Dlaczego zgodziłam się, żeby mój syn i synowa zamieszkali ze mną? przez cały czas nie wiem.
Nazywam się Wanda Kowalska, mieszkam w dwupokojowym mieszkaniu na jednym z osiedli w Poznaniu. Mam sześćdziesiąt trzy lata, jestem wdową. Moja emerytura jest skromna, ale jakoś daję radę. Gdy mój syn Bartosz ożenił się dwa lata temu, byłam, jak każda matka, szczęśliwa. Jest młody ma trzydzieści jeden lat, a moja synowa Ewa jest od niego trochę młodsza. Pobrali się, zawarli związek małżeński, ale nie mieli gdzie mieszkać. Nie mieli własnego lokum. Powiedzieli: Mamo, pomieszkamy z tobą jakiś czas. niedługo uzbieramy na wkład własny na kredyt i się wyprowadzimy.
Ja, jak głupia, ucieszyłam się: myślałam, iż będę mieć wnuki pod opieką. I pozwoliłam im zostać. Ale teraz już nie wiem, jak z tego wybrnąć. Bo ten jakiś czas ciągnie się drugi rok, i wszyscy tracimy resztki cierpliwości.
Na początku starałam się nie wtrącać. To młodzi, przyzwyczajają się do życia we dwoje. Nie przeszkadzałam, gotowałam, prałam, robiłam wszystko porządnie. Potem Ewa zaszła w ciążę. Wcześnie, pomyślałam skoro Bóg tak chciał, to pewnie ma swój plan. Przyszedł na świat mój wnuk, Jasio. Cudowne dziecko. Tyle iż z jego narodzinami wszystkie oszczędności zniknęły. Każdy wie, ile kosztuje wychowanie dziecka: pieluchy, mleko, kaszki wszystko drogie, a Ewa chce tylko markowe produkty, zawsze świeże, najlepiej importowane.
Jestem gotowa pomagać. Ale nie jestem sprzątaczką. A jednak stałam się niańką, kucharką i służącą w jednej osobie. Młoda mama jest strasznie zmęczona. Podobno Jasio nie daje jej spać. Więc leży w łóżku do południa, przyklejona do telefonu. Dziecko w kojcu. Ona na kanapie. Telewizor włączony, obiad ugotowany przeze mnie, podłoga umyta, wnuk wykąpany. A Ewa narzeka, iż jest wypalona.
A mój syn? Bartosz idzie do pracy i wraca pochmurny, nie odzywa się. Gdy próbuję rozmawiać, od razu się wymiguje. Mówi: Mamo, nie mieszaj się. A Ewa zachowuje się, jakby to ona tu rządziła. Powiem jedno, ona odpowie trzema. I zawsze podniesionym głosem. Potem Bartosz mówi, iż uciemiężam jego żonę. Uciemiężam! Przecież to ja ich wspieram na każdym kroku!
Nie wiem już, co robić. Mówię Bartoszowi: Synu, znajdźcie coś do wynajęcia. Jestem zmęczona. A on odpowiada: Nie mamy pieniędzy, mamo. Zaproponowałam zamianę: ja wezmę małe studio, a oni zbiorą na wkład i będą żyć jak dorośli. Będą odpowiedzialni za swoje życie. Ja pomogłabym trochę z Jasiem, na tyle, na ile mogę. Ale nie, mój syn tylko kiwa głową, a nic się nie zmienia.
Rozumiem, iż to młodzi, iż trudno. Ale ja też nie jestem z metalAle dziś, gdy widzę, jak mój wnuk bawi się samotnie w kącie, a synowa znów wpatrzona w ekran, czuję, iż już nie mam siły na tę udawaną rodzinę i pewnie jutro powiem im, żeby w końcu się wyprowadzili.



![Trzynaste Wielkie Tarnowskie Dionizje – święto wina na Starówce [ZDJĘCIA]](https://www.temi.pl/wp-content/uploads/2025/11/2025-dionizje-21-scaled.jpg)







