Dlaczego moja 32-letnia, niezamężna siostra uważa, iż mieszkanie mamy należy wyłącznie do niej? Proszę o pomoc i radę.

polregion.pl 1 tydzień temu

W małym miasteczku pod Częstochową, gdzie stare lipy szepczą o przeszłości, moje życie w wieku 37 lat przyćmione jest rodzinnym konfliktem, który rozrywa mi serce. Nazywam się Kinga, jestem żoną Krzysztofa i mamy dwoje dzieci – Zosię i Jakuba. Moja młodsza siostra, 32-letnia niezamężna Patrycja, nagle postanowiła, iż mieszkanie mamy ma należeć tylko do niej. Ta sprawa to nie tylko kwestia nieruchomości, ale także sprawiedliwości, miłości i rodzinnych więzi. Nie wiem, co robić, i proszę o radę, by znaleźć wyjście.

**Rodzina, która była jednością**

Mama, Halina Stanisławówna, to nasz centrum, nasza podpora. Ma 65 lat i mieszka sama w swoim dwupokojowym mieszkaniu, które dostała jeszcze w czasach PRL-u. Wychowałyśmy się tam z Patrycją, a każda ściana kryje nasze wspomnienia. Ja zawsze byłam starszą, odpowiedzialną córką, pomagałam mamie, choćby gdy wyszłam za mąż i urodziłam dzieci. Patrycja to wolny duch – studiowała w Warszawie, pracuje w marketingu, wynajmuje mieszkanie i nie planuje ani rodziny, ani dzieci.

Z Krzysztofem i dziećmi mieszkamy w mieszkaniu na kredyt, spłacamy raty, a każda złotówka się liczy. Mimo to regularnie jeżdżę do mamy, przywożę zakupy, pomagam z remontami, wożę ją do lekarzy. Patrycja pojawia się rzadziej – jest zajęta pracą, spotkaniami, podróżami. Nie miałam jej tego za złe, myślałam, iż każdy ma swoją drogę. Ale jej niedawne żądania dotyczące mamy mieszkania wszystko przewróciły do góry nogami.

**Spór, który nas podzielił**

Miesiąc temu mama wspomniała, iż myśli o testamencie. Chciała zostawić mieszkanie nam obu po równo, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony. Przytaknęłam, uważając to za sprawiedliwe. Ale Patrycja, gdy to usłyszała, wybuchła: „Mamo, to nie ma sensu! Mieszkanie powinno być moje! Kinga ma przecież rodzinę, męża, własne mieszkanie, a ja jestem sama – bardziej mi się przyda”. Jej słowa uderzyły jak grom. Dlaczego uważa, iż moje małżeństwo pozbawia mnie prawa do spadku?

Próbowałam z nią spokojnie porozmawiać. „Patrycja, jesteśmy równymi córkami, dlaczego chcesz wszystko dla siebie?” Odpowiedziała, iż jej życie jest trudniejsze: jest sama, bez dzieci, a mieszkanie to jej jedyna szansa na stabilność. „Przecież ty sobie radzisz, Kinga, a ja mogę zostać z niczym” – oświadczyła. Jej egoizm mnie zszokował. Czy lata, które poświęciłam mamie, nic nie znaczą? Czy fakt, iż mam rodzinę, oznacza, iż mam zrezygnować z mojej części?

**Ból i gniew**

Mama jest zmartwiona. Płacze, nie rozumiejąc, dlaczego się kłócimy. „Chciałam, żebyście trzymały się razem” – mówi, ale Patrycja naciska, by zmieniła testament. Widzę, jak mama się waha, a to łamie mi serce. Zawsze kochała Patrycję trochę bardziej – młodszą, „wolną”, ale nigdy nie byłam zazdrosna. A teraz czuję się zdradzona. Moja siostra, którą broniłam w dzieciństwie, której pomagałam, teraz widzi we mnie rywalkę.

Krzysztof, mój mąż, jest wściekły: „Kinga, nie ustępuj! To twoje prawo”. Moje dzieci, Zosia i Jakub, są jeszcze mali, ale myślę o ich przyszłości. To mieszkanie mogłoby być dla nich zabezpieczeniem, zwłaszcza jeżeli przez lata będziemy spłacać kredyt. Ale Patrycja o nich nie myśli – myśli tylko o sobie. Jej słowa, iż „przecież dajesz radę”, bolą jak policzek. Tak, daję radę, ale za jaką cenę? Zmęczeniem, niewyspaniem, poświęceniem dla rodziny i mamy.

**Co robić?**

Nie wiem, jak postąpić. Pójść do notariusza i walczyć o sprawiedliwość? To wydaje się zimne, formalne, a ja chcę zachować rodzinę. Porozmawiać z Patrycją jeszcze raz? Ale ona mnie nie słucha, jest przekonana, iż ma rację. Namówić mamę, żeby nie zmieniała testamentu? Boję się, iż to ją unieszczęśliwi. A może ustąpić i pozwolić Patrycji wszystko zabrać? Ale wtedy stracę nie tylko mieszkanie, ale także poczucie sprawiedliwości i wiarę w naszą rodzinę.

Przyjaciółki radzą różnie. Jedna mówi: „Walcz, to się należy”. Druga: „Odpuść, nie niszcz relacji z siostrą”. Ale jak odpuścić, gdy gniew dusi? W wieku 37 lat pragnę spokoju, ale nie za cenę godności. Patrycja może boi się o swoją przyszłość, ale dlaczego jej strach jest ważniejszy od mojego? Dlaczego lata opieki nad mamą, moje poświęcenie, nie mają znaczenia?

**Krzyk o sprawiedliwość**

Ta historia to mój krzyk o prawo do bycia wysłuchaną. Patrycja może nie chce zła, ale jej egoizm niszczy naszą rodzinę. Mama może kocha nas obie, ale jej wahania mnie ranią. Nie chcę kłótni, ale nie mogę milczeć, gdy moje życie jest przekreślane. W wieku 37 lat chcę, by moje dzieci widziały silną matkę, by nasza rodzina była zjednoczona, by zwyciężyła sprawiedliwość.

Proszę o radę – jak postąpić? Jak bronić swoich praw, nie tracąc siostry i mamy? Jestem Kingą i stoję na rozdrożu, gdzie każdy krok to ból. Pomóżcie mi znaleźć drogę, która przywróci spokój mojego serca.

Idź do oryginalnego materiału