– Dla córki wezmę. Tobie już niepotrzebna: wyszłaś za mąż – zdziwiła mnie teściowa i postanowiła zabrać moją kosmetyczkę. I teraz wydaje mi się, iż chyba rodzina męża zafunduje mi jeszcze niejedną niespodziankę, i raczej nie będą one przyjemne

przytulnosc.pl 14 godzin temu

Zaledwie parę miesięcy temu pobraliśmy się z mężem. Wcześniej nie miałam żadnych nieporozumień z jego rodziną, ale czuję, iż niedługo się zaczną. A adekwatnie już się zaczęły.

Nie rozumiem, dlaczego po ślubie życie kobiety ma się zmieniać. Ono zmienia się już wtedy, gdy wchodzisz z kimś w poważny związek. Zmienia ci się rytm życia, pojawiają się dodatkowe obowiązki, musisz uwzględniać w swoich planach osobę, z którą mieszkasz.

To w moim rozumieniu jest właśnie docieranie się, kiedy dwoje ludzi uczy się żyć jako jedna rodzina, i tu pieczątka w paszporcie nie odgrywa większej roli.

Przed ślubem mieszkaliśmy z mężem razem przez trzy lata. Poznaliśmy swoje nawyki domowe, zaczęliśmy rozumieć, jak budować relacje, nauczyliśmy się dogadywać.

Mąż nigdy nie starał się mnie w czymś ograniczać. Ja w związku przez cały czas się malowałam, dbałam o siebie, nosiłam to, co mi się podoba, spotykałam się z przyjaciółkami.

Nikt nie próbował zagonić mnie pod dywan. Ja też nie starałam się trzymać męża w stalowym uścisku zazdrości i kontroli. Po co? Albo będziemy żyć normalnie i ufać sobie nawzajem, albo trzeba się rozstać i nie zawracać sobie głowy.

Z rodzicami męża wszystko układało się spokojnie. Nie robiono mi uwag co do wyglądu, nie próbowano robić ze mnie wzorowej żony, nie truto mi głowy.

Bałam się tego, bo mama opowiadała różne historie, jak nad nią znęcała się pierwsza teściowa. Ale kiedy u mnie wszystko zaczęło się układać z rodziną męża normalnie, rozluźniłam się.

Myślałam, iż gdyby chcieli mnie pouczać, to zaczęliby od razu, nie czekając na ślub. W końcu mieli na to trzy lata. Ale teściowa okazała się mieć jakąś swoją logikę.

Na weselu wszystko było w porządku, a po nim wyjechaliśmy z mężem na wakacje. Kiedy wróciliśmy, jakoś nie mogliśmy spotkać się z jego rodzicami, to oni mieli sprawy, to my.

W końcu się spotkaliśmy. Nakryłam stół, przyszli, opowiedzieliśmy o wypoczynku, pokazaliśmy zdjęcia – wieczór przebiegał spokojnie, dopóki nie zastałam teściowej w naszej sypialni. Z zapałem grzebała w mojej kosmetyczce. Ogólnie nie lubię czegoś takiego. jeżeli potrzebujesz czegoś z moich rzeczy – poproś, dam, nie żałuję, ale nie wchodź samowolnie.

Gdy mnie zauważyła, teściowa się nie zmieszała, jakoś gospodarsko zgarnęła ze stolika kosmetyki, włożyła wszystko do kosmetyczki i skierowała się z nią do wyjścia.

– Dla córki wezmę. Tobie już niepotrzebna: wyszłaś za mąż – wyjaśniła teściowa, widząc moją zdziwioną minę.

Stanęłam w drzwiach. Dlaczego niby kosmetyki są mi niepotrzebne? No, wyszłam za mąż. I co, teraz bez kosmetyków chodzić? Do tego kosmetyki mam nie najtańsze, nie jestem gotowa na takie prezenty.

Teściowa zatrzymała się i zaczęła mi się przyglądać jak cudowi świata.

– A po co ci się malować i dla kogo? Wyszłaś za mąż, wszystko, masz męża. Dla kogo zamierzasz błyszczeć urodą? Dla męża? Przecież on cię i bez makijażu kocha – ciągnęła teściowa.

Postanowiłam, iż rozmowa tutaj jest bez sensu. Poprosiłam, by odłożyła moją kosmetyczkę na miejsce i wyszła z naszej sypialni. Teściowa wepchnęła mi kosmetyczkę w ręce, fuknęła i wybiegła.

Nie wiem, co nagadała mężowi, ale musiałam najpierw wysłuchać jego pretensji, iż z mamą trzeba rozmawiać łagodniej i nie być niegrzeczną, a dopiero potem opowiedzieć swoją wersję wydarzeń.

– Mama w swoim repertuarze – westchnął mąż i na tym skończyły się jego wyjaśnienia.

Zrozumiałam, iż jego mama przez trzy lata bardzo dobrze maskowała się jako normalna, a teraz będzie mi serwować niespodzianki. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i być gotową na wszystko.

Idź do oryginalnego materiału