Wiele młodych żon boryka się z trudnymi relacjami ze swoimi teściowymi. Czasem wydaje się, iż problemy te nie mają końca. Teraz, po prawie roku małżeństwa, zaczynam rozumieć, dlaczego mój mąż przedstawił mi swoją mamę dopiero w dniu naszego ślubu.
Prosiłam Michała, aby przed ślubem zapoznał mnie ze swoją mamą, zwłaszcza iż on doskonale znał moją rodzinę. Jednak zawsze coś stawało na przeszkodzie. „Jeszcze zdążysz ją poznać” – powtarzał, odkładając to na później. W końcu nasze pierwsze spotkanie odbyło się w dniu ślubu.
Byłam pełna nadziei, iż będziemy mogły nawiązać dobrą relację. Powitałam ją z szerokim uśmiechem i serdecznym „Dzień dobry!”, na co odpowiedziała chłodnym „Dzień dobry” przez zaciśnięte zęby.
Przed ślubem Michał zapewniał mnie, iż jego mama to wspaniała kobieta, która zawsze wspiera jego decyzje. Twierdził, iż nigdy nie będzie się wtrącać w nasze życie. Kilka dni po ślubie, siedząc w kuchni, Michał nagle powiedział:
— Myślę, iż mojej mamie coś może się w tobie nie podobać.
Zapytałam, o co chodzi, i usłyszałam całą listę „zarzutów”. Teściowej nie podobało się, że:
- nie myję jajek sodą przed użyciem,
- zostawiam naczynia w zlewie,
- gąbka do naczyń leży bez podstawki,
- gotuję bulion na jednej wodzie, a nie na dwóch.
Byłam w szoku.
— Dlaczego w ogóle jej coś ma się nie podobać? – zapytałam. – Przecież to nasza rodzina, a ona z nami nie mieszka.
Michał odpowiedział:
— Ale jestem jej synem, więc powinnaś się dostosować do jej zasad.
Przez kilka miesięcy nasze życie toczyło się w miarę spokojnie, choć teściowa potrafiła zaskoczyć. Kiedy dowiedziała się, iż mamy psa, cała okolica wiedziała, iż „karmię go surowym mięsem, zamiast gotować kości, jak należy”.
Pewnego dnia usłyszałam od znajomej, iż teściowa narzeka na mnie, opowiadając, jaka to jestem „niedbała” i „nie nadaję się na gospodynię”. Kiedy powiedziałam o tym Michałowi, zbagatelizował sprawę:
— Przestań się przejmować. Ona po prostu taka jest.
Nasze spotkania są pełne napięć. Zawsze mówię do teściowej na „pani” i używam jej pełnego imienia, ale ona odpowiada mi zdawkowym „dzień dobry” albo w ogóle mnie ignoruje. Michał uważa, iż to ja jestem problemem, bo „nie staram się wystarczająco, by się z nią zaprzyjaźnić”.
Najbardziej boję się tego, co będzie dalej. niedługo mamy zamieszkać u jego rodziców na jakiś czas. Już teraz wiem, iż będzie to wyzwanie. Co się stanie, jeżeli pojawi się dziecko? Nie mam wątpliwości, iż teściowa będzie znała wszystkie szczegóły mojego macierzyństwa i dzieliła się nimi z całym osiedlem.
Rozważam powrót do rodziców, jeżeli życie z teściową okaże się nie do zniesienia. Trudno mi sobie wyobrazić spokojne współistnienie z osobą, która wciąż znajduje powody do krytyki. Może to jedyna droga, by zachować swoją niezależność i spokój.