Dlaczego Szymon przynosi jedzenie w pojemnikach i nie może sobie pozwolić na obiad w naszej stołówce, pozostawało dla nas zagadką. Przecież mógłby sobie na to pozwolić, a ceny w naszej stołówce są bardzo przystępne

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Pewnego dnia mój kolega Szymon nie wziął ze sobą obiadu do pracy. Odkąd pracujemy razem, zawsze biega z tymi swoimi pojemnikami, nigdy nie chodzi z nami do stołówki, twierdząc, iż nie ma na to pieniędzy. Tego dnia zaspał, nie zdążył na autobus i spóźnił się do pracy.

Szymon pracuje u nas od około miesiąca, a jego ciocia jest główną księgową w naszej firmie, to właśnie ona załatwiła mu tę pracę. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt mu tego wprost nie mówi, bo nie jest to nasza sprawa.

Mój kolega jest sumiennym pracownikiem, widać, iż praca mu się podoba. W pracy plotkują, iż pieniądze nie są mu potrzebne i iż chodzi do pracy wyłącznie po to, żeby mieć kontakt z ludźmi i nie siedzieć w domu. Rodzice Szymona są zamożni, kupili mu samochód i mieszkanie. Szymon jeszcze się nie ożenił.

Większość kolegów mu zazdrości, bo nie mają takiej sytuacji materialnej: kredyty, dzieci, długi, a niektórzy mieszkają jeszcze z rodzicami.

Ale dlaczego Szymon chodzi do pracy z pojemnikami i nie może pozwolić sobie na obiad w stołówce, pozostawało dla nas tajemnicą. Przecież stać go na to, a ceny w naszej stołówce są bardzo przystępne.

Dałem mu wtedy swojego croissanta, którego wziąłem sobie na deser. Szymon podziękował i zjadł go z wielkim apetytem.

Kiedy wróciłem ze stołówki, zapytałem go, dlaczego je tylko domowe jedzenie i nie korzysta ze stołówki.

W odpowiedzi usłyszałem dość ciekawą historię. Okazało się, iż kiedy był jeszcze w szkole, mieli zwyczaj, iż przed dużą przerwą dwóch uczniów wychodziło wcześniej z lekcji, żeby pomóc w stołówce. Wtedy Szymon razem z kolegą pełnili dyżur w stołówce, wyszli wcześniej z lekcji i Szymon przypadkowo usłyszał rozmowę pracowników stołówki.

Rozmawiali o tym, co zrobić z resztkami makaronu, którego dzieci nie zjadły jeszcze z zeszłego tygodnia. Jedna z pracownic zaproponowała, żeby dodać sera i zrobić zapiekankę. Argumentowała, iż nie warto, żeby jedzenie się zmarnowało, lepiej zaoszczędzić produkty i zabrać więcej do domu. Te słowa tak zszokowały Szymona, iż pobiegł do toalety i zaczął wymiotować.

Później opowiedział o tym dyrekcji szkoły, co wywołało ogromny skandal. Te pracownice zostały zwolnione. Jednak od tamtej pory Szymon ma wstręt do stołówek i gotuje sobie sam. jeżeli już je w miejscach publicznych, to tylko w tych z dobrymi opiniami.

Następnego dnia Szymon zwrócił mi pieniądze za croissanta, mimo iż go o to nie prosiłem. Później się zaprzyjaźniliśmy, a kiedy odwiedziłem go w domu, spróbowałem jego potraw i muszę przyznać, iż gotuje naprawdę wyśmienicie.

Idź do oryginalnego materiału