Czy jesteś w porządku?” – zapytałam łagodnie, choć wiedziałam, iż odpowiedzią będzie milczenie

polregion.pl 1 tydzień temu

Wszystko w porządku? zapytałam cicho, choć wiedziałam, iż odpowiedzią będzie tylko milczenie.
Było to jesienne popołudnie, gdy postanowiłam wyjść na spacer po mieście, by oczyścić myśli. Szłam ulicą, którą zwykle omijałam ciemną, zapomnianą przez wszystkich, gdzie cień opuszczenia mieszał się z brudem i beznadzieją. Na końcu drogi stał most, który wydawał się schronieniem dla tych, którzy stracili już wszystko.
Serce zamarło mi w piersi, gdy usłyszałam cichy, ale wyraźny dźwięk spośród szumu deszczu i odgłosów samochodów. To był płacz dziecka. Gdy podeszłam bliżej, zobaczyłam je małe, skulone na ziemi, owinięte w podarte szmaty, z twarzą ukrytą pod znoszonym kapturkiem. Wokół nie było nikogo. Chłopiec, może trzyletni, miał zamknięte oczy, jakby ciemność była jego jedynym domem.
Podeszłam powoli, bojąc się go wystraszyć, ale to, co zobaczyłam w jego twarzy, sprawiło, iż zapomniałam o strachu. W tych pustych oczach była jakaś głęboka smutność, jakby cały świat go opuścił, jakby znał tylko zimno i samotność.
Wszystko w porządku? powtórzyłam łagodnie, choć spodziewałam się ciszy.
Ku mojemu zaskoczeniu, chłopiec uniósł głowę, poruszył rączkami, jakby czegoś szukał, i spojrzał prosto na mnie choć nie widział. Jego oczy były puste, ale wyraz twarzy mówił, iż czekał może na ratunek, może na odrobinę współczucia.
W tej chwili zrozumiałam, iż muszę coś zrobić. Nie mogłam go tam zostawić. Ostrożnie wzięłam go na ręce, jakby był kruchy jak szkło, i zabrałam do domu.
Pierwsze dni były trudne. Chłopiec, którego nazwałam Tymek, nie tylko stracił wzrok, ale i zaufanie do ludzi. Nie wiedział, jak mi zaufać, ale to nie miało znaczenia. Chciałam dać mu to, czego nigdy nie miał miłość, bezpieczeństwo, szansę na normalne życie.
Karmiłam go, kąpałam, mówiłam do niego, choćby jeżeli nie widział mojego uśmiechu. Z czasem jego buzia zaczęła się uśmiechać, reagować na mój głos. Wiedziałam, iż zaczyna czuć się bezpieczny.
Wychowywałam go, jakby był moim własnym dzieckiem, nie szukając winnych ani przeszłości. Tymek wyrósł na mądrego, wrażliwego chłopca może dlatego, iż świat poznawał przez dotyk, dźwięki i zapachy. Nauczył mnie patrzeć na niego inaczej.
Dziś Tymek jest szczęśliwym dzieckiem. Uśmiecha się, gdy mnie słyszy, a choć nie widzi, jego świat jest pełen kolorów, których inni nie dostrzegają. Dla mnie cudem nie było znalezienie go pod mostem, ale odkrycie, iż to on dał mi coś, czego brakowało kogoś, w kogo warto wierzyć.

Idź do oryginalnego materiału