Przed nią czekała trudna rozmowa. Za oknem migały światła samochodów, przechodnie spieszyli się po swoich sprawach, a Wojciech został sam z własnymi myślami. Tego dnia czuł się szczególnie przygnębiony, choć z zewnątrz nic nie zdradzało jego stanu.
Rozmyślał o Jadwidze. Ich związek trwał już kilka lat i wydawało się, iż wszystko układa się idealnie. Robił wszystko, by była szczęśliwa: kupował drogie prezenty, organizował romantyczne kolacje, starał się być uważny i troskliwy. Jednak w ostatnim czasie zaczął zauważać, iż coś się zmieniło. Jadwiga stała się zdystansowana, często zamyślała się, a ich rozmowy stawały się coraz krótsze i rzadsze.
Wojciech próbował zrozumieć, co się stało. Może zrobił coś nie tak? A może po prostu zmęczyła się jego nadmierną troskliwością? Nie potrafił znaleźć odpowiedzi na te pytania, co wpędzało go w rozpacz.
Przypomniał sobie, jak się poznali. Było to na jednym z przyjęć, na które zwykle chodził w wolnym czasie. Jadwiga od razu zwróciła jego uwagę swoją urodą i pewnością siebie. Nie była jak inne kobiety, które dotąd spotykał. Miała własny pogląd na życie, swoje pasje i zainteresowania. Wojciech poczuł, iż chce ją poznać lepiej, i niedługo zaczęli się spotykać.
Na początku wszystko było wspaniałe. Spędzali razem dużo czasu, podróżowali, chodzili na rozmaite wydarzenia. Wojciech cieszył się każdą chwilą z Jadwigą i wierzył, iż ich relacja rozwija się we adekwatnym kierunku. Ale stopniowo zaczął dostrzegać zmiany w jej zachowaniu. Coraz rzadziej się uśmiechała, odpowiadała na jego telefony i wiadomości. Czasem miał wrażenie, iż po prostu znosi jego obecność.
To uczucie było nieprzyjemne, ale Wojciech starał się nie okazywać swoich emocji. przez cały czas robił wszystko, by przywrócić dawną bliskość. Jednak za każdym razem, gdy próbował porozmawiać z Jadwigą o ich związku, unikała dyskusji, tłumacząc się brakiem czasu lub zmęczeniem.
Ten dzień był szczególnie ciężki. Jadwiga znów wyszła na spotkanie z przyjaciółkami, zostawiając go samego. Wojciech rozumiał, iż to naturalne, iż każdy potrzebuje przestrzeni, ale serce ściskało mu się z bólu. Czuł, iż ją traci, ale nie wiedział, jak powstrzymać ten proces.
Te myśli dręczyły go, ale nie miał pojęcia, jak zmienić sytuację. Kochał Jadwigę i pragnął, by była szczęśliwa, ale zdawał sobie sprawę, iż jego starania mogą być daremne. Głęboko w sercu wciąż miał nadzieję, iż pewnego dnia otworzy przed nim swoje serce i powie, co się dzieje. Na razie jednak mógł tylko czekać i wierzyć, iż wszystko się ułoży.
Jadwiga siedziała w kawiarni, podczas gdy wokół niej toczyło się zwykłe wieczorne życie dużego miasta. Była sama, choć mogła teraz być u boku Wojciecha – swojego chłopaka, który wydawał się idealny pod każdym względem. Przystojny, inteligentny, opiekuńczy… Z punktu widzenia innych kobiet, prawdziwy ideał. A jednak czuła się nieszczęśliwa.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy pierwszy raz spotkała Wojciecha. Poznali się na jednym z przyjęć, na które przyszła z przyjaciółmi. Wojciech od razu zwrócił jej uwagę swoją pewnością siebie i charyzmą. Potrafił zaimponować, podtrzymać rozmowę na każdy temat i wyglądał po prostu doskonale. Fakt, iż taki mężczyzna zainteresował się nią, schlebiał jej samoocenie.
Jadwiga przypomniała sobie tamten dzień, gdy po raz pierwszy ich spojrzenia spotkały się przez tłum gości. Wtedy jeszcze myślała, iż miłość to coś nagłego, pełnego ognia i pasji. Ale z Wojciechem wszystko potoczyło się inaczej. Ich relacja rozwijała się powoli, spokojnie, niemal rozsądnie. Stopniowo zaczęli spędzać więcej czasu ze sobą, aż w końcu zostali parą. Wojciech okazywał jej uwagę, dawał prezenty, proponował wspólne wyjazdy. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w Jadwidze narastała dziwna pustka.
Podobało jej się, iż Wojciech szanował jej zdanie, pomagał w codziennych sprawach i wspierał w trudnych chwilach. Wydawało się, iż między nimi panuje porozumienie i wzajemny szacunek. Te cechy Jadwiga uważała za podstawę trwałych relacji. Miłość? No cóż, przecież miała nadejść z czasem, prawda?
Ale czas mijał, a uczucie nie przychodziło. Zamiast tego narastało zniecierpliwienie. Każdy gest Wojciecha, każde słowo zaczęły wydawać się jej nieszczere, choćby jego uśmiech wywoływał dyskomfort. Najgorsze jednak było to, iż zaczęła go porównywać z kimś zupełnie innym – z kimś, z kim, jak sądziła, nie powinna mieć nic wspólnego.
Marek. Przyjaciel z dzieciństwa, nieco niezgrabny, wiecznie wpadający w zabawne sytuacje. Jadwiga zawsze traktowała go tylko jako powiernika sekretów i źródło rady. Ale to on, jak się okazało, zaprzątał jej myśli znacznie częściej niż Wojciech. Przypominały jej się ich długie nocne rozmowy, śmiech z głupot, wsparcie w trudnych chwilach. Jadwiga wiedziała, iż Marek kocha ją od zawsze, ale zawsze uważała to za coś nieistotnego. Przecież był tylko przyjacielem, czyż nie?
Próbując uporządkować swoje uczucia, Jadwiga wróciła myślami do ostatnich dni. Wojciech stał się dla niej nie do zniesienia. Jego nawyk ciągłego pomagania, który wcześniej postrzegała jako troskę, teraz wydawał się nachalny. Jego chęć przypodobania się jej zamieniła się w presję.
Wiedziała, iż musi porozmawiać z Wojciechem. Wytłumaczyć mu, iż ich związek dotarł do martwego punktu. Ale myśl o wyznaniu uczuć do kogoś innego sprawiała, iż czuła się nikczemna. Jak można było tak się pomylić w życiu? Jak można było nie zobaczyć prawdziwych emocji, które były tuż przed nią?
W tym momencie poczuła, jak po policzkach płyną łzy. Otrzępiła je szybko, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Nienawidziła siebie za tę słabość, za to, iż dała się zaplątać we własne uczucia. Ale mimo wszystko wiedziała, iż musi znaleźć w sobie siłę, by naprawić sytuację. Choćby późno, choćby bolało.
Jadwiga wstała od stolika i skierowała się ku wyjściu. Przed nią czekała trudna rozmowa z Wojciechem i wiedziała, iż po niej jej życie zmieni się na zawsze. Być jednak było to pierwszy krok do prawdziwego szczęścia, które tak dawno przegapiła.