Córka, która nie istniała

newsempire24.com 11 godzin temu

Córka, której nigdy nie było

– Może już przestaniesz zawodzić?! Ludzie z innych stolików się patrzą. Dobrze, iż nie ma tu żadnych moich znajomych, bo bym ze wstydu spłonął! — powiedział Krzysztof z irytacją i wyższością w głosie.

– Krzysiu, dlaczego… — wyszeptała dziewczyna siedząca naprzeciwko i znów wybuchnęła płaczem.

– Znowu to samo! O co ci chodzi? O jakim dziecku mówisz? Umawialiśmy się, iż będziemy mieć dziecko?! Znamy się dwa miesiące i już koniec! — Krzysztof wypowiedział te słowa tak głośno, iż ludzie w kawiarni rzeczywiście zaczęli się rozglądać.

– Co ty mówisz? Przecież się kochamy! Wyznałeś mi miłość! Mówiłeś… — Ala nie dokończyła, bo Krzysztof ją przerwał.

– Słuchaj, koniec tych bajek… mówiłem, nie mówiłem… Za kilka dni lecę z rodzicami do Stanów. Dom już sprzedaliśmy, ojciec przeniósł wszystkie aktywa. Więc, jak to się mówi, adieu, skarbie! — rzucił i spojrzał na płaczącą dziewczynę.

– Krzysztof… — wyszeptała cicho, walcząc z nową falą łez.

– Kelner! Rachunek! Jak długo mam czekać?! — Krzysztof machnął ręką w stronę baru, gdzie stali kelnerzy.

Zakrzątali się, a on machnął na nich ręką, wyjął z portfela kilka złożonych banknotów i rzucił na stół.

– Słuchaj, spóźniam się, a twoje histerie mnie męczą. Nic ci nie obiecywałem i nic takiego nie mówiłem! Idę, jak chcesz, zamów sobie coś jeszcze, tych pieniędzy wystarczy. — Wskazał na banknoty i ruszył do wyjścia.

Ala patrzyła za nim, zakryła twarz rękami i rozpłakała się jeszcze mocniej. Po chwili podszedł kelner, zebrał pieniądze i zaczęł sprzątać filiżanki po kawie.

– Może coś jeszcze? — zapytał uprzejmie.

– Nie. Dziękuję. — Odpowiedziała cicho, unikając jego wzroku.

Powoli wstała, wzięła torebkę i też wyszła. Samochodu Krzysztofa już nie było.

Ala wyszła na świeże powietrze, które trochę ją otrzeźwiło. Łzy wyschły, ale opuchnięte powieki zdradzały niedawny płacz. Wyjęła z torebki lusterko i chusteczkę, poprawiła makijaż i odeszła od tej nieszczęsnej kawiarni.

Nie chciało jej się wracać do domu. Skręciła w alejkę parku, gdzie w szkole lubiła przesiadywać z koleżankami.

Usiadła na ławce i przypomniały jej się beztroskie czasy. „Wszystko było takie proste, życie przede mną, a problemy… Najgorsze, co mogło się zdarzyć, to odwołana dyskoteka albo pała z geografii. A teraz? Moje życie wali się w gruzy! Co teraz? Usunąć ciążę czy urodzić i dołączyć do samotnych matek, harować na dwóch etatach, żeby jakoś przeżyć?” — pomyślała, a łzy znowu popłynęły.

– Pani się coś stało? Mogę pomóc? Proszę, weźmie chusteczkę. — Usłyszała miły głos i zobaczyła wyciągniętą dłoń.

Wzięła chusteczkę, spojrzała w górę i zamarła.

– Ala! To ty?! — krzyknął z euforią mężczyzna.

– Tomek… — wyszeptała, próbując wstać.

Tomek podbiegł, objął ją i ściskał, powtarzając:

– Ależ się cieszę! Nie uwierzysz, dziś rano pytałem mamę, co u ciebie słychać!

W końcu puścił ją i spytał:

– A ty co tu sama siedzisz, płaczesz?
– Szłam, wstąpiłam do naszego parku, wspomnienia mnie naszły… — skłamała, by nie mówić prawdy.
– Rozumiem. Wciąż ta sama wrażliwa dusza! I wciąż piękna, choćby jeszcze bardziej!

Ala spojrzała na dawnego kolegę i uśmiechnęła się.

– Chodźmy na kawę. Jest tu fajna kawiarnia niedaleko — zaproponował.

Wskazał w stronę tej samej, z której przed chwilą wyszła. Ale tam wracać nie chciała.

– Może lepiej pójdźmy na spacer? Albo do parku na lody? Pogoda taka ładna.
– Dobrze — zgodził się z uśmiechem.

Spacerowali godzinami, wspominając szkołę. Ala na chwilę zapomniała o Krzysztofie i ciąży.

– A ty wciąż nie zamężna? — zapytał delikatnie Tomek.
– Nie. Nie wyszło.
– U mnie też nie — odparł, nie wiedząc, czy się cieszyć, czy smucić.

W szkole wszyscy mówili na nich “narzeczeni”. Rodzice już myśleli o ślubie. Ale potem Tomek poszedł do wojska. Ala czekała pół roku, ale zakochała się w innym — w Marcinie.

Marcin pięknie się opiekował Alą, myślała, iż się oświadczy. Ale minęły cztery lata, a on wciąż nie był gotowy. Pewnego dnia znalazła go z inną. Przeprosił, ale ona nie wybaczyła.

Po kilku miesiącach smutku poznała Krzysztofa. Znów się zakochała, uwierzyła w jego słowa. Tyle iż dla niego to była tylko zabawa. Wiedział, iż wyjeżdża do USA, a Ala miała być tylko rozrywką.

Tomek nie miał do niej żalu, iż nie czekała. Zawsze był rozsądny. Napisała mu list, a on życzył jej tylko szczęścia. Sam po służbie wyjechał do Warszawy, zdobył wykształcenie, pracę, ale związek się rozpadł. Gdy stracił pracę, wrócił do rodzinnego miasta. Myślał, iż Ala dawno wyszła za mąż.

A tu los zgotował mu niespodziankę. Jego ukochana była wolna.

Minęły dwa miesiące od ich spotkania. Tomek i Ala znów byli razem. On był szczęśliwy, ona też czuła, iż wciąż go kocha. Tylko jedna rzecz nie dawała jej spokoju — dziecko, które niosła pod sercem, nie było jego.

Pewnego wieczoru Tomek zaprosił ją do restauracji. Po kolacji wyjął pierścionek i zapytał:

– Zostaniesz moją żoną? Na dobre i na złe? — uśmiechał się, pewien odpowiedzi.
– Nie — szepnęła, spuszczając wzrok.
– Jak to nie?! Dlaczego?! Przecież się kochamy!

Ala rozpłakała się i wybiegła.

Dziesięć lat później…

– Mamo, kto mnie dziś odbierze? Ty czy tata? — spytała Lila przy śniadaniu.
– Jeszcze nie wiem, córeczko — odpowiedziała Ala, pakując kanapki mężowi.
– Przyjedziemy razem po ciebie! I pędzimy do kina! Dzisiaj przLila wbiegła do pokoju z wrzaskiem “Udało się! Tata przekonał sędzię, a ten pan już nigdy nie będzie do nas pisał!” i rzuciła się w ramiona mamy, która przytuliła córeczkę mocno, wiedząc, iż ich rodzina w końcu jest bezpieczna.

Idź do oryginalnego materiału