Córka, której nie było

newsempire24.com 23 godzin temu

– Może wystarczy już tego płaczu?! Patrz, jak na nas ludzie się gapią z sąsiednich stolików. Na szczęście nie ma tu żadnego z moich znajomych, bo bym się całkowicie zawstydził! – powiedział z wyższością i irytacją Krzysztof.

– Krzysztof, po co… – ledwo powiedziała dziewczyna siedząca naprzeciwko, po czym zaczęła płakać jeszcze mocniej.

– Znowu to samo! Co po co? O jakim dziecku mówisz? Czyżbyśmy umawiali się na rodzenie dzieci?! Spotkaliśmy się przez kilka miesięcy i wystarczy! – Krzysztof wypowiedział te ostatnie słowa tak głośno, iż ludzie przy innych stolikach zaczęli się naprawdę oglądać.

– Co ty mówisz? Przecież się kochamy! Przyznawałeś się do swoich uczuć! Mówiłeś… – Ala nie zdążyła dokończyć zdania, bo Krzysztof ją przerwał.

– Słuchaj, dosyć tego wszystkiego… mówiłem… nie mówiłem… Ja za kilka dni wyjeżdżam do Stanów Zjednoczonych z rodzicami. Sprzedaliśmy dom, tata przeniósł wszystkie aktywa. Więc żegnaj, skarbie! – młody mężczyzna powiedział to, po czym znów spojrzał na płaczącą dziewczynę.

– Krzysztof… – wyszeptała Cisza, starając się powstrzymać łzy, które nieubłaganie zaczęły spływać po jej policzkach.

– Kelner! Jak długo mogę czekać na rachunek?! – Krzysztof podniósł rękę, gestem pokazał kelnerowi, iż chce się rozliczyć jak najszybciej.

Kelnerzy zaczęli się krzątać, Krzysztof machnął ręką, wyjął z portfela kilka złożonych banknotów i niedbale rzucił je na stolik.

– W każdym razie! Już się spóźniam, twoje histerie mnie zirytowały. Nic nie obiecywałem i nic takiego nie mówiłem! Odchodzę, możesz sobie zamówić, czego dusza zapragnie, tu jest wystarczająco jedzenia! – Krzysztof powiedział i zwrócił się do wyjścia.

Ala spojrzała za nim, zakryła twarz dłońmi i zaczęła płakać jeszcze mocniej. Po chwili podszedł kelner. Młody człowiek zabrał pieniądze ze stołu i zaczął sprzątnięte filiżanki po wypitej kawie.

– Czy chce pani coś jeszcze? – zapytał uprzejmie kelner.

– Nie. Dziękuję… – Ala powiedziała to cicho, starając się nie patrzeć na kelnera swoimi zapłakanymi oczami.

Powoli wstała, wzięła swoją torbę z krzesła i też skierowała się do wyjścia. Samochodu Krzysztofa już nie było – odjechał.

Gdy Ala wyszła z kawiarni, świeże powietrze pozytywnie na nią wpłynęło. Łzy wyschły i przestały płynąć po jej policzkach. Fakt, iż jeszcze kilka minut temu płakała, zdradzały tylko opuchnięte powieki. Dziewczyna automatycznie wyjęła z torby małe lustereczko i chusteczkę nawilżającą, żeby zetrzeć smugi tuszu, po czym poszła dalej od nieszczęsnej kawiarni.

Nie miała ochoty wracać do domu. Skręciła w mały skwer, gdzie w czasach szkolnych lubiła spacerować z koleżankami.

Usiadła na ławce, a wspomnienia beztroskich lat szkolnych od razu wróciły. „Jak proste i zrozumiałe było wtedy życie, a wszystkie problemy ograniczały się do odwołanej dyskoteki w sobotę i dwójki z geografii! A teraz! Teraz moje życie zmierza do ruiny! Co zrobię?! Iść na aborcję czy urodzić, aby za kilka miesięcy zostać samotną matką, wychowując dziecko sama i pracując na dwóch etatach, bo inaczej się nie utrzymam!” – myślała Ala w duchu, a łzy znowu wyśliznęły się jej z oczu.

– Dziewczyno, dzieje się coś? Mogę Ci w czymś pomóc? Proszę, weź chusteczkę. – usłyszała przyjemny męski głos i zobaczyła rękę, która podawała jej papierową chusteczkę.

Ala wzięła chusteczkę, a potem podniosła głowę i spojrzała na osobę, która zaoferowała jej pomoc.

– Alu! To ty?! – z entuzjazmem zawołał mężczyzna.

– Tadeusz… – zaskoczona odpowiedziała Ala, starając się wstać z ławki.

Tadeusz natychmiast ją objął, nieustannie powtarzając:

– Alu! Alu! Tak się cieszę, iż cię widzę! Właśnie dziś rano pytałem mamę o ciebie!

Po kilku sekundach w końcu puścił dziewczynę.

– A co ty tutaj sama siedzisz i płaczesz?
– Szłam obok, zajrzałam do naszego skwerku, przypomniałam sobie czasy szkolne i mnie najedło… – Ala wymyśliła tę historię na poczekaniu, aby nie zdradzić prawdziwych powodów swojego stanu emocjonalnego.

– Rozumiem. Jesteś wciąż tak samo wrażliwa jak dawniej! I wciąż taka piękna, a choćby ładniejsza!

Dziewczyna spojrzała na byłego kolegę z klasy i uśmiechnęła się.

– Alu, chodźmy do kawiarni! Znam jedno miejsce niedaleko, usiądziemy i pogadamy.
Tadeusz wskazał ręką w stronę, gdzie znajdowała się ta sama kawiarnia, z której Ala właśnie wyszła, zalewając się łzami. Oczywiście nie miała ochoty tam wracać.

– Słuchaj, może nie do kawiarni? Może pójdziemy na spacer i do parku? Zjemy lody. Pogoda jest ładna. – zaproponowała Ala.

– No dobrze. – z uśmiechem zgodził się Tadeusz.

Spacerowali po parku przez kilka godzin, wspominając czasy szkolne. Ala na chwilę zapomniała o Krzysztofie i o swojej nieplanowanej ciąży.

– A ty, to co, przez cały czas nie jesteś mężatką? – ostrożnie zapytał Tadeusz.

– Nie. Jakoś nie wyszło. – odpowiedziała dziewczyna znacząco.

– U mnie też nie wyszło. – odpowiedział Tadeusz, nieco radośnie, nieco beznadziejnie.

Ala i Tadeusz zaczęli się spotykać jeszcze w czasach szkolnych. Wówczas wszyscy nazywali ich „narzeczonymi”, rodzice już powoli przygotowywali się do ślubu.

Jednak wszystko zmieniła banalna sytuacja. Tadeusza powołano do wojska na rok. Ala czekała na niego przez pół roku, a potem zrozumiała, iż się zakochała w kimś innym.

Marek, tak nazywał się nowy ukochany, początkowo ładnie się nią interesował. Myślała, iż zaraz jej się oświadcza. Ale on nie spieszył się. Chodzili ze sobą przez cztery lata, choćby próbowali mieszkać razem, ale coś w tych relacjach było nie tak. Pewnego dnia Ala przyłapała Marka z inną. Prosił o przebaczenie, ale dziewczyna postanowiła, iż takie relacje są jej niepotrzebne.

Kilka miesięcy Ala żyła w przygnębiającym stanie, próbując zapomnieć o zdradzie. Potem poznała Krzysztofa. Cudownie sytuacja się powtórzyła. Ala szczerze zakochała się w przystojnym młodym człowieku. Pięknie się nią interesował, dawał drogie prezenty. Ala znów uwierzyła w prawdziwe uczucia, była gotowa założyć rodzinę. Ale dla samego Krzysztofa to wszystko było nie więcej niż zabawą. Jak się teraz okazało, w momencie rozpoczęcia ich relacji, Krzysztof już wiedział o swoim rychłym wyjeździe do USA. Po prostu potrzebował kogoś, z kim mógłby przyjemnie spędzić czas. I wybrał urokliwą Alę.

Tadeusz nie był zły na dziewczynę, iż się nie doczekała. Zawsze był osobą rozsądna i zdroworozsądkową. O swoim postanowieniu Ala powiadomiła go w liście. W odpowiedzi tylko życzył jej szczęścia. Jednak nie chciał wracać do rodzinnego miasta po służbie, pojechał do Warszawy i planował tam zostać na zawsze.

W stolicy przez te pięć lat chłopak zdążył zdobyć wykształcenie, spotykał się z dziewczyną, znalazł pracę. Życie osobiste mu się nie układało, w firmie nastąpiły zwolnienia, w które Tadeusz również wpadł jako ostatni zatrudniony. Nie zastanawiając się długo, postanowił wrócić do rodzinnego miasta. Na relacje z Alą nie liczył, bo był pewien, iż ona dawno wyszła za mąż.

A tu okazało się, iż los podarował Tadeuszowi taki niesamowity przypadek. Jego ukochana dziewczyna nie tylko nie jest mężatką, ale również jest wolna. Oczywiście, Tadeusz postanowił skorzystać z nadanego szansy.

… Od ich spotkania w skwerze minęły dwa miesiące. Tadeusz i Ala zaczęli się spotykać. Chłopak szczerze cieszył się ze wszystkiego, co wydarzyło się w jego życiu w ostatnim czasie. Ala również zrozumiała, iż wciąż jest zakochana w Tadeuszu. Jedynym, co nie dawało jej spokoju, była myśl, iż nosi w sobie dziecko z innego związku. Za każdym razem, kiedy szykowała się na randkę, wiedziała, iż te relacje są skazane na niepowodzenie.

Tadeusz po raz kolejny zaprosił ukochaną do restauracji. Zjedli kolację, a potem chłopak wyciągnął z kieszeni garnituru pierścionek zaręczynowy i oświadczył się jej.

– To co, zgadzasz się za mnie wyjść i, jak to się mówi, spędzić razem całe życie, w smutku i radości? – z uśmiechem zapytał Tadeusz, pewny, iż ukochana przyjmie ofertę.

– Nie. – odpowiedziała Ala, spuszczając wzrok.

– Jak to nie? Dlaczego nie, Ala? Przecież się kochamy! Dokąd idziesz?

Dziewczyna zapłakała i pobiegła do wyjścia.

Minęło dziesięć lat…

– Mamo, kto dzisiaj odbierze mnie z przedszkola? Ty czy tata? – zapytała Lada przy śniadaniu.

– Nie wiem. Zobaczymy wieczorem, córeczko. – odpowiedziała Ala, jednocześnie przygotowując mężowi kanapki.

– A ja z mamą przyjdziemy po ciebie! I pójdziemy do kina! Dzisiaj piątek! – radośnie zawołał Tadeusz, wchodząc do kuchni.

– Hurra! Tatusiu! Hurra! Do kina… – krzyknęła ucieszona Lada.

– Jedz, bo się spóźnisz do szkoły.

Tadeusz spojrzał na żonę, która nerwowo pisała coś na ekranie telefonu.

– To znowu on? – zapytał Ala.

– Tak. Tadeusz, pisze, iż przez sąd odbierze Ladię i wywiezie do Ameryki. – Ala powiedziała to i zaczęła płakać.

– To trzeba załatwić. Daj mi jego numer, sam z nim porozmawiam.

– Nie, Tadeusz. Martwię się o ciebie.

– Wszystko będzie dobrze. Lado, gotowa? Chodźmy!

Tadeusz z córką wyszli z mieszkania.

– O nie! Zobacz, kogo to była Ala! Jej były narzeczony! – powiedział Krzysztof, stojąc przy wejściu.

– Lado, idź do samochodu. Muszę porozmawiać z wujkiem.

Dziewczynka posłusznie odeszła i usiadła na tylnym siedzeniu.

– Więc Ala oszukała cię jak idiota. Czy wiesz, iż wychowujesz cudze dziecko? Byłeś dla niej tylko opcją awaryjną. – powiedział Krzysztof złośliwie. – A ona kocha mnie!

– Więc tak! Z Alą się kochamy. Wychowuję swoje dziecko. A ty byłeś największym błędem Ali, który ona naprawiła. Idź stąd i żebyś się nie pokazał! Inaczej będzie gorzej…

Z tymi słowami Tadeusz popchnął Krzysztofa. Tamten się zachwiał, ale nie upadł.

– Tatusiu, szybko? Spóźnimy się do szkoły!

– Już idę, córeczko.

Tadeusz i Lada odjechali. Krzysztof patrzył za odjeżdżającym samochodem, zdając sobie sprawę, iż doznał porażki. Nasuwało się pytanie – czy warto walczyć? Walczyć o miłość, której nie ma. I o córkę, której

nigdy nie miał. I nie będzie…

Wieczorem odleciał i więcej nigdy nie wrócił do rodzinnego miasta. Czasami trzeba postawić kropkę, mimo iż pragnie się kontynuacji…

Idź do oryginalnego materiału