Czy to twoje, Olu, te dodatkowe kilogramy?

newsempire24.com 3 tygodni temu

“Ola, a te twoje dodatkowe kilogramy?” mama Tomka nie dawała za wygraną. “Według mnie nie mam niczego nadprogramowego, zwłaszcza iż mój przyszły mąż je akceptuje. Nie każdy musi być chudzielcem” Ola z przekąsem spojrzała na Elżbietę i mamę Tomka. Elżbieta aż poczerwieniała z oburzenia.

“Mamo! Kupiłaś herbatkę odchudzającą? Nasiona chia? Po co dałaś mi tyle masła do owsianki, to przecież zbędne kalorie! Tomek, znowu kupiłeś chleb drożdżowy? To niezdrowe! Rano trzeba wypić trzy szklanki wody, inaczej waga nie ruszy Gdzie moja woda?!” takie właśnie teksty Tomek słyszał od dzieciństwa.

Jego mama i starsza siostra były wiecznie zajęte swoją figurą. Siostra, Elżbieta, miała już trzydzieści osiem lat, nigdy nie była zamężna i przypominała wychudzoną, zgarbioną klacz z wiecznie głodnym spojrzeniem. Mama była jak prosta, cienka drutowa wykałaczka.

Tomek miał już tego dość. Ciągnęło go do ludzi radosnych, którzy nie liczyli każdego kęsa. Marzył, by jego przyszła żona była zupełnie inna niż mama i siostra. I taką znalazł!

Nazywała się Olga. Ola Już samo jej imię było miękkie, przyjemne i słodkie jak puszysty sernik. Nie, Ola nie była gruba. Przy wzroście 173 cm ważyła 85 kg, ale te kilogramy promieniowały zdrowiem i energią. Pełne piersi, smukła talia, kobiece kształty i dołeczki w pulchnych policzkach, które aż prosiły się, żeby je uszczypnąć. Tomek osłupiał, gdy ją pierwszy raz zobaczył.

Pewnego wieczoru zawiózł siostrę do banku załatwić sprawy. Elżbieta wzięła numer i usiadła w kolejce, a on spacerował po holu, czekając.

Nagle usłyszał srebrzysty, dzwoniący śmiech. Był cichy, ale tak zaraźliwy, iż Tomek mimowolnie się uśmiechnął. Musiał zobaczyć, kto się tak śmieje.

Śmiała się dziewczyna za okienkiem, obsługując starszego klienta. Powiedział coś zabawnego, a ona znów wybuchnęła śmiechem. Tomek nie mógł oderwać od niej wzroku

Od falowanych włosów po usta jak malinowy kokardek. Do tego miała całkiem przyjemne krągłości, co widać było gołym okiem

Jechał teraz z siostrą, słuchając jej monotonnego narzekania, ale myślami był wciąż w banku, przy tej dziewczynie.

“Tomek, słuchasz mnie?” zirytowana zapytała Elżbieta.
“Oczywiście, Elu, słucham” desperacko próbował przypomnieć sobie, o czym mówiła.
“No więc mówię mu, iż nie jem smażonego mięsa, tylko gotowaną pierś z kurczaka” skarżyła się na kolejnego adoratora. Tomek skinął współczująco, cmoknął językiem, jakby mówił: “Co za cham!”

Następnego dnia pod wieczór pognał do banku. Dziewczyna była na miejscu, a on odetchnął z ulgą. Gdy bank się zamknął, wyjął z samochodu bukiet róż i podszedł do niej.

“Pani Nie potrzebuje pani męża albo zięcia dla swojej mamy?” wydukał wyświechtane zdanie i podał jej kwiaty.

Musiał mieć tak głupią minę, iż znów się roześmiała, ale róże wzięła.
“Boże Jakie piękne! Jak pachną!” wtuliła twarz w kwiaty, a on patrzył na nią z zachwytem.

Od tego dnia byli nierozłączni. Czasem w życiu spotykasz kogoś i wiesz to jest to, więcej nie trzeba szukać. Tak było z Tomkiem i Olą. Oświadczył się po miesiącu znajomości, a ona z euforią przyjęła. Pozostało tylko przedstawić ją rodzicom.

Rodzice Oli przywitali go suto zastawionym stołem, pierogami, śmiechem i gwarem. Mama Oli, wysoka, postawna piękność, wycałowała go w oba policzki, czym go totalnie onieśmieliła. Tata poklepał go po plecach jak starego kumpla i zabrał do kuchni.

“Z dala od kobiet, bo cię zamęczą. Ale nie martw się, Natalia Eugeniuszowa to spokojna dusza. Za to kocham ją już trzydzieści lat. A Ola to nasz diament. Dbaj o nią, synku” tata Oli spojrzał na niego uważnie.

Potem długo siedzieli przy stole. Jedli, śmiali się, opowiadali zabawne historie. Potem Jan, ojciec Oli, grał na gitarze, a wszyscy śpiewali. Tomek czuł się wśród nich jak w domu.

Trzy dni później poszli do rodziców Tomka. Po drodze wstąpili do cukierni, a Ola kupiła manualnie robione eklerki dla pań. O piątej byli na miejscu.

Drzwi otworzyła mama Tomka, Halina.
“O Witajcie, kochani” zastygła z otwartymi ustami, wpatrując się w Olę.

“Mamo, kocham cię. Może wejdziemy?” Tomek delikatnie popchnął matkę i weszli do środka.

“Tak, synu, oczywiście Proszę A to pewnie ta słynna Ola?” Halina gwałtownie się ogarnęła i bezwstydnie obejrzała Olę od stóp do głów.

“Tak, to ja! Miło mi poznać” Ola wsunęła dłoń w dłoń Haliny i weszła dalej. A mama Tomka stała jak wryta.

“Tato, Ela, mamo, to Ola, moja narzeczona. niedługo ślub. Ola, to moja rodzina. Siostra Elżbieta, mama Halina i tata Mikołaj” przedstawił ich.

Wiadomość o ślubie chyba zaskoczyła rodzinę Tomka. Siedzieli w ciszy, lekko oszołomieni. Słychać było tylko dźwięk sztućców

“Tak! Ola! Bardzo się cieszymy. A co tam, buteleczka? Świetnie! I słodkości? Ale to dla was, dziewczyny” tata Tomka, Mikołaj, próbował rozładować atmosferę.

“Nie, nie, my nie jemy ciast, zwłaszcza na noc. Co ty, Ola” Halina z obrzydzeniem odsunęła pudełko.

“Wy nie jecie, my jemy! Dajcie to tutaj. Ola na pewno wybrała coś dobrego” zawołał tata.

W końcu wszyscy się rozsiedli. Na stole była czekolada, przekąski i wino. Otworzyli butelkę, wznieśli toast, wypili, a potem znów zapadła niezręczna cisza.

“Mamo, poznałem rodziców Oli. To wspaniali ludzie. Spodobają się wam” Tomek mówił cokolwiek, byle przerwać milczenie. Ola przyglądała się kieliszkowi, a Elżbieta nie spuszczała z niej oczu. Tata opowiedział

Idź do oryginalnego materiału