Tunezyjska szakszuka, kaszanka z chutney’em z jabłka i gorczycy, kanapki na wypasie, lunch, domowe ciasta i kawa z łódzkiej palarni. Crème de la crème, czyli wszystko co najlepsze – brzmi obiecująco, prawda? Zajrzyjcie z nami do nowo otwartego bistro na Widzewie.
W gastro nie od dziś
Mieszkańcy tej części Widzewa mogą odetchnąć z ulgą – w końcu nie trzeba jechać na śniadanie do centrum. Coś o tym wiem, albowiem w tych rejonach mieszkam od urodzenia. Zawsze było tu trudno o przyjemny lokal, do którego można przyjść na śniadanie, lunch czy usiąść przy kawie i cieście. Crème de la crème właśnie to chce nam zaoferować.
Ksenia i Mateusz – właściciele Crème – swój gastronomiczny debiut mają już dawno za sobą. Cochise burger (który z resztą sąsiaduje z nowym lokalem), to głównie dziecko Mateusza, którego Ksenia mu pozazdrościła i wzięła pod swoje skrzydła ich nowy kontent w stylu bistro. Lokal jest przytulny: drewniane stoliki, świeże kwiaty w wazonach, dużo dziennego światła wpadającego przez ogromne okna i przyjemna muzyka w tle. Do Crème można wejść z dwóch stron budynku (od ul. Rokicińskiej i ul. Sacharowa). w okresie wiosenno – letnim wystawione są stoliki na zewnątrz.
Śniadanie przez cały dzień, siedem dni w tygodniu
Lokal otwarty jest od poniedziałku do soboty w godzinach 8.00 – 17.00, a w niedziele od 9.00. jeżeli wracając z pracy macie ochotę zjeść kaszankę z jajkiem sadzonym – nie ma problemu – śniadanie zjecie tutaj przez cały dzień. Tak samo lunch – bo czemu by nie zjeść carbonary od rana? Nie widzę przeciwskazań, Crème de la crème też nie widzi.
Menu skomponowane zostało z dań, które cieszą się największym powodzeniem w restauracyjnych kartach – stąd też wziął się pomysł na nazwę dla bistro. Zacznijmy więc jeść!
Solidne kanapki i światowe tosty
Na początku spróbowałyśmy kanapki z grillowanym kurczakiem, awokado, sałatą, pomidorem i kiełkami (20 zł). Taka kanapka w pracy czy szkole naprawdę może uratować dzień, więc śmiało bierzcie też na wynos. Zaznaczymy jeszcze, iż słowo „kanapka” jest w tym przypadku bardzo skromne, gdyż śmiało można nazwać je kanapami. Mateusz wspomniał, iż pieczywo wypiekają tu sami. Oprócz kanapek w menu widnieją również tosty w pięciu odsłonach: amerykański, holenderski, włoski, polski i na słodko (18 zł). My akurat miałyśmy ochotę na wycieczkę do Włoch, tak więc na stół wskoczył tost z szynką parmeńską, gruszką, gorgonzolą, orzechem włoskim i rukolą z zapieczonym na wierzchu serem. Z takim połączeniem smaków myślę, iż większość z nas zdążyła się już poznać i zaprzyjaźnić, choć z pewnością znajdą się również tacy, dla których będzie ono zaskakujące i odkrywcze. Tutejsze tosty nie są tak chrupkie jak moglibyście się spodziewać, ponieważ chleb maczany jest w jajku (w stylu francuskim).
Kaszanka czy szakszuka?
Zadając pytanie: jakiego śniadania na pewno musimy spróbować? Odpowiedź była jednogłośna: kaszanka! Talerz swojskich dobroci wylądował przed naszymi oczami. Smażona kaszanka, jajko sadzone, grillowany wędzony ser, domowy pasztet, chutney z jabłka i musztardy, konfitura z czerwonej cebuli, ogórek kiszony i pieczywo (29zł). Spora porcja, można powiedzieć, iż męskie śniadanie, ale nic bardziej mylnego – my też dałyśmy mu radę!
Po takiej porcji mięsa czas na coś wegetariańskiego – tu pojawiła się szakszuka tunezyjska. Dobrze doprawiona, z dużymi kawałkami papryki i cukinii, z fetą, czarnymi oliwkami, dodatkiem pasty harrisa, czosnku i kolendry. Jajko oczywiście jest składnikiem obowiązkowym, a w wydaniu Crème de la crème, zapieczone pod mozzarellą (23 zł). Oprócz śniadań, których spróbowałyśmy, znajdziecie też tu klasyczną jajecznicę z różnymi dodatkami do wyboru (14-16 zł), omlety, śniadanie angielskie (28 zł) i kontynentalne (25 zł), a od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-9.00 do śniadania kontynentalnego, angielskiego oraz kaszanki dostaniecie kawę za złotówkę.
Co na lunch?
Menu lunchowe to aktualnie sezonowa zupa i pięć pozycji dań głównych. Krewetki w sosie z chili, makaron a’la carbonara lub z łososiem i szpinakiem, pajda z kaszanką, naleśnik z pieca. Spróbowałyśmy makaronu z łososiem i szpinakiem w śmietanowym sosie, którego łagodność przełamywały ziarna czerwonego pieprzu i kapary (29 zł). Dobrym pomysłem było dodanie do niego skórki z cytryny. jeżeli jednak macie ochotę na coś lżejszego możecie także zamówić sałatkę. W menu są dwie propozycje – halloumi w towarzystwie pomarańczy, granatu, gruszki w maśle i malinowego balsamico (23 zł), druga to Cezar z dodatkiem awokado (26 zł). Sałatek niestety nie spróbowałyśmy, ponieważ trzeba było zostawić trochę miejsca na ciasto i kawę.
Kawa z łódzkiej palarni i domowe ciasto
Do śniadania obowiązkowo kawa, herbata lub sok – oczywiście taki świeżo wyciskany. Tutaj pomarańcze wyciskają na naszych oczach, więc dzienna porcja witamin zostaje nam zapewniona bez żadnej ściemy. Natomiast wracając do wspomnianej kawy, napijecie się mieszanki skomponowanej specjalnie dla nich prosto z łódzkiej palarni – Asteria. jeżeli chcielibyście taką samą parzyć u siebie w domu, możecie zakupić paczkę na wynos. W parze do takiej kawy powinno iść też dobre ciasto. Z witryny puścił do nas oczko sernik – podawany z bitą śmietaną i owocami, ale też bardzo ładnie uśmiechała się owocowa tarta. Ciasta nie są uwzględnione w menu, ponieważ oferta nie jest stała, więc w witrynie możecie spodziewać się różnych słodkich propozycji – zaglądajcie.
Tapasy i prosecco – już niedługo!
Ksenia i Mateusz mają w planach wydłużenie godzin otwarcia lokalu i serwowania w nim także tapasów, do których dołączą również alkohole – piwo, wino, może też klasyczne koktajle. Więc oprócz dobrego rozpoczęcia dnia, będziemy mogli liczyć na równie dobre zakończenie.
Ich pomysły na tym się nie kończą, z tyłu głowy mają również dodanie do menu posiłków dietetycznych dla sportowców, własnej produkcji batonów proteinowych i wiele, wiele więcej.
Autor: Aleksandra Wiktorska