Czy można mnie nie zauważyć?

newsempire24.com 1 dzień temu

„Jak on może mnie nie zauważać?” – wściekała się Kinga, poprawiając makijaż przed lustrem i podkreślając pełne usta szminką. „Nic nie szkodzi, już niedługo firmowa impreza, tam na pewno go poderwę!” To historia o tym, jak moja przyjaciółka Kinga próbowała zdobyć uwagę kolegi z pracy i co z tego wyszło.

Kinga i jej pewność siebie
Z Kingą znamy się jeszcze ze studiów. Ma 32 lata, jest błyskotliwa, zadbana i zawsze w centrum uwagi. Mężczyźni często się za nią oglądają, a ona doskonale wie, jak wykorzystać swoją charyzmę. W naszej małej firmie IT to prawdziwa gwiazda – pracuje w dziale marketingu, zawsze ubrana jak z żurnala, a jej żarty na spotkaniach rozśmieszają choćby najbardziej poważnego szefa.

Ale niedawno pojawił się nowy pracownik, Krzysztof, i stał się dla Kingi prawdziwą zagadką. Wysoki, przystojny, z nienagannymi manierami – idealny kandydat na obiekt jej zainteresowania. Szkoda tylko, iż Krzysztof zdawał się zupełnie ignorować jej próby flirtu. Kinga opowiadała mi, jak zaprosiła go na kawę, a on grzecznie odmówił, tłumacząc się brakiem czasu. Potem „przypadkiem” wsiadła z nim do windy, próbując nawiązać rozmowę, ale on tylko się uśmiechnął i wyszedł.

„Czy ja dla niego jestem za idealna?”
Po kolejnej nieudanej próbie Kinga wpadła do mojego biura, zirytowana: „No co, on jest innej orientacji, czy jak? Jak można nie zwracać na mnie uwagi?” Stała przed lustrem, poprawiała włosy i dokładała warstwę tuszu do rzęs, jakby szykowała się do kolejnego „ataku”. Roześmiałam się: „Kinga, może po prostu jest nieśmiały? Albo ma dziewczynę?” Ale ona była nieugięta: „Nie, Ola, coś tu jest nie tak. Widzę, jak rozmawia z innymi, a na mnie – zero reakcji!”

Postanowiła, iż firmowa impreza, która miała odbyć się za tydzień, będzie jej „godziną zero”. Kupiła nową sukienkę, poszła do stylistki i choćby wymyśliła, jak „przypadkiem” usiąść przy stoliku obok Krzysztofa. „Tam na pewno nie będzie mógł się oprzeć” – oznajmiła z przekonaniem.

Impreza firmowa i niespodziewany zwrot akcji
Nadszedł dzień imprezy. Kinga wyglądała oszałamiająco: czerwoną suknię, idealny makijaż, promienny uśmiech. Przyciągała wzrok wszystkich, ale Krzysztof, na złość, trzymał się na uboczu. Tańczył z innymi dziewczynami, żartował z kolegami, ale do Kingi nie podszedł ani razu. Widziałam, jak zaczynała się denerwować, choć ciągle się uśmiechała.

W pewnym momencie zauważyłam, iż Krzysztof wyszedł na balkon z naszym kolegą, Bartkiem. Rozmawiali długo, śmiali się, aż w końcu zobaczyłam, jak Krzysztof kładzie Bartkowi dłoń na ramieniu. Kinga też to zauważyła i zbladła. „Ola, widziałaś?” – szepnęła. „To naprawdę tak jest?” Wzruszyłam ramionami: „Może po prostu są kumplami?” Ale Kinga już wszystko zrozumiała.

Co było dalej?
Po imprezie Kinga trochę się uspokoiła, ale przez cały czas była rozżalona. Przyznała, iż nie tyle była zła, co zawstydzona: „Tak się starałam, a on najwyraźniej w ogóle nie interesuje się kobietami”. Później koledzy potwierdzili – Krzysztof faktycznie był w związku, a jego partnerem był mężczyzna. Kinga początkowo złościła się na siebie, iż „nie zauważyła”, ale w końcu się roześmiała: „No cóż, teraz wiem, dlaczego mu nie zaimponowałam! A ja już myślałam, iż ze mną coś nie tak”.

Teraz Kinga żartuje, iż ta sytuacja nauczyła ją pokory. przez cały czas flirtuje z kolegami, ale już nie tak nachalnie. A z Krzysztofem, swoją drogą, zaprzyjaźniła się – okazał się świetnym facetem, tylko o innych preferencjach.

A wy? Mieliście podobne historie? Jak sobie radziliście z takimi sytuacjami? Macie może rady, jak nie brać odmowy do siebie? Albo jak Kinga powinna szybciej znajdować nowe „cele”? Piszcie, jesteśmy ciekawe!

Idź do oryginalnego materiału