Czas trudnych wyzwań

newsempire24.com 2 tygodni temu

**Czarna seria**

Jak wszystkie dziewczyny w jej wieku, Weronika miała plany. Chciała po ukończeniu liceum dostać się na studia medyczne, zostać lekarzem. Marzyła o wielkiej, pięknej miłości na całe życie. A kto nie marzy w siedemnastu latach? Ale nie wszystkim udaje się spełnić marzenia. Od czego to zależy? Gdyby tylko można było wiedzieć.

Mama wychowywała ją sama. Tak jak Weronika, ona też kiedyś marzyła o księciu. Zakochała się w przystojnym chłopaku i myślała, iż to właśnie szczęście. Okazał się jednak hazardzistą. Rzadko mu się udawało, a małe wygrane tylko podsycały w nim chęć ryzyka. Za to przegrywał duże sumy. Wszystkie pieniądze tracił przy kartach, brał kredyty, wpadał w długi.

Aby spłacić ogromny dług, związał się z przestępcami. Przy pierwszej sprawie wpadł i trafił do więzienia, gdzie albo sam zmarł, albo mu pomogli. Pewnego dnia do Katarzyny przyszło dwóch ogolonych na łyso bandytów. Powiedzieli, iż dług męża teraz spada na nią, grozili. Co mogła zrobić? Oddała za długi mieszkanie z całym dobytkiem i uciekła z dwuletnią Weroniką, gdzie oczy poniosły. Może bandyci zrozumieli, iż więcej z niej nie wycisną, a może mieszkanie pokryło większość długu – dość, iż więcej jej nie nękali.

Katarzyna z córką zamieszkały w małym miasteczku pod Krakowem. Miała nadzieję, iż żyzna i gościnna Małopolska da im schronienie. Wynajęła pokój u starszego mężczyzny w prywatnym domu. Nie brał od nich pieniędzy, tylko prosił o pomoc w gospodarstwie w zamian za dach nad głową. Jego żona zmarła dwa lata wcześniej, dorosłe dzieci mieszkały osobno z własnymi rodzinami.

Katarzyna zgodziła się. Sprzątała, gotowała, pomagała zbierać plony, kopać w ogrodzie… W prywatnym domu z działką zawsze było co robić. Gospodarz sprzedawał plony na targu, z tego żył. W lepsze dni dawał Katarzynie trochę złotówek, żeby kupiła coś sobie i córce. Czasem sam przynosił im prezenty. Katarzyna wiedziała, do czego to zmierza. Gdy zaproponował małżeństwo, nie była zaskoczona. Był niski, łysy, z dużym brzuchem i dwa razy starszy od niej. Nie podobał się jej, ale co miała robić? Nie miała nic, nie było dokąd uciekać.

Obiecał, iż po jego śmierci dom z ogrodem przejdzie na jej własność. Katarzyna się zgodziła. Życie z nim nie było radością, kilka lat wydawało się wiecznością, ale wyboru nie miała.

Gdy zmarł, Katarzyna odetchnęła z ulgą. Wreszcie była wolna i gospodynią we własnym domu. Czego więcej chcieć?

Weronika wyrosła na prawdziwą piękność. Śniada cera, szare oczy, pełne usta, prosty nos, ciemne, gęste i kręcone włosy. Smukła sylwetka. Mężczyźni oglądali się za nią, zawracali głowy. Jak tu nie martwić się o córkę?

Katarzyna wychowywała Weronikę surowo. Bała się, iż powtórzy jej los, więc ciągle powtarzała, żeby szukała w mężczyźnie nie urody, a stabilności i odpowiedzialności.

– Z taką urodą masz wszystkie atuty w rękach – mówiła do córki. (Przeszłość z hazardzistą zostawiła swój ślad).

Codziennie powtarzała, żeby nie wiązała się z letnikami. Wykorzystają i wyjadą, zostawią ją samą, nie daj Boże z dzieckiem. Tylko kto w siedemnastu latach o tym myśli?

Przyjechał ze Szczecina student w odwiedziny do rodziny. Zobaczył Weronikę i stracił głowę. Przyszedł do Katarzyny oświadczyć się. Chwalił się dużym domem w Szczecinie, iż ojciec jest biznesmenem i kiedyś przekaże mu firmę.

Katarzyna nie była głupia, nie uwierzyła w przechwałki.

– Chcesz się żenić? Dobrze. Weronika musi jeszcze skończyć liceum. Przyjedź za rok, wtedy pogadamy. A do tego czasu choćby palcem jej nie dotknij – powiedziała stanowczo.

Ale w duchu cieszyła się, iż córce trafiła się taka szansa. jeżeli wszystko okaże się prawdą, a chłopak nie zapomni o miłości, Weronika będzie miała życie jak w bajce.

Chłopak tak był zakochany, iż zgodził się na wszystko. Wyjechał, pisał, dzwonił. Na kilka dni przyjechał w ferie zimowe. Kończył ostatni rok studiów, niedługo miał pracować z ojcem, uczyć się biznesu, żeby utrzymać rodzinę.

Weronika na nikogo innego nie patrzyła, czekała. Rok później chłopak przyjechał nie sam, ale z rodzicami. Ci od razu zrozumieli, iż Weronika, choć piękna, nie jest odpowiednią partią dla ich jedynego syna. Ale skoro taka miłość, niech się żeni. Takiej pięknej synowej nie wstyd pokazać znajomym. W Szczecinie już ją ukształtują. A potem zobaczą.

Wesele było huczne. Katarzyna cieszyła się za córkę. Przed wyjazdem prosiła tylko, żeby nie spieszyli się z dziećmi. Młodzi żyli dobrze i szczęśliwie, kochali się. Weronika złożyła papiery na medycynę…

Tylko iż ojciec zapałał pożądaniem do urody Weroniki. Patrzył na nią tak, iż miała ochotę skurczyć się do rozmiaru pająka i schować pod listwą przypodłogową.

Pewnego dnia matka zadzwoniła, prosząc syna, żeby przyjechał, bo źle się czuje. Damian natychmiast pojechał do rodziców. A ojciec w tym czasie stał pod drzwiami ich mieszkania. Był upalny sierpień. Weronika chodziła po domu w krótkich spodenkach i t-shircie. Tak właśnie otworzyła drzwi, myśląc, iż to Damian.

Ojciec zobaczył ją i nie wytrzymał, rzucił się na nią. Jak mogła się obronić przed silnym mężczyzną? Krzyki na nic – w dzień sąsiedzi byli w pracy albo na wakacjach. I tak nikt by nie przyszedł. Wiedzieli, kto kupił młodym mieszkanie.

Przy kanapie, na którą rzucił ją teść, stała ciężka waza. Gdyby tylko mogła dosięgnąć… Świekr niczego nie zauważał, oszalały z pożądania. Weronika złapała wazon i z całej siły uderzyła go w głowę.

Ledwo wydostała się spod bezwładnego ciała. Zobaczyła krew sączącą się z rany, spanikowała, wezwała pogotowie. Gdy Damian wrócił, ojca już zabrano do szpitala, a Weronikę przesłuchiwał prokurator.

Wszystko opowiedziała, tak jak było, ale kto jej uwierzyWeronika spojrzała przez okno pociągu na mijające pola i zrozumiała, iż choć przeszłość pozostawiła blizny, przyszłość wciąż może być pełna światła.

Idź do oryginalnego materiału