bo o ile nam łatwo jest znaleźć coś dla siebie do jedzenia pewnie w każdym miejscu, o tyle dla nich ‘przypadkowa’ restauracja mogłaby się okazać dodatkowym wypadem po kanapki do pobliskiego sklepu itp...
Mając listę restuaracji dodanych na mojej mapie sprawdzam sobie ich zdjęcia i menu oraz opiie. W taki sposób usuwam prawdopodobnie nietrafione dla nas miejsca i dzięki temu zawężamy plan działania.

Ale co pysznego jedliśmy i jakiemiejsca odkryliśmy w tej części Włoch opowiem Wam w kolejnym poście :)