**Dar Życia**
Nazywam się Tomasz Kowalski i mam 61 lat. Życie to była droga pełna wzlotów i wstrząsów, ale teraz znalazłem się w miejscu, gdzie samotność i tęsknota splatają się w jedno. Moja pierwsza żona zmarła osiem lat temu po długiej chorobie, która powoli ją wyniszczała. Opiekowałem się nią do ostatniego snu, a od tamtej pory żyłem sam, w ciszy. Dzieci, teraz dorosłe i zajęte swoimi rodzinami, rzadko mnie odwiedzają. Raz w miesiącu wpada któryś z nich, zostawia trochę pieniędzy i leków, po czym gwałtownie znika. Nie mam im tego za złe każdy ma swoje obowiązki. Ale w deszczowe wieczory, gdy krople bębnią o blaszany dach, a wiatr prześlizguje się przez szpary w oknach, czuję się straszliwie mały i opuszczony.
W zeszłym roku, przeglądając Facebooka, natknąłem się na Danutę, moją pierwszą miłość z liceum. Była dla mnie wszystkim, gdy byliśmy młodzi. Miała długie, rozpuszczone włosy, oczy ciemne jak noc i uśmiech tak jasny, iż rozświetlał całą klasę. Ale gdy szykowałem się do matury, jej rodzice zaręczyli ją z mężczyzną dziesięć lat starszym, który pochodził z południa Polski. Po tym straciliśmy kontakt.
Czterdzieści lat później los znów nas połączył. Dowiedziałam się, iż też jest wdową jej mąż odszedł pięć lat wcześniej. Żyła z najmłodszym synem, ale on pracował w innym mieście i rzadko wracał do domu. Najpierw wymienialiśmy tylko uprzejmości. Potem zaczęły się telefony. Później popołudniowe kawy w cukierni. I nagle zorientowałem się, iż co kilka dni jadę swoim starym motocyklem pod jej dom, z koszykiem owoców, pierniczkami i tabletkami na ból stawów.
Pewnego dnia, pół żartem, powiedziałem: A gdyby tak dwie stare dusze jak my wzięły ślub? Może przestałybyśmy być samotne? Ku mojemu zaskoczeniu, jej oczy wypełniły się łzami. Prędko dodałem, iż to tylko żart, ale ona uśmiechnęła się łagodnie i skinęła głową. I tak oto, w wieku 61 lat, ożeniłem się po raz drugi z pierwszą miłością mojego życia.
**Rozdział 2: Dzień Ślubu**
W dniu naszego ślubu miałem na sobie granatową marynarkę. Ona założyła prostą, kremową sukienkę z jedwabiu. Włosy miała starannie upięte, ozdobione małą perłową spinką. Przyszli przyjaciele i sąsiedzi. Wszyscy mówili: Wyglądacie jak zakochani nastolatkowie! I szczerze mówiąc, tak właśnie się czułem.
Tej nocy, po sprzątnięciu resztek przyjęcia, było już po dziesiątej. Nagrzałem dla niej mleko z miodem i wyszedłem zamknąć furtkę oraz zgasić światło na ganku. Nasza noc poślubna coś, o czym myślałem, iż już nigdy mnie nie spotka wreszcie nadeszła. Weszłem do sypialni. Siedziała na łóżku, czekając z nieśmiałym uśmiechem.
Podszedłem. Drżącymi rękami delikatnie zdjąłem jej bluzkę I wtedy zastygłem. Jej plecy, ramiona i ręce były pokryte ciemnymi plamami bliznami starymi, głębokimi, krzyżującymi się jak mapa cierpienia. Zamarłem z bólu.
Szybko otuliła się kocem, szeroko otwartymi oczami pełnymi strachu. Zapytałem, ledwo panując nad głosem: Danuta co ci się stało?
Odwróciła głowę, mówiąc urywanym szeptem: W tamtych latach on miał okropny charakter. Krzyczał bił Nigdy nikomu nie powiedziałam
**Rozdział 3: Cichy Ból**
Usiadłem obok niej ze złamanym sercem, łzy zalewając mi oczy. Przez te wszystkie lata żyła w milczeniu w strachu, wstydzie nie mówiąc nikomu. Wziąłem jej dłoń i delikatnie przycisnąłem do swojej piersi. Już dobrze. Od dzisiaj nikt cię nie skrzywdzi. Nikt nie ma prawa cię ranić chyba iż ja ale tylko dlatego, iż kocham cię za bardzo.
Wybuchnęła płaczem cichym, drżącym, który wypełnił cały pokój. Ostrożnie ją objąłem. Jej plecy były kruche, kości lekko wystające ta drobna kobieta, która tyle wytrzymała przez tyle lat. Nasza noc poślubna nie była taka jak u młodych. Leżeliśmy obok siebie w ciszy, słuchając świerszczy na podwórku i szumu wiatru w drzewach. Głaskałem jej włosy. Całowałem ją w czoło. Dotknęła mojego policzka i szepnęła: Dziękuję. Dziękuję, iż pokazałeś mi, iż na tym świecie pozostało ktoś, komu na mnie zależy.
Uśmiechnąłem się. W wieku 61 lat wreszcie zrozumiałem: Szczęście nie leży w pieniądzach ani w młodzieńczych namiętnościach. Leży w dłoni, która trzyma twoją, w domu, gdzie możesz się wesprzeć, i w kimś, kto zostanie przy tobie całą noc tylko po to, by słuchać bicia twojego serca.
**Rozdział 4: Nowy Początek**
Z dnia na dzień nasza więź stawała się silniejsza. Z Danutą zaczęliśmy tworzyć nowe wspomnienia. Poranki były nasze, wypełnione śmiechem i rozmowami o przeszłości, o marzeniach i rzeczach, których nigdy nie zdążyliśmy zrobić. Zaczęliśmy chodzić na spacery do parku, ciesząc się swoim towarzystwem i naturą.
Pewnego dnia, gdy szliśmy alejką, Danuta powiedziała: Tomaszu, nigdy nie myślałam, iż znów mogę być szczęśliwa. Po wszystkim, co przeszłam, myślałam, iż życie ma być samotne. Spojrzałem na nią i odparłem: Życie to dar, Danuto. Czasem tylko trzeba czasu, by odnaleźć drogę z powrotem do radości.
Zaczęliśmy planować. Postanowiliśmy wybrać się nad morze, w miejsce, gdzie oboje spędziliśmy szczęśliwe chwile za młodu. Wynajęliśmy mały domek, a gdy dotarliśmy, zapach soli i dźwięk fal otulił nas spokojem. Czas jakby się zatrzymał, pozwalając nam wrócić do tych złotych dni.
**Rozdział 5: Cienie Przeszłości**
Ale nie zawsze było łatwo. Czasem, w środku śmiechu, Danuta milkła, gubiąc się w myślach. Widziałem, iż przeszłość czasem do niej wracała. Pewnego wieczoru, siedząc na plaży podczas zachodu słońca, zapytałem:
Danuta, co cię trapi? Widzę, iż bywasz daleko.
Westchnęła i spojrzała na horyzont. Czasem boję się, iż to wszystko może się rozpaść. Żyłam tak długo