Dlaczego moja 32-letnia siostra twierdzi, iż mieszkanie mamy należy tylko do niej – potrzebuję pomocy i rady.

newsempire24.com 4 dni temu

W małym miasteczku pod Sieradzem, gdzie stare lipy szepczą o przeszłości, moje trzydziestosiedmioletnie życie przyćmione jest rodzinnym konfliktem, który rozdziera mi serce. Nazywam się Agnieszka, jestem żoną Wojtka i mamy dwoje dzieci – Zosię i Kacpra. Moja młodsza siostra, trzydziestodwuletnia, niezamężna Kinga, nagle uznała, iż mama powinna zostawić swoje mieszkanie tylko jej. Ten spór to nie tylko kwestia metrów kwadratowych, ale też sprawiedliwości, miłości i rodzinnych więzi. Nie wiem, co robić, i proszę o radę, by znaleźć wyjście z tej sytuacji.

Rodzina, która była jednością

Nasza mama, Barbara Stanisławówna, to nasze centrum, nasza podpora. Ma 65 lat i mieszka sama w dwupokojowym mieszkaniu, które dostała jeszcze w czasach PRL-u. Razem z Kingą dorastałyśmy w tych ścianach, a każdy kąt pamięta nasze wspomnienia. Zawsze byłam tą starszą, odpowiedzialną – pomagałam mamie, choćby gdy wyszłam za mąż i urodziłam dzieci. Kinga to wolny duch – studiowała w Krakowie, pracuje jako specjalistka od marketingu, wynajmuje mieszkanie i na razie nie planuje ani rodziny, ani dzieci.

My z Wojtkiem i dziećmi mieszkamy w mieszkaniu na kredyt, spłacamy raty, a każda złotówka jest na wagę złota. Mimo to regularnie jeżdżę do mamy – przywożę zakupy, pomagam z remontami, wożę ją do lekarzy. Kinga pojawia się rzadziej – ma pracę, spotkania, podróże. Nie oceniałam jej, myśląc, iż każdy ma swoją drogę. Ale jej ostatnie oświadczenie dotyczące maminego mieszkania przewróciło wszystko do góry nogami.

Spór, który nas podzielił

Miesiąc temu mama wspomniała, iż myśli o testamencie. Chciałaby zostawić mieszkanie nam obu po równo, żeby nikomu nie było krzywdząco. Skinęłam głową, bo uznałam to za sprawiedliwe. Ale kiedy Kinga o tym usłyszała, wybuchła: „Mamo, to bez sensu! Mieszkanie powinno być moje! Agnieszka przecież ma rodzinę, męża, swoje lokum, a ja jestem sama – bardziej mi potrzebne”. Jej słowa uderzyły jak grom z jasnego nieba. Dlaczego uważa, iż moje zamążpójście pozbawia mnie prawa do rodzinnego majątku?

Próbowałam rozmawiać spokojnie. „Kinga, jesteś moją siostrą, dlaczego chcesz wszystko dla siebie?”. Odpowiedziała, iż jej życie jest trudniejsze – nie ma męża, dzieci, a mieszkanie to jej jedyna szansa na stabilizację. „Przecież ty nie jesteś biedna, Aga, a ja mogę zostać z niczym” – oświadcióła. Jej egoizm zaszokował mnie. Czy lata, które poświęciłam mamie, nic nie znaczą? Czy moja rodzina to powód, żeby odebrać mi to, co mi się należy?

Ból i żal

Mama jest zmartwiona. Płacze, nie rozumiejąc, dlaczego się kłócimy. „Chciałam, żebyście były zżyte” – mówi, ale Kinga naciska na nią, namawiając, by zmieniła testament. Widzę, jak mama się waha, a to łamie mi serce. Zawsze kochała Kingę trochę bardziej – młodszą, „wolną”, ale nigdy nie byłam zazdrosna. Teraz czuję się zdradzona. Moja siostra, którą broniłam w dzieciństwie, której pomagałam, teraz widzi we mnie rywalkę.

Wojtek, mój mąż, jest wściekły: „Aga, nie ustępuj! To twoje prawo”. Moje dzieci, Zosia i Kacper, są jeszcze mali, ale myślę o nich. To mieszkanie mogłoby być dla nich zabezpieczeniem na przyszłość, zwłaszcza iż nasz kredyt ciągnie się latami. Ale Kinga o nich nie myśli – myśli tylko o sobie. Jej słowa, iż ja „przecież jakoś sobie radzę”, są jak policzek. Tak, radzę sobie, ale za jaką cenę? Zmęczeniem, niewyspaniem, rezygnacją z siebie dla rodziny i mamy.

Co robić?

Nie wiem, jak postąpić. Pójść do notariusza i domagać się sprawiedliwości? To wydaje się takie zimne, formalne, a ja chcę zachować rodzinę. Porozmawiać z Kingą jeszcze raz? Ale ona nie słucha, jest przekonana, iż ma rację. Namówić mamę, żeby nie zmieniała testamentu? Boję się, iż to ją zrani. A może odpuścić i pozwolić Kindze zabrać wszystko? Ale wtedy stracę nie tylko mieszkanie, ale też poczucie sprawiedliwości i wiarę w naszą rodzinę.

Moje przyjaciółki radzą różnie. Jedna mówi: „Walcz, to twoje prawo”. Druga: „Odpuść, nie niszcz relacji z siostrą”. Ale jak odpuścić, gdy żal dusi? W wieku 37 lat pragnę spokoju, ale nie za cenę własnej godności. Kinga może boi się o swoją przyszłość, ale dlaczego jej strach jest ważniejszy od mojego? Dlaczego lata mojej troski o mamę, mojego wsparcia, nic nie znaczą?

Mój krzyk o sprawiedliwość

Ta historia to mój krzyk o prawo do być wysłuchaną. Kinga może nie chce źle, ale jej egoizm rujnuje naszą rodzinę. Mama może kocha nas obie, ale jej wahania bolą. Nie chcę kłótni, ale nie mogę milczeć, gdy moje życie zostaje przekreślone. W wieku 37 lat pragnę, żeby moje dzieci widziały silną matkę, żeby nasza rodzina była zgrana, żeby sprawiedliwość zwyciężyła.

Proszę o radę: co powinnam zrobić? Jak bronić swoich praw, nie tracąc siostry i mamy? Jestem Agnieska i stoję na rozdrożu, gdzie każdy krok to ból. Pomóżcie mi znaleźć drogę, która przywróci spokój mojej duszy.

Idź do oryginalnego materiału