CZESKA SZWAJCARIA – szlaki turystyczne

tuitam.org.pl 2 lat temu

CZESKA SZWAJCARIA – szlaki turystyczne; wyprawa: czerwiec 2022


FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy

CZESKA SZWAJCARIA – szlaki turystyczne; DLACZEGO TU…?

Dlaczego tu… , czyli gdzie dokładnie? Ano tym razem zawitaliśmy do małej wioski Jetrichowice zlokalizowanej po wschodniej stronie Czeskiej Szwajcarii. W Jetrichowicach biorą początek szlaki turystyczne prowadzące na piękne punkty widokowe Parku Czeska Szwajcaria, a dokładnie pasma Gór Łużyckich. Trzydniowy pobyt w tym miejscu był niejako kontynuacją naszej pierwszej wizyty w Czeskiej Szwajcarii dokładnie 6 lat temu, kiedy to kwaterowaliśmy w Hrensku. Relacja z tego miejsce jest TUTAJ. Tym razem przewędrowaliśmy trochę więcej i tym samym trochę więcej zobaczyliśmy. Szlaki, którymi przeszliśmy opiszemy ze wszystkimi szczegółami w kilku relacjach z całego naszego pobytu.

CZESKA SZWAJCARIA – szlaki turystyczne; WRAŻENIA

Wędrując szlakami Czeskiej Szwajcarii wrażenia zawsze są ogromne, szczególnie kiedy wychodzimy na skalne punkty widokowe, z których roztaczają się wspaniałe krajobrazy na teren z bajkowo pofałdowanymi, małymi, soczyście zielonymi górkami, między którymi co pewien czas wyrastają skalne formy. Z kolei idąc szlakiem leśnym, gdzie mogłoby się wydawać trochę nudno mijamy wspaniałą, żywą, soczyście zieloną roślinność, która z brązowym podłożem z liści tworzy czasem klimat jakby nie z tego świata. Właśnie takimi, nieforsującymi szlakami przejdziemy w tej relacji.

CZESKA SZWAJCARIA – szlaki turystyczne; WĘDRÓWKA

Nasz pobyt w Jetrichowicach rozpoczęliśmy bardzo lajtowymi spacerkami dwoma szlakami. Pierwszy z nich to wiodący praktycznie po płaskim terenie trakt wąwozem Pavlinino. Wędrówkę tą można potraktować jako rozgrzewkę przed tymi kolejnymi. Oczywiście tutejsze szlaki nie są zbyt wymagające kondycyjnie, ale zawsze dobrze jest zacząć od czegoś lżejszego. Spacer wąwozem Pavlinino rozpoczęliśmy od darmowego parkingu zlokalizowanego przy drodze nr 25854 wiodącej z Jetrichowic do Srbskiej Kamenicy. Parking znajduje się dokładnie na tych współrzędnych 50°50’49.7″N 14°23’38.6″E. Niestety nie ma go zaznaczonego na Mapach Google, więc te współrzędne pomogą go znaleźć.

Jadąc z Jetrichowic widoczny jest znak Parking FREE – to właśnie tu. Po zaparkowaniu ruszyliśmy kawałek drogą w kierunku miasteczka, ale za chwilę skręciliśmy w prawo w stronę kampingu, przy którym jak się później okazało również można zaparkować. Początek traktu wiedzie asfaltem, ale krótko. Później wchodzimy na szlak leśny, który wprowadza nas w głąb wąwozu. Idziemy wzdłuż potoku, przy którym pięknie zielenią się rośliny. Dość gwałtownie dochodzimy do charakterystycznej, drewnianej bramki, która prowadzi nad bajkowe jeziorko. Zostawiamy je jednak na później, kiedy będziemy wracać. Idziemy dalej. W pewnym momencie szlak wędruje do lekko do góry na wąską ścieżkę zabezpieczoną poręczami i schodkami przyklejoną do zbocza.

Zrobiło się trochę ciekawiej. Mijamy pierwszego wędrowca i spoglądając na siebie ze zdumieniem stwierdzamy, iż w końcu ktoś pojawił się na szlaku. Tak właśnie, nie ma tu turystów, jest bardzo spokojnie. Ścieżka górna przy skalnej ścianie dobiega końca. Schodzimy do potoku. Idąc dalej przechodzimy przez mostki nad potokiem. Jest naprawdę urokliwie, choć dla niektórych może okazać się trochę nudno. Nam się podoba, ponieważ przebywanie w towarzystwie takiej, pięknej natury sprawia nam ogromną przyjemność .

Wąwozem można dojść sąsiedniej wioski Rynartice, skąd trzeba wracać drogą lub złapać jakiegoś stopa. No chyba iż uda się komuś trafić na autobus, który tu oczywiście kursuje. jeżeli pójdziemy prosto dojdziemy do wioski Studeny. Sami po około 4 kilometrowym spacerze w jedną stroną zdecydowaliśmy się wrócić, po to, by skręcić nad wspomniane jeziorko na początku szlaku, które okazało się pięknym, bajkowym oczkiem w środku soczystej, leśnej zieleni. Oj bardzo nam się tu spodobało. Szliśmy powoli patrząc na wodę i pływające kaczki. Drzewa i obłoki na niebie pięknie odbijały się od tafli wody.

Przepiękne i spokojne miejsce. Kiedy już okrążyliśmy jeziorko postanowiliśmy nie skręcać na szlak, którym weszliśmy tylko pójść nieco dalej prosto. I co tam zobaczyliśmy? Duży, naturalny zbiornik wodny przeadoptowany na kąpielisko dla mieszkańców kampingu. Na brzegu, typowa, czeska budka z gastronomią i piwkiem. No jak dla nas raj haha. Wspaniały naturalny klimat, bez drogiej nowoczesności, wszystko w starym, ale bardzo przyjemnym, czeskim stylu. Ten bardzo miły spacerek zakończyliśmy dobrym czeskim piwkiem i tradycyjną, sypaną, czyli turecką kawką. Szlak polecamy dla tych z Was, co lubią naturę i nie zbyt lubią się spocić. Tutaj wędrujemy praktycznie po płaskim terenie. No chyba, iż ktoś będzie chciał wyjść do Rynartic to tam chyba jest małe podejście. Sami jednak proponujemy powrót i relaks przy kąpielisku kampingowym. Sugerujemy zabrać stroje kąpielowe. W czasie pogody, po takim spacerku człowieka ta woda po prostu wciąga haha.

Przejście tym szlakiem nie zajmuje dużo czasu. Ale jeżeli usiądziemy przy piwku w budce nad kąpieliskiem to wtedy z pewnością wymiernie się wydłuży. Dla nas był miłym popołudniem w dniu przyjazdu. Dotarliśmy do Jetrichowic ok 13:00, więc mieliśmy trochę czasu w krótszą, pierwszą wędrówkę. Poniżej mapka przedstawiająca nasz spacer. Nie sugerujcie się czasem przejścia, bo ten wydłużył się na kąpielisku. Po prostu zapomnieliśmy wstrzymać aplikacji.



Drugim mało forsującym szlakiem jakim przeszliśmy był trakt biorący początek w miejscowości Kyjov wiodący aż do miejsc gdzie znajdują się piękne lodospady. Oczywiście latem lodospadów nie ma, a na dodatek było tak sucho, iż choćby cieki wody zanikły w miejscach zimowych lodospadów. Pomimo tego wędrówka znów dostarczyła nam sporo fajnych wrażeń po przez wspaniałą roślinność i naprawdę pięknie słaniające się, soczyście zielone trawy. Trakt z Kyjowa można sobie urozmaicić wychodząc na skalne punkty widokowe. Jednak tutaj niestety nie są one tak okazałe jak w centralnej części Czeskiej Szwajcarii, ponieważ krajobraz zasłonięty jest drzewami, zaś same punkty są zbyt niskie, aby można było kontemplować fajne widoki.

Oprócz tych paru, chyba dwóch, może trzech punktów widokowych przy szlaku znajduje się jaskinia Klenotnice oraz jaskinia Vil. Będąc w tych miejscach zastanawialiśmy się, czy rzeczywiście można te jaskinie nazwać jaskiniami. To po prostu płytkie groty, pod którymi można się schować przed deszczem. Nie mniej jednak coś w sobie mają. No dobrze, ale od początku. Z Jetrichowic do Kyjova mamy około 12 km drogi, gdzie przejazd zajmuje ok 20 minut. Droga wąska, trochę kręta, więc nie popędzimy. Dobrze jest przyjechać trochę wcześniej, aby zmieścić się na małym, bezpłatnym parkingu przy drodze. Nam się udało. Krótko po naszym przybyciu miejsca zaraz się zapełniły. Sprawnie zorganizowaliśmy się tzn. rozłożyliśmy kijki, ustawiliśmy aplikacje i ruszyliśmy haha. Jak zerkniecie na nasz nagrany ślad na mapce zauważycie, iż po wyjściu na pierwszy punkt widokowy pomyliliśmy się i zamiast skręcić w prawo poszliśmy w lewo i nieopatrznie zrobiliśmy sobie dodatkowe kółko.

Dlatego dystans jaki się pokazuje jest o około 3 km przedłużony. Wyjście na pierwszy punkt widokowy prowadzi przez wąski przesmyk między skałami po stromych, drabinkowych schodach. Punkt widokowy w tym miejscu to chyba mała pomyłka. Nic stąd nie widać. I teraz tutaj, aby iść prawidłowo dalej trzeba skręcić właśnie w prawo i zejść ostro w dół do żółtego szlaku. Później zielonym szlakiem znów wspinaczka po metalowych schodach ostro pod górkę. My zdegustowani brakiem widoku na pierwszym punkcie postanowiliśmy po zrobieniu nadplanowego kółeczka już nie wchodzić do góry tylko powędrować szlakiem wzdłuż potoku. Tutaj chyba nam się bardziej podobało z uwagi na piękną roślinność.

W jednym miejscu mamy zejście bezpośrednio do potoku, gdzie przyroda buduje atmosferę znów jakby z innego świata. Idąc tym szlakiem docieramy do skrzyżowania z traktem prowadzącym do jaskini Klenotnice. Tu warto skręcić, aby zobaczyć bardzo ładne, wysokie formy skalne. To miejsce to taka minimalistyczna zajawka Adrszpach. Tak nam się właśnie skojarzyło. Jednak z drugiej strony nie należy się nastawiać na coś dużego i spektakularnego. Jaskinia zaś, do której dotarliśmy to po prostu wgłębienie w skałach. Cóż, nie zabawiliśmy tu długo. Cyknęliśmy obowiązkowe fotki i wróciliśmy na szlak wzdłuż potoku. Idziemy dalej i szukamy ścieżki prowadzącej do drugiej jaskini Vil. I tutaj należy bardzo uważać, bo ścieżkę łatwo przeoczyć.

Niestety nie jest ona w żaden sposób oznaczona. Zauważyliśmy ją kilkanaście metrów po jej minięciu dokładnie z traktu, którym szliśmy. W oddali widoczna była mała jaskinia, więc pomyśleliśmy, iż widoczna pod nami wąska ścieżka prowadzi właśnie do niej. Wróciliśmy się i skręciliśmy ostro w lewo w ledwo widoczną wspomnianą ścieżkę. Przeszliśmy przez mostek nad potokiem i dalej trzeba było się trochę podejść pod górkę. Kiedy doszliśmy znów zobaczyliśmy jaskinię będącą jedynie głębszą szczeliną pod nawisem skalnym. Owszem jest tu przyjemnie, ale generalnie to nic specjalnego. Nie było tu ludzi,. więc trochę usiedliśmy spoglądając w dół, po czym ruszyliśmy tą samą ścieżką do naszego głównego traktu wzdłuż potoku.

Stąd pozostawał nam już tylko spacer bez konkretnego celu. Idąc dalej czerwonym szlakiem minęliśmy skrzyżowanie ze szlakiem zielonym, którym na początku mieliśmy w planie wracać, ale z uwagi na brak jakichkolwiek punktów widokowych na nim poszliśmy dalej w kierunku miejsc z lodospadami. Mieliśmy nadzieję, iż w miejscach lodospadów popłynie trochę wody, ale nic z tego. Pozostawało nam tylko nacieszyć się widokiem naprawdę wspaniałej roślinności na całej długości tego szlaku. Kiedy doszliśmy do miejsc z lodospadami postanowiliśmy zrobić zwrot w tył i wrócić tą samą drogą do auta. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy.

Na początku czerwonego szlaku, około 1 km od wejścia na trakt znajduje się szlak żółty, na który skręciliśmy wracając do auta. Szlak prowadzi do spokojnego jeziorka, które jest tutaj małą atrakcją. Miejsce rzeczywiście urokliwe, ale nie ma tu żadnej gastronomi tak, jak przy poprzednim szlaku Doliną Pavlinino. Mała knajpka na wolnym powietrzu znajduje się przy wejściu na szlak czerwony, czyli w miejscu startu. Tam też udaliśmy się, ale wcześniej wdrapując się schodami na jeden ze skalnym punktów widokowych. To jeden z tych chyba 3 punktów, na które wchodzimy szlakiem zielonym widocznym na każdej mapce. To również ten, na który na początku nie zdecydowaliśmy się iść zdegustowani słabymi widokami.

Kiedy już wspięliśmy się dość długimi schodami na górę, no to może trochę więcej było widać niż na tym pierwszym punkcie, na który wspinaliśmy się wąskimi schodami w skalnej szczelinie na początki wędrówki, jednak sam widok tutaj no cóż, raczej nie zachwyca. Stąd pozostał nam już tylko krótki odcinek do wspomnianej knajpki, gdzie skonsumowaliśmy całkiem dobry obiadek.

Szlak czerwony wiodący wzdłuż potoku Krinice pokazuje nam pięknie zieleniącą się roślinność, a zwłaszcza kłaniające się długie soczyście zielone trawy. Trakt jest szeroki i równy, przystosowany do jazdy rowerem, dlatego na mapie jest on zaznaczony również jako szlak rowerowy. Jakby spojrzeć na mapę, to na rowerze można odbyć tu całkiem fajną, okrężną wycieczkę. jeżeli macie apkę mapy.cz to z pewnością zobaczycie całą trasę rowerową prowadzącą kilkoma szlakami tak, iż można zrobić fajne koło i wrócić w miejsce startu. My niestety roweru nie mieliśmy, więc pozostał nam krótszy dystans piechotą z tą samą drogą powrotną.



FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy

Idź do oryginalnego materiału