Ostatnio otrzymałam anonimowo pewną wiadomość, w której zarzucono mi, iż zawsze podążam zgodnie za tłumem, głównie pod względem modowych trendów. Modne są cętki - kupuję ubrania w cętki, modny jest print moro - szaleję na punkcie camo, modne są paski i kratka - moja garderoba zapełnia się tym deseniem, modne są odcienie khaki i beżu - nagle stają się moimi ulubionymi. Podążanie za tłumem w żadnym przypadku nie jest dobrym wyjściem, bo tracimy w tym momencie swoją unikatową osobowość. Warto jest ucierać swoje własne ścieżki, niż podążać tymi wydeptanymi przez innych. Pójście na łatwiznę, podpatrywanie lub wręcz wtapianie się w tłum nigdy nie da nam satysfakcji z własnego 'ja'. Ale czy aby na pewno zarzucić to można osobie, która po prostu śledzi najnowsze trendy i podobają jej się sezonowe hity lub modele na czasie?
Absolutnie nie zgadzam się z otrzymaną wiadomością, bo nigdy - przenigdy! - nie szłam za tłumem i to w żadnej możliwej sferze życia. To, iż podpatruję najnowsze trendy lub podobają mi się modne ostatnio hity nie oznacza, iż od razu lecę za wszystkimi, którzy to noszą. Ale zaraz, zaraz... Czy jeżeli modny jest ostatnio żółty kolor, to znaczy, iż kupując sweter w tym odcieniu od razu staję się osobą ślepo podążającą za trendami? Oczywiście, iż nie! I nie popadajmy tutaj ze skrajności w skrajność, bo doskonale wszyscy wiemy, iż gust gustem, upodobania upodobaniami, a o tym wszystkim zwyczajnie nie ma co dyskutować. Zawsze coś jest aktualnie w modzie, zawsze coś staje się hitem lub wraca do bycia hitem po wielu latach. Ja np. od lat kocham się w princie moro, nosiłam print moro gdy hitem jeszcze nie był, nosiłam gdy stał się nr 1 w każdej sieciówce i przez cały czas noszę kiedy powoli już się od niego odchodzi. Co to oznacza? Że po prostu mam swój styl, bez względu na panujące trendy. Ale!
Modowym znawcą nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę, ale modę lubię. Zwyczajnie lubię fajne ubrania, buty czy dodatki i nie ma w tym niczego zadziwiającego - jestem w końcu kobietą! I choć nie śledzę bacznie najnowszych trendów czy kolekcji znanych projektantów, doskonale wiem co aktualnie jest modzie i na chodzie. To wszystko przecież jest widoczne gołym okiem gdziekolwiek. W telewizji, gazetach, w Internecie i na ulicach. I na tym to wszystko polega - by się rozwijało, zmieniało, powracało, a co za tym idzie, proponowało nam coś nowego, innego, dla jednych fajnego, dla drugich wprost przeciwnie. Moda to sztuka, a sztuka wiecznie się rozwija. Moda również idzie do przodu, czasem powraca, czasem jest dziwna, momentami bardzo, a czasami wcale. I po to właśnie jest ona różnorodna, aby każdy znalazł w niej swoje 100% ja. Dzięki najnowszym trendom możemy poznać nowości czy sprawdzić samych siebie w jakimś modnym aktualnie kolorze, fasonie czy modelu. Nie zawsze jesteśmy znawcami, więc czasem potrzeba nam podpowiedzi. A skoro moda się wiecznie rozwija, wciąż proponuje nam coś nowego. Co zatem złego w tym, jeżeli spora część ludzi pokocha nową propozycję?
Fale modnych fasonów, kolorów czy dodatków często są bardzo widoczne wśród ludzi. Dla przykładu, gdy wśród młodzieży modne są dane modele butów - noszą je niemalże wszyscy. Blogerki polecają super modny fason kurtek - nagle wszyscy starają się dorwać identyczne, celebryci noszą słomkowe kapelusze, a po chwili wszyscy pragną być jak oni. Tyczy się to nie tylko mody, ale również kosmetyków czy gadżetów. I to wszystko może być normalne, pod warunkiem gdy naprawdę wpisuje się to w nasz gust i styl. Problem pojawia się wtedy, kiedy kupujemy coś TYLKO dlatego, iż jest modne, lub TYLKO po to by wpisać się w panujący trend i być wśród tych modnych.
Ale czy to naprawdę jest problemem?
Jaki problem w tym, iż ktoś kogoś naśladuje, kupuje coś co jest modne (nawet jeżeli mu się nie podoba) lub próbuję się komuś przypodobać? To przecież nasz wolny wybór jak wyglądamy, co kupujemy i jacy jesteśmy. Nikomu krzywdy swoim stylem i wyborami nie robimy, dlatego nie rozumiem zarzutów w kierunku kogokolwiek, iż "podążają za tłumem". jeżeli ktoś tak wybrał, to jest to tylko jego wybór. Ja absolutnie nie czepiam się nikogo, dlatego oczekuję tego samego w moją stronę. Tym bardziej, iż mój styl wcale nie jest wyszukany, a zwyczajnie zwyczajny.
Zazwyczaj tendencję do masowego "podążania za trendami" widać wtedy, kiedy tyczy się ona czegoś bardzo oryginalnego i czegoś, na co nie każdy się zdecyduje w swoim stylu. Takie trendy często są hejtowane i przy ich okazji padają zarzuty - "kupiłaś, bo modne!". I ja również tak robię, iż kupuję coś, co jest modne. Ale co w tym złego? Pojawiło się, spodobało się, kupiłam, noszę, jestem szczęśliwym człowiekiem. W przeciwieństwie do tego kogoś, kto wiecznie hejtuje czyjeś wybory.
I dla przykładu... Aktualnie w modzie są ciężkie, masywne, sportowe buty w różnych kombinacjach kolorystycznych. Słynne "balenciagi" zapoczątkowały tę erę, przez wielu znienawidzoną. Ja osobiście uwielbiam takie buty, stąd jak tylko w sklepach pojawiły się podobne propozycje, zaopatrzyłam się w dwie pary tego typu. I słyszałam już opinie "te buty są okropne!" lub "dziwne te buty, ale kupię bo modne!". W żadnym przypadku nie mam problemu, niech każdy kupuje co chce! Ważne, iż ja się ze swoimi wyborami czuję dobrze, a co za tym idzie, tworzę dla Was kolejne zdjęcia i wpisy. Dziś niezwykle prosta stylizacja ze swetrem w roli głównej, klasyczne kolory, odważniejsze, sportowe buty i kontrast w postaci bardziej eleganckiej torebki. Mój styl!
Sweter - Zara, legginsy - Tally Weijl, buty, torebka - RENEE, okulary - Selfieroom, czapka - Maluma Fame Tour