Niestety mam ten dar
choć czasem wolałabym nie mieć
żyć nieświadomie
jak wielu przecież tak żyje
czasem myśl w nanosekundę
zmienna niczyja a jednak moja
staje się w czymś czego przecież nie chcę
wydobywa pragnienia
daję im impuls
choć nie są one moimi
mam ten dar niestety mam ten dar
chyba dany mi od kobiety w rodu
wypowiadam jej intencje
bo przecież nie moje
zimne słowo by zabić we mnie ostatnią nadzieję
moje własne uczucia
a potem chwytam wiatr i żyję zwyczajnie
nie opowiadam o sobie
o tym co w alkowie ani z kim i w jakim celu
bo gdy na chwilę uchylę firankę
nadchodzą zimne nieczułe słowa
by zabić we mnie ten dar
tak smakuje dorosłość
kobieca istota
nie mów nikomu
poczułam ten zimny dar gdy zbyt wiele mówiłam
że słowa potrafią zniszczyć wszystko
lub też wszystko zbudować
to nie słowa a obecność lub jej brak
chłodzą lub podgrzewają ten dar
wybieraj ostrożnie, który strumień wody płynie
gorąca czy zimna
podgrzeje lub zmrozi nas przecież oboje
bo mam ten dar, niestety mam ten dar
więc może lepiej tym razem
na piasku pustyni jak kaszmirski szal
przejdzie przez pierścień
tak delikatny, burzą piaskowa zasłońmy okna
nikt nie wejdzie
podgrzeję ten dar by otulić nim czyjeś serce
które czeka i tęskni za nim.
Bo przecież jest, w dalekim kraju
gdzie słońce przegląda się w czystej wodzie
i czeka na mój dar, czysty jak lazur.