Dlaczego mama z tatą nie mieszkali razem, Wiera nigdy się tego nie dowiedziała.

polregion.pl 1 miesiąc temu

Dlaczego mama z tatą nie żyją razem, Kasia nigdy się nie dowiedziała.

Miała trzy lata, kiedy rodzice się rozstali. Mama z małą Kasią wróciła z miasta do rodzinnej wsi.

– Wszystko zdążyłaś – nie wytrzymała babcia Hela, witając córkę z wnuczką przy furtce. – Nauczyłaś się, wyszłaś za mąż, urodziłaś, rozwiodłaś. Jak u was, młodych, wszystko szybko…

Mówią, iż człowieka trzeba oceniać nie po słowach, ale po czynach.

Babcia Hela była dobrą babcią. A to, iż wciąż burczy i zrzędzi… cóż, bliscy dawno się do tego przyzwyczaili.

Ale jakie robi placuszki! Ile zna bajek…

Kasia uwielbiała, gdy to babcia ją kładła spać. Siadała na skraju łóżka, poprawiała koc wnuczce i zaczynała powoli opowiadać kolejną baśniową historię.

Oczywiście, oprócz bajek, każde dziecko pragnie też uwagi i czułości. Ale babcia Hela nie znosiła „czułostek”. Pocałować na dobranoc, przytulić, powiedzieć, iż kocha – to nie o niej.

Mama Kasi w pełni przejęła od babci sposób bycia z bliskimi.

Czasem dziewczynka myślała: a może nie kochają, skoro nie przytulają?

Ale pewnego razu Kasia się przeziębiła i przez trzy dni nie było poprawy, a karetka wciąż nie przyjeżdżała. Babcia Hela dniem i nocą nie odstępowała wnuczki. Mamy wtedy nie było – wyjechała gdzieś.

Gdyby się zastanowić, Kasia częściej przebywała z babcią niż z mamą.

– Kiedy mama wróci? – pytała ciągle babcię Helę.

– Jak sobie życie ułoży, to wróci – odpowiadała babcia.

Co znaczy „ułożyć sobie życie”, mała Kasia do końca nie rozumiała. Ale dopytywać się nie śmiała.

Jednak gdy wyjazdy mamy stawały się coraz rzadsze, aż w końcu zupełnie ustały, Kasia pomyślała: no, w końcu „ułożyła”, teraz już jest z nami na stałe.

Tylko iż mama chodziła smutna. I jakby nie zauważała Kasi, ciągle myślała o czymś swoim.

A potem mama zachorowała. Najpierw myśleli, iż to nic poważnego, iż minie.

Przestała jeść, przy każdej okazji starała się położyć. Ale nie spała – leżała cicho z zamkniętymi oczami.

– Trzeba jechać do miasta, do dobrego lekarza, zrobić badania – powiedziała sąsiadka, którą babcia Hela zaprosiła na konsultację.

– Nigdzie nie jadę – odparła mama, która do tej pory milczała.

Kasia widziała, jak trudno przyszło jej wypowiedzieć te kilka słów.

Po tygodniu mamie zrobiło się jeszcze gorzej. Do szpitala jednak musiała pojechać. Ale już na sygnale.

Kasia nie wiedziała wtedy, iż widzi mamę po raz ostatni…

I zostały z babcią sam na sam.

Dziewczynka prawie nie pamięta tamtych dni. Wszystko, co się działo, wydawało się złym snem. Babcia, która płakała i nagle postarzała… Rzeczy mamy, które córka zabierała ze sobą do łóżka. Nakrywała się jej ciepłym szlafrokiem, tuliła do piersi rękawiczki pachnące jej perfumami.

– Żebym to ja już umarła – wzdychała babcia Hela. – Taki smutek… A na kogo ja ciebie zostawię?

Po raz pierwszy pogładziła Kasię pomarszczoną, zmęczoną dłonią po głowie. Dziewczynka bała się drgnąć, nagle babcia zabierze rękę?

Powoli zaczęły dochodzić do siebie…

Kasia chodziła do szkoły, potem pomagała w gospodarstwie, odrabiała lekcje. Dnie wlokły się, jeden podobny do drugiego.

Dopiero później zdała sobie sprawę, jak wtedy była szczęśliwa. Babcia o nią dbała, starała się zastąpić matkę i ojca.

…Piętnaście lat – nie najlepszy wiek, by zostać samemu na tym świecie. Ale los zadecydował inaczej.

Pewnego dnia babcia Hela zasnęła i już się nie obudziła. Odeszła cicho we śnie.

Kasia choćby nie potrafiła zapłakać na jej pogrzebie. W środku czuła tylko pustkę i beznadzieję.

Dziewczynkę zabrano do domu dziecka.

Po kilku dniach wezwano ją do dyrektora.

– Kasiu, znaleźliśmy twojego tatę. Dzisiaj po ciebie przyjedzie. Idź się spakować.

– Ale ja go nie znam…

Pojechać gdzieś z obcym mężczyzną? Nazywać go „tatą”? Na to nie była gotowa.

– To się poznacie. Ciesz się, iż pojawił się twój ojciec. I iż cię nie odrzucił. Mogło być przecież inaczej.

– No, witaj – nieznajomy wysoki mężczyzna też czuł się niezręcznie, patrząc na córkę, którą pamiętał jako malutką dziewczynkę.

Jeśli w ogóle pamiętał…

– Chodź – wziął z rąk Kasi torbę z rzeczami i pierwszy ruszył w stronę wyjścia.

Dziewczynka stała jak wryta, nie mogąc się ruszyć.

– Nie bój się, ja też się stresuję – mężczyzna uśmiechnął się nieśmiało i mrugnął.

– No, facet – pomyślała Kasia, idąc za ojcem, którego nie znała.

W drodze do domu milczeli. Nie wiedzieli, o czym mówić.

Na progu mieszkania przywitała ich elegancka kobieta, ładnie i starannie umalowana. I ubrana zupełnie nie po domowemu – modna sukienka, mnóstwo biżuterii na szyi i nadgarstkach.

– Poznaj, to Ola, moja żona – powiedział ojciec. – A to moja córka, Kasia – skinął głową w stronę dziewczynki.

– Bardzo mi miło – powiedziała Ola, rzucając gościowi badawcze spojrzenie.

– Kłamie – pomyślała Kasia.

Weszła do pokoju, rozejrzała się i aż sapnęła!

Na środku stał pięknie nakryty stół! A całe mieszWszystko wyglądało jak z bajki – eleganckie meble, obrazy w złotych ramach, a na stole lśniące sztućce i porcelana, jakby za chwilę mieli zasiąść do królewskiej uczty, ale Kasia wiedziała jedno: ten dom nie będzie jej domem, dopóki nie znajdzie w nim swojego miejsca, a może choćby wtedy, bo serce wciąż tęskniło za starym domkiem wśród pól, gdzie pachniało chlebem i ziołami z babcinego ogródka, a nocami słychać było tylko szum wiatru i dalekie szczekanie psa sąsiadów, tam, gdzie była prawdziwa miłość, choć tak trudna do wyrażenia słowami.

Idź do oryginalnego materiału