Cztery lata temu, kiedy uczyliśmy się razem.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Cztery lata temu, moja dziewczyna i ja studiowaliśmy w Opolu. Pewnego wieczoru, około wpół do jedenastej, wyszliśmy spotkać się z koleżanką, żeby wspólnie zjeść kolację. Mieszkała tylko jedną przecznicę od mieszkania mojej dziewczyny, więc postanowiliśmy pójść pieszo. Wszystko wydawało się normalne – szliśmy, rozmawiając spokojnie. Aby dojść na miejsce, musieliśmy skręcić w lewo na rogu.

Gdy byliśmy już prawie u celu, nagle moja dziewczyna cicho zapytała, co to jest, co widać w oddali. Spojrzałem kątem oka i zobaczyłem sylwetkę oddaloną o dwie ulice, poruszającą się w naszą stronę. Była wysoka, bardzo masywna i szła bokiem, przygarbiona. Mimo iż ulica była ciemna, wyraźnie widać było, jak gwałtownie się zbliża, niemal jakby próbowała nas dogonić.

Początkowo pomyśleliśmy, iż to może miejscowy włóczęga, ale coś było nie tak. Skręciliśmy w bok i już tylko kilka domów dzieliło nas od mieszkania koleżanki, gdy nagle moja dziewczyna ścisnęła moją dłoń z lękiem. Szepnęła, czy widziałem, co idzie za nami. Odwróciłem się natychmiast i tam, dokładnie na rogu, przez który przed chwilą przeszliśmy, stała ta sama postać.

To było niemożliwe – jeszcze kilka sekund temu była daleko za nami, a teraz nagle stała tuż obok. Strach ścisnął nasze gardła, zwłaszcza gdy figura znów zaczęła iść w naszym kierunku – szybko, dziwnie, jakby z wysiłkiem, ale ciągle się przybliżając.

Nie myśląc długo, rzuciliśmy się do ucieczki i wpadliśmy do domu koleżanki. Waliliśmy w drzwi w panice, a ona otworzyła niemal natychmiast. Wpadliśmy do środka bez słowa. Od razu zauważyła, iż jesteśmy bladzi i zdyszani. Jej pieska, Fifka, zaczęła gwałtownie szczekać w stronę ulicy, jakby coś tam było.

Gdy uspokoiłem się na tyle, by mówić, opowiedzieliśmy jej, co się stało. Razem z rodzicami wyszła sprawdzić, ale ulica była pusta. Nikogo nie było widać.

Tej nocy nie wróciliśmy do mieszkania. Zostaliśmy u koleżanki, a strach wciąż w nas pulsował. Do dziś nie wiemy, co to było, ale zgadzamy się co do jednego – cokolwiek to było, nie wyglądało na człowieka.

Idź do oryginalnego materiału