– Dlaczego mój syn, wracając z pracy, zamiast odpocząć, biegnie do kuchni gotować obiad? – zapytała groźnie teściowa, marszcząc brwi

przytulnosc.pl 6 dni temu

Halina bardzo oburzona podeszła do zamiaru swojego syna, by ożenić się z Moniką.

– Skąd ona i jakie to imię? Przyjechała zza granicy? – zirytowana powiedziała matka.

– Nie, całe życie mieszkała na Uralu, – nie rozumiejąc, dlaczego kobieta wątpi w imię swojej wybranki, odpowiedział Makar.

– Na Uralu? To znaczy, iż nigdy nie była mieszkanką Warszawy? – powiedziała Halina Innokentiewna w moralizatorskim tonie.

– Mamo, to takie ważne? – uśmiechnął się mężczyzna, zdając sobie sprawę, iż matka zaraz zacznie mówić o tym, iż Monika zamierza przejąć ich mieszkanie.

– No cóż, to wszystko mnie niepokoi… takie imię, zagraniczne, – niezadowolona zmarszczyła brwi. – Wiesz, jak się odnoszę do Amerykanów i ich polityki.

– Ona jest z Polski i nie chce przejąć twojego mieszkania, – nie wytrzymał i zaśmiał się Makar. – Nie martw się…

Halina Innokentiewna ściśle zaciśnęła usta, pokazując swoje niezadowolenie odpowiedzią syna.

– Jakbyś później nie żałował, – warknęła matka, chcąc jeszcze raz zmusić mężczyznę do przemyślenia swojej decyzji.

Jednak Makar podszedł do słów kobiety obojętnie i gwałtownie odrzucił je z głowy.

Ślub, niestety dla Haliny Innokentiewnej, jednak się odbył. Nie okazywała otwartej niechęci do chudej Moniki.

Ale za każdym razem, gdy przychodziła do mieszkania młodych, szukała pretekstu, by narzekać na synową i wskazywać jej jakieś błędy.

Przy czym robiła to tylko wtedy, gdy jej ukochany syn był w domu.

Krytykowała każdą drobnostkę: zaczynając od kurzu na lustrze w przedpokoju, aż po krople na zlewie.

Monika starała się nie zwracać uwagi na jej zachowanie i próbowała odpuszczać.

Czasami nie wytrzymywała ataków i wchodziła w kłótnię z Haliną Innokentiewną.

Teściowa ostatecznie zwariowała tylko wtedy, gdy dowiedziała się, iż Monika i Makar za pół roku powitają wnuka.

Jednak zaczęła jeszcze częściej odwiedzać ich mieszkanie, rzekomo, by pomóc przyszłej mamie.

W rzeczywistości kobieta jeszcze bardziej krytykowała synową, argumentując swoje słowa troską o dziecko.

– W mieszkaniu musi być czysto. Nie powinnaś oddychać tym kurzem, – Halina Innokentiewna otworzyła szeroko okna i zaczęła wycierać kurz.

– On nie gromadzi się codziennie, a poza tym teraz nie jest lato, – mruczała Monika i szła zamykać okno.

– Dlaczego nie wynieśliście śmieci? – zajrzała pod zlew, brzęcząc. – Wiesz, iż w nich rozmnażają się bakterie, wszystko to trafia do powietrza, a ty to wdychasz, a mój wnuk też.

– Makar wczoraj wieczorem je wynosił, są tylko dwie opakowania po cukierkach, – zmarszczyła czoło Monika, zaczynając się denerwować.

– Zawsze znajdziesz wymówki, zwłaszcza teraz, gdy jesteś w ciąży, – trzymając się swojego stanowiska, odparła Halina Innokentiewna. – Nie wymyśliliście jeszcze imienia dla wnuka?

– Nie, najpierw trzeba się urodzić, – dziewczyna pogładziła ręką wybrzuszony brzuch.

– Mam nadzieję, iż imię będzie normalne, a nie takie jak twoje, – złośliwie powiedziała kobieta.

Monika zrozumiała, iż teściowa wręcz szuka okazji do skandalu, ale by nie wejść z nią w kłótnię, poszła do sypialni.

Gdy Makar wrócił z pracy, dziewczyna nie słyszała. Zamiast tego została wyciągnięta ze snu przez głośny krzyk Haliny Innokentiewnej.

Kobieta krzyczała i po tym na kuchni słychać było huk. Monika wyskoczyła z łóżka i szybko, z bijącym sercem, udała się na krzyki.

Makar stał w fartuchach z durszlakiem w rękach i zdumiony patrzył na matkę, która wściekle rzucała po kuchni gotowane warzywa, które uderzeniami zamieniały się w papkę i zostawiały na podłodze nieprzyjemne masy.

– Obudziłaś się? – wrzaskiwała kobieta, widząc synową. – Może wyjaśnisz mi, co się tutaj dzieje?

Monika nieśmiało pokręciła ramionami, nie rozumiejąc, dlaczego Halina Innokentiewna się złości.

– Dlaczego mój syn, wracając z pracy, zamiast odpocząć, biegnie do kuchni gotować obiad? – zapytała groźnie kobieta, marszcząc brwi.

– Bo tego chcę! – Makar nagle przerwał matce. – Monika jest w ciąży, potrzebuje odpoczynku.

– Ciąża to nie choroba i nie śmiej wchodzić w cudze sprawy! – Halina Innokentiewna groźnie spojrzała na syna.

Zaskoczony, mężczyzna na chwilę stracił mowę. Matka po raz pierwszy tak mu mówiła.

– Nie wychowywałam syna po to, by ci służył, – coraz bardziej się rozdrażniając, teściowa z pretensją spojrzała na synową.

– Ja sam pomagam żonie! – mężczyzna zaciśnięte zęby. – Mamo, przestań!

– Nie, spójrz na nią, i stoi, jakby nic się nie stało, – kobieta gestykulowała rękami. – Nie mogę uwierzyć, iż pozwoliłeś się wykorzystywać!

– Ciekawe, a mojego ojca też wykorzystujesz? Nie pamiętam, żebys uważała jego pomoc za coś wstydliwego, – Makar złośliwie się uśmiechnął.

– Twój ojciec to zupełnie inna sprawa, – oczy kobiety nerwowo błądziły po pokoju.

Zrozumiała, iż na tle słów syna z absurdalnymi wymówkami wygląda teraz komicznie.

– Wydaje mi się, iż masz bzdury, – Makar odłożył durszlak na bok i zdjął fartuch.

– To znaczy, Aleksiej Ivanowicz pomaga wam, swojej żonie, a mojemu mężowi nie mogę pomóc? – Monika smutnie zasłoniła oczy i pokręciła głową. – Po prostu nie potrafiliście pogodzić się z tym, iż wasz syn ożenił się ze mną…

Halina Innokentiewna przygryzła język. Nie miała co odpowiedzieć na słowa synowej.

Monika, wyrażając swoją opinię, trafiła w sedno. Matka rzeczywiście nie mogła zaakceptować wyboru syna.

– Zawsze marzyłam, żeby Makar poślubił dziewczynę naszej wiary! A kim ty w ogóle jesteś, nie wiadomo! – skrzywiła się kobieta.

– Mamo, mówiłem ci już sto razy! Dość! Idź! – mężczyzna zmarszczył brwi i wskazał na drzwi.

– Wyrzucasz mnie? – nagle rozpłakała się Halina Innokentiewna i zakryła twarz rękami.

– Chcę na jakiś czas ograniczyć twoje wizyty w naszym mieszkaniu, – spokojnym tonem powiedział Makar.

– Ograniczyć? – ledwo słyszalnie powtórzyła za nim matka.

– Tak, przynajmniej dopóki Monika nie urodzi. Nie chcę, żeby się martwiła, – mężczyzna wziął matkę za ramiona i poprowadził zagubioną kobietę na zewnątrz.

Dziewczyna słyszała, jak teściowa płakała w przedpokoju, mówiąc o tym, iż syn w kłamliwy sposób z nią postępuje.

Jednak Makar trzymał się swojego stanowiska i znów, i znów mówił matce, iż nie chce jej widzieć aż do urodzenia dziecka.

Pół roku Halinie przyszło się ograniczyć się do rozmów telefonicznych i suchych rozmów z synem.

Kiedy Monika urodziła, kobietę zaproszono na wizytę. Jednak Makar od razu dał matce ultimatum: w przypadku, gdy będzie dalej narzekać na synową, zostanie na zawsze wygnana z tego domu.

– Nie zamierzałam już bardziej wtrącać się do niej, – obróciła się Halina. – Dawno zrozumiałam, iż wszystko ci odpowiada.

Idź do oryginalnego materiału