Cześć, słyszysz mnie? Chcę otworzyć ci oczy…

polregion.pl 3 dni temu

Halo, słuchasz? Chcę ci tylko otworzyć oczy…

Zofia siedziała przy kuchennym stole i zastanawiała się, co zrobić. „Nie mogę wybaczyć. Nie da się tak po prostu przeboleć zdrady. Z drugiej strony, czy żyłam źle przez te wszystkie lata? Mieszkanie w centrum Warszawy, dostatnie życie. Nie mam na co narzekać. A jednak…”

W szkole Zofia była prymuską. Rodzice wychowali ją w przekonaniu, iż wszystko należy robić dobrze.

Tymczasem Krzysztof ledwo ciągnął z trójkami, tylko z matematyki miał piątki. Tam był mistrzem, wygrywał wszystkie olimpiady. Zawsze wyglądał na nieuczesanego. Miał irytujący nawyk wsuwania palców we włosy, gdy coś szło nie tak. Lekko się garbił, a grube rogowe oprawki okularów nadawały mu wygląd klasowego kujona. Dziewczyny go nie interesowały – myślał tylko o twierdzeniach i wzorach.

Pewnego dnia na przerwie ktoś go przypadkiem potrącił, okulary spadły i potłukły się. Na lekcji mrużył oczy, próbując odczytać coś z tablicy. Wtedy Zofia nagle zauważyła jego profil – niczym u greckiego wodza, z wyrazistą brodą, prostym nosem, kształtnymi ustami i gęstymi rzęsami.

– Bez okularów to wcale przystojny – szepnęła jej do ucha koleżanka Kinga.

Zofia spuściła wzrok, zawstydzona, ale po chwili znów patrzyła na Krzysztofa. Po lekcjach podeszła do niego i powiedziała, iż bez okularów wygląda lepiej.

– A próbowałeś soczewek?

Następnego dnia przyszedł do szkoły bez okularów, ale już się nie mrużył. Zofia zrozumiała, iż rodzice kupili mu szkła kontaktowe.

– Tak lepiej? – zapytał na przerwie.

– O wiele – odpowiedziała z uśmiechem.

Od tego dnia zaczęli się spotykać. On z pasją opowiadał o matematycznych teoriach, a ona patrzyła na niego z zachwytem. Pomagała mu z polskim i literaturą.

Jako laureat olimpiad miał otwarte drzwi na najlepsze uczelnie. Dla Krzysztofa Zofia zmieniła plany – zamiast studiować filologię w rodzinnym mieście, wyjechała do Warszawy, by być blisko niego.

Gdy studia dobiegały końca, rodzice naciskali, by wróciła do domu. Straciła nadzieję, iż zostanie z Krzysztofem. Ale tuż przed wyjazdem, niepewnie klęknął, wręczając jej pierścionek w pudełeczku, jak w starym filmie.

Krzysztof został doktorantem, zaczął wykładać na uczelni. Dostali maleńki pokój w akademiku dla kadry, z mikroskopijną kuchnią i łazienką.

Zofia była przeciętną studentką, więc poza pracą w szkole nie widziała dla siebie przyszłości. Po półtora roku urodziła córeczkę i nie wróciła już do nauczania. Krzysztof obronił doktorat, dostał prestiżową nagrodę za udowodnienie skomplikowanej teorii. Zofia została w domu, zajmując się dzieckiem.

Jego prace publikowano w międzynarodowych czasopismach. Zapraszano go choćby z wykładami do Oxfordu. Habilitacja otworzyła nowy rozdział w jego karierze. Zofia szczerze cieszyła się z jego sukcesów – w końcu miała w tym swój udział. Wyprowadzili się z akademika do mieszkania w śródmieściu.

Znajomi uważali ich za wzorowe małżeństwo, stawiali za przykład dzieciom. Całe życie Zofii kręciło się wokół Krzysztofa i córki Sabiny, która wyrosła na piękną kobietę i wcześnie wyszła za mąż za obiecującego malarza.

Ale pewnego dnia wszystko się zawaliło. Zofia zbierała się do gotowania obiadu, gdy zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę, odpowiadając uprzejmie.

– Czy to żona Krzysztofa Nowaka? Dzwonię, żeby cię ostrzec. Twój mąż cię zdradza. Nie odkladaj – poprosiła „życzliwa” osoba, choć Zofia nie miała takiego zamiaru. – Miał romans z moją córką. Ledwo ją wyciągnęliśmy z depresji, gdy ją porzucił. Teraz spotyka się z młodą wykładowczynią. Jeźdzą razem na konferencje… Halo, słuchasz? Chcę ci tylko otworzyć oczy…

W słuchawce od dawna brzmiał sygnał, ale Zofia wciąż trzymała ją w dłoni. Nie należała do osób, które wierzą plotkom, więc postanowiła sprawdzić wszystko na własne oczy. Poszła na uczelnię, odnalazła salę, gdzie Krzysztof prowadził wykład, i czekała.

W końcu drzwi się otworzyły, korytarz wypełnił się gwarem studentów. Krzysztof przeszedł obok, nie zauważając jej. Nigdy nie patrzył na boki. Gdy wszedł do gabinetu, Zofia odczekała chwilę i otworzyła drzwi. Krzysztof całował się z piękną młodą kobietą…

„I co teraz?” – pytała siebie po raz kolejny, wpatrując się w kwieciste tapety.

Drgnęła, usłyszawszy przekręcający się w zamku klucz.

„Nie zdążyłam ugotować obiadu” – przemknęło jej przez myśl, ale zaraz się uspokoiła. – Po co? Niech teraz gotuje ta druga.” Wyjęła z szafy walizkę i zaczęła pakować rzeczy.

– Wszystkie sukienki niesiesz do pralni? – zapytał Krzysztof, wchodząc do sypialni. W jego głosie wyczuła nie zdziwienie, ale drwinę. Spojrzała mu prosto w oczy.

– To twoje rzeczy. Wynosisz się stąd.

– Dlaczego? Dokąd? – Teraz dopiero był zaskoczony.

– Jeszcze pytasz? Byłam dzisiaj na uczelni, widziałam cię z nią… Piękna. Mogłeś mi powiedzieć sam, nie czekać, aż zrobią to inni.

– Co mam powiedzieć? Jacy inni? – Teraz Krzysztof się nerwował.

– Znaleźli się „życzliwi”, którzy opowiedzieli o twoich zdradach ze studentkami, młodymi wykładowczyniami. Przyznaj się, bądź mężczyzną.

– Nie rozumiem… – Odwrócił wzrok.

Zofia usiadła na łóżku, zakryła twarz dłońmi i rozpłakała się.

– Zosia… – Krzysztof dotknął jej ramienia.

Wyrwała się, strząsając jego dłoń.

– Całe życie poświęciłam tobie, odciążałam cię, żebyś mógł pracować nad swoimi teoriami, żebyś wyglądał godnie. A ty… Byłeś pewny, iż nigdzie nie pójdę. Nie mam nic. Wszystko to twoje… – Wskazała ręką po pokoju. – Kupione za twoje pieniądze. Potrafię tylko prowadzić dom, do niczego innego się nie nadaję. Przestałeś mnie zauważać, jak mebel – mówiła przez łzy.

– Ja nie mam gdzie iśćZofia wzięła głęZofia wzięła głęboki oddech, zamknęła walizkę i wyszła z domu bez słowa, zostawiając za sobą całe dotychczasowe życie.

Idź do oryginalnego materiału