Marek zawsze wiedział, iż istnieje coś takiego jak rodzinny obowiązek. Jednak choćby przez myśl mu nie przeszło, iż pomoc ze strony rodziców może być potraktowana jak coś, co trzeba będzie kiedyś spłacić. A rachunek wystawiono mu dopiero po latach – z niemałym „procentem”.
Rodzinny dług
Jeszcze jako młody dorosły, Marek postanowił kupić swoje pierwsze własne mieszkanie. Kawalerka niedaleko centrum Krakowa wydawała się idealna – nie za duża, w solidnym, starym bloku z cegły. Najważniejsze, iż pozwalała na szybki dojazd do pracy i gwarantowała ciszę, której nie znajdował, dzieląc pokój z innymi. Marek miał już spore oszczędności, ale przez cały czas brakowało mu kilku tysięcy złotych – niemal połowy ceny mieszkania.
Zadzwonił więc do rodziców do Gdyni i opowiedział o swoim problemie. Mama natychmiast zaoferowała wsparcie, twierdząc, iż rodzina jest od pomagania. Już następnego dnia Marek miał przelew na koncie i mógł dobić targu.
Nowe potrzeby, stare zobowiązania
Minęły lata. Marek ustabilizował się zawodowo i finansowo, a jego życie prywatne nabrało nowego tempa. Potrzebował większego mieszkania – już nie kawalerki, a czegoś, co pomieściłoby rodzinę. Sprzedaż starej nieruchomości wydała się logicznym krokiem. Ceny mieszkań w Krakowie wzrosły przez ten czas tak bardzo, iż zysk z transakcji znacząco przewyższał to, co kiedyś zapłacił.
Nowy nabywca znalazł się szybko. Wszystko szło zgodnie z planem, aż pewnego dnia Marek odebrał telefon od mamy.
– Cześć, synku! – zaczęła pogodnie. – Słuchaj, może oddasz nam połowę wartości tej kawalerki, co teraz sprzedajesz?
Marek był wyraźnie zaskoczony. Nie sądził, iż wsparcie udzielone przez rodziców będzie kiedykolwiek potraktowane jako pożyczka.
– No dobrze, mogę oddać – odpowiedział niechętnie. – Ale szczerze mówiąc, nie wiedziałem, iż trzeba będzie to zwrócić…
Tłumaczył, iż liczył na te pieniądze przy remoncie nowego mieszkania, ale mama nie dała się przekonać.
– Dorobisz się jeszcze, nie przejmuj się. Wtedy pomogliśmy tobie, teraz ty pomóż nam – ucięła temat.
Rodzinne rozterki
Marek długo rozważał, co powinien zrobić. Z jednej strony – rozumiał, iż rodzice go wsparli, ale z drugiej – nikt nigdy nie powiedział, iż to „pożyczka”, którą trzeba oddać. Szczególnie po tylu latach i w nowej sytuacji życiowej. Czy powinien więc zatrzymać całą kwotę dla siebie? A może obowiązek wobec mamy i rodziny nakazuje mu przekazać żądaną sumę?
Wciąż miał czas na decyzję, jednak wiedział, iż odmowa może mocno nadwyrężyć rodzinne relacje.
Podsumowanie
Czy Marek ma prawo zatrzymać wszystkie pieniądze ze sprzedaży dla siebie? Czy jednak powinien słuchać mamy i „rozliczyć się” z dawnych rodzinnych przysług? Czy w porządku jest oczekiwać spłaty po tylu latach, nie wyjaśniając tego na początku? A może w rodzinie nie wszystko trzeba od razu spisywać na papierze? Ciekawi jesteśmy Waszych opinii!