No problem! Here’s your adapted story in Polish culture, with all the necessary changes:
Czasy zawsze takie same, ludzie różni
– Danuś, ty chociaż odrobinę sumienia masz?! – drżącym głosem zapytała Kinga młodszą siostrę.
– Kinga, komu tu o sumieniu gadać, tylko nie tobie! My z mamą już swoje odsiedziałyśmy, teraz wasza kolej. Poczujcie, jak to jest mieszkać ze starszą osobą w jednym mieszkaniu. My mamy dość! – ostatnie słowa Danuta wypowiedziała szczególnie głośno i rzuciła słuchawkę.
Kinga usłyszała w telefonie krótkie sygnały. Przez chwilę milczała, po czym cicho powiedziała:
– A to bezczelna! No bezczelna…
…Kinga i Danuta były rodzeństwem. Ich rodzice – Jerzy Aleksandrowicz i Helena Janówna – pobrali się jeszcze na studiach. Rok po ślubie u młodej pary urodziło się pierwsze dziecko – córeczka Kinga. Żyli oczywiście bardzo skromnie, pieniędzy starczało tylko na najpotrzebniejsze rzeczy.
Po kilku latach Jerzy Aleksandrowicz dostał od zakładu, w którym pracował, dwupokojowe mieszkanie. Życie stało się łatwiejsze. Helena Janówna też nie próżnowała – uczyła w szkole muzycznej, ale też dawała prywatne lekcje wieczorami, dzięki czemu zaczęła dobrze zarabiać. Gdy Kinga skończyła dziesięć lat, na świat przyszła druga córka – Danuś.
Rodzice wprost nie posiadali się z miłości do młodszej córki. Wszystkie zachcianki i kaprysy Danusi były spełniane natychmiast. Dziewczynka gwałtownie zorientowała się w tej sytuacji i specjalnie starała się „ciągnąć koc w swoją stronę”.
– Kinga, no przecież jesteś starsza! Ustąp młodszej siostrze! – kolejny raz strofowała córkę Helena Janówna.
– Mamo, po co jej ten zeszyt? Przecież go sobie sama kupiłam, a ona jeszcze mała!
– Chcę, mamusiu, chcę… – Danuta płakała rzewnymi łzami.
I już w następnej chwili upragniona rzecz lądowała w jej rączkach. Danusia nie chciała uczyć się czytać, nie chciała chodzić do logopedy. Chciała tylko jednego – żeby wszystko było po jej myśli. jeżeli ktoś śmiał się sprzeciwić, zaczynała się awantura ze wszystkimi konsekwencjami.
Gdy Kinga skończyła szesnaście lat, a Danusia sześć, w rodzinie wydarzyła się straszna tragedia. Jerzy Aleksandrowicz zmarł nagle na zawał serca w pracy. Koledzy, sąsiedzi, znajomi – wszyscy współczuli rodzinie. Taki młody, czterdzieści lat, mógł jeszcze tyle przeżyć. Dzieci wychować, doczekać wnuków. Ale los chciał inaczej…
Oczywiście najbardziej tęskniła za mężem żona. Właśnie wtedy coś w niej pękło. Przestała zauważać wszystko i wszystkich wokół. choćby starsza córka mało ją obchodziła. Całą swoją miłość, uwagę i troskę Helena Janówna skupiła na siedmioletniej Danusi. Dziewczynka była żywą kopią zmarłego ojca.
– Mamo, moje dżinsy już się zużyły, a ty ciągle Danusi nowe sukienki kupujesz! Już całą szafę nimi zapchałaś! – oburzała się Kinga.
– Kinga, przestań już marudzić! Jesteś przecież prawie dorosła. Skończysz szkołę, pójdziesz na studia, zaczniesz pracować i kupisz sobie, co tylko zechcesz. A Danusia – biedactwo, w takim wieku bez taty! A jak on ją kochał, jak rozpieszczał… – Helena Janówna ocierała łzę.
Kinga skończyła szkołę i wyjechała na studia do innego miasta.
– Myślałam, iż będę żałować, jak wyjedziesz, ale wiesz co? To choćby dobrze! Chcę Danusi zrobić remont w pokoju. Żeby miała jak prawdziwa księżniczka! – z przejęciem mówiła Helena Janówna.
– Mamo, chcesz powiedzieć, iż jak wyjadę, to wyrzucisz moją kanapę? Przecież planuję przyjeżdżać na weekendy… – Kinga mówiła z lekką urazą.
– Oczywiście, iż wyrzucę! Po co to starocie?! A przyjeżdżać możesz – prześpisz się ze mną albo w kuchni na rozkładanym łóżku. Rozumiesz, chcę, żeby Danusia miała swój pokój. Przecież cała szkoła jeszcze przed nią.
We wrześniu Kinga wyjechała, a niedługo potem Helena Janówna zaczęła remont.
– Kinga, powinnam była cię wyprawić już latem! Żeby remont skończyć przed szkołą. Danusia bardzo się niecierpliwi, aż będzie miała swój pokój. – Helena Janówna dzieliła się spostrzeżeniami przez telefon.
– Mamo, nie rozumiem, po ci ten remont. Pokój był w porządku! A tak w ogóle, zbieramy na „Otrzęsiny”. Przelej mi trochę, dobrze?
– Kinga, słuchaj – jeżeli potrzebujesz pieniędzy, idź i zarób sama, a nie żebrzysz u mnie! Remont kosztuje, wzięłam kredyt. A Danusia wyrosła z ubrań, trzeba jej nowe kupić. Wydatki ogromne – ciągle kino, lody… – narzekała.
– Mamo, ale przecież jej wszystko kupujesz. A dlaczego ja mam być gorsza?!
– Bo jesteś dorosła. Możesz o siebie zadbać sama. Ja w twoim wieku dorabiałam i żyję. A Danusia to jeszcze dziecko! I tak straciła tatę, przeżyła tyle…
– Mamo, ja też straciłam ojca! – przypomniała Kinga.
– No ale ty jesteś dorosła. Czas na samodzielność! – ucięła Helena Janówna.
Kinga rzadko odwiedzała dom. W weekendy faktycznie zaczęła pracować. Potem poznała Darka. Najpierw zamieszkali razem na wynajmowanym, potem wzięli skromny ślub i kredyt na mieszkanie.
– Córciu, pomogłabym ci z kredytem, ale wiesz, jaka u nas trudna sytuacja… – wzdychała Helena Janówna.
– Jaka sytuacja, mamo?
– No jak to?! Danusia się uczy, korepetycje kosztują majątek!
– Ja się uczyłam bez korepetycji i dałam radę!
– Wtedy były inne czasy! A Danusia chce iść na filologię. Pewnie będzie płatna, więc muszę oszczędzać. Wy sobie poradzicie. Nie jesteście dzieci! A jak ciężko, to nie narzekajcie. Trzeba było lepiej przemyśleć, zanim wzięliście kredyt! – stwierdziła stanowczo.
Kinga już się nie sprzeciwiała. Wiedziała, iż od dawna wszystkiemu u matki przewodzi Danuta i jej zdanie jest święte.
Niedługo potem Kinga i Darek doczekali się pierwszego dziecka.
– Mamo, może przyjdziesz choć na chwilę pomóc z Jasiem? – Kinga znowu dzwoniła.
– Kinga, jak ja mogę wyjechać? Zostawić Dan– Kinga, jak ja mogę wyjechać? Zostawić Danusię samą? Ona teraz do matury się przygotowuje… sama rozumiesz – odpowiedziała Helena Janówna, a Kinga westchnęła cicho, po raz kolejny uświadamiając sobie, iż w sercu matki od zawsze było miejsce tylko dla jednej córki.