Czasy zawsze takie same, ludzie różni.
— Tola, czy ty masz w ogóle trochę sumienia?! — drżącym głosem zapytała Agnieszka młodszą siostrę.
— Aga, komu ty możesz gadać o sumieniu? Nie tobie! Ja z mamą już się naopiekowałam, teraz wasza kolej. Spróbujcie pobyć z nią i z Tomkiem pod jednym dachem, to zobaczycie, jakie to trudne. Mamy dość! — ostatnie słowa Tola wypowiedziała wyjątkowo głośno i rzuciła słuchawkę.
Agnieszka usłyszała w telefonie krótkie sygnały. Przez chwilę milczała, a potem cicho mruknęła:
— Bezczelna! No po prostu bezczelna…
Agnieszka i Tola były rodzonymi siostrami. Ich rodzice — Marek Janusz i Katarzyna Joanna — pobrali się jeszcze na studiach. Rok po ślubie urodziła się pierwsza córka, Agnieszka. Młoda rodzina żyła bardzo skromnie, pieniędzy starczało tylko na najpotrzebniejsze rzeczy.
Po kilku latach Marek dostał od firmy dwupokojowe mieszkanie. Życie stało się łatwiejsze. Katarzyna też dorabiała, dając prywatne lekcje muzyki. Kiedy Agnieszka skończyła dziesięć lat, na świat przyszła młodsza siostra — Tola.
Rodzice uwielbiali młodszą córkę. Każda zachcianka Toli była natychmiast spełniana. Dziewczynka gwałtownie to zrozumiała i celowo próbowała skupiać na sobie całą uwagę.
— Aga, ty jesteś starsza, ustąp siostrze! — znowu upomniała córkę Katarzyna.
— Mamo, po co jej ten zeszyt? Kupiłam go dla siebie, ona pozostało mała!
— Chcę, mamo, chcę… — zawodziała Tola.
I w następnej chwili upragniona rzecz lądowała w jej rękach. Tola nie chciała uczyć się czytać, nie chciała chodzić do logopedy. Chciała tylko, żeby wszystko było po jej myśli. jeżeli ktoś się sprzeciwiał, wybuchała awantura.
Gdy Agnieszka miała szesnaście lat, a Tola sześć, w rodzinie wydarzyła się tragedia. Marek zmarł nagle na zawał w pracy. Koledzy, sąsiedzi, przyjaciele współczuli — taki młody, czterdzieści lat, mógł jeszcze żyć. Wychowywać dzieci, doczekać wnuków. Ale los zdecydował inaczej…
Katarzyna najbardziej przeżyła śmierć męża. Wtedy coś w niej pękło. Przestała zauważać innych, choćby starszą córkę. Całą swoją miłość i troskę skupiła na siedmioletniej Toli, która była żywym portretem zmarłego ojca.
— Mamo, moje dżinsy są już podarte, a ty Toli wciąż kupujesz nowe sukienki! Już cała szafa jest pełna! — skarżyła się Agnieszka.
— Aga, przestań marudzić! Jesteś już prawie dorosła. Skończysz szkołę, pójdziesz na studia, zaczniesz pracować i kupisz sobie, co zechces. A Tola — biedactwo, straciła tatę tak wcześnie… On ją tak kochał… — Katarzyna ocierała łzę.
Agnieszka skończyła szkołę i wyjechała na studia do innego miasta.
— Myślałam, iż będę tęsknić, ale wiesz co? To choćby dobrze! Zrobię Toli remont w pokoju, żeby miała jak księżniczka! — mówiła z entuzjazmem Katarzyna.
— Mamo, czyli chcesz wyrzucić moją kanapę? Przecież miałam przyjeżdżać na weekendy… — Agnieszka była urażona.
— No jasne, iż wyrzucę! To stary grat! A przyjeżdżać możesz — prześpisz się ze mną w moim pokoju albo na kuchni. Mamy składaka. Tola musi mieć swój pokój, przed nią cała szkoła…
We wrześniu Agnieszka wyjechała, a Katarzyna zaczęła remont.
— Aga, powinnam była cię wysłać wcześniej, żeby remont skończyć przed szkołą! Tola nie może się doczekać swojego pokoju! — narzekała przez telefon.
— Mamo, po co ten remont? Pokój był w porządku! Aha, zbieramy na „Otrzęsiny”. Przelej mi trochę, dobrze?
— Aga, jeżeli potrzebujesz pieniędzy, idź i zarób sama! Remont kosztuje, wzięłam kredyt. Tola wyrosła z ubrań, trzeba kupić nowe. A jeszcze kino, lody… — wzdychała Katarzyna.
— Mamo, jej wszystko kupujesz! A ja?
— Ty jesteś dorosła. W twoim wieku ja już pracowałam. A Tola… straciła tatę, to trauma…
— Mamo, ja też straciłam tatę!
— Ale ty jesteś starsza, pora być samodzielną! — ucPo latach, gdy Katarzyna leżała chora w szpitalu, a Tola choćby nie zadzwoniła, Agnieszka w końcu zrozumiała, iż niektóre relacje nigdy się nie zmieniają, ale to nie znaczy, iż nie warto być dobrym człowiekiem.