W szkole byłam chyba jedynym dzieckiem, które dostawało kieszonkowe od rodziców. Dzięki temu mogłam kontrolować swoje wydatki, obdarowywać przyjaciół smakołykami, a choćby oszczędzać na prezenty dla najbliższych. Dlatego też, gdy mój syn poszedł do pierwszej klasy, postanowiłam, nie zastanawiając się długo, iż będę dawać mu kieszonkowe, aby mógł kupować różne rzeczy. Jednak na początku nie poszło zbyt dobrze.