Co słychać na Zawiszy Czarnym?

zaglowce.info 4 miesięcy temu

Kończy się remont Zawiszy Czarnego. Remont dłuższy niż planowano, głównie z powodu pożaru, jaki wybuchł w kubryku. O tym, co zostało zrobione i w jakiej kondycji jest żaglowiec rozmawiamy z Robertem Krzemińskim, koordynatorem remontu z ramienia ZHP – właściciela jednostki.

Krzysztof Romański, 3.07.2024 r.

Krzysztof Romański: W jakim stanie był statek w momencie rozpoczęcia remontu w listopadzie ubiegłego roku?

Robert Krzemiński: Byliśmy w lipcu 2023 roku po inspekcji klasyfikatora z zaleceniami dotyczącymi napraw na masztach, a przede wszystkim salingu na fokmaszcie. Polski Rejestr Statków zwrócił również uwagę na konieczność odtworzenia instalacji rurociągów przeciwpożarowych w łazience i odbudowę jej, ponieważ była rozebrana do czystych blach, bez żadnej instalacji wewnątrz. Rekomendowano też przegląd i naprawę windy kotwicznej. W zaleceniach znalazło się również wykonanie pomiarów rezystancji instalacji elektrycznych i jeszcze kilka punktów nad którymi musieliśmy się pochylić.

Czy to wszystko udało się zrobić podczas postoju w Darłowie?

Zacznijmy od tego, iż dość długo wspólnie z Kwatera Główną ZHP szukaliśmy rozwiązania, które pozwoli nam wyremontować statek najlepiej jak da, nie płacąc przy tym fortuny. Dość długo szukaliśmy stoczni, która nas przyjmie „na już” i z sercem podejdzie do Zawiasa. W stoczniach Gdyni czy Gdańska nie trafialiśmy na otwarte ramiona, a tak naprawdę nikt nie chciał podjąć się tego remontu, nie wspominając o wolnych terminach do końca roku 2024. Zaczęliśmy szukać rozwiązań niekonwencjonalnych, by wreszcie, po kilku wizytach w Darłowie oraz rewizycie na pokładzie Zawiszy kierownika produkcji Stoczni M&W, pana Przemysława Bukowskiego, ustalić, iż popłyniemy do Darłówka. Mieliśmy dość szczegółowy plan remontu, zakładający prace remontowe na fokmaszcie oraz grotmaszcie, wymianę skorodowanych rurociągów w maszynie należących do gospodarki wodą słodką i szarą, poza tym również wspomnianą windę kotwiczną oraz czyszczenie statku z rdzy i malowanie. To wszystko miało zająć nam dwa miesiące. Planowaliśmy wrócić z Darłowa na przełomie stycznia i lutego.

Rzeczywistość okazała się inna. Z czego wynikało przedłużenie prac?

Byłbym zbyt dużym optymistą w sierpniu i wrześniu, gdybym nie przewidywał, iż jak zaczniemy dotykać masztów oraz kadłuba powyżej pokładu, jak rozbierzemy to i owo, to okaże się, iż statek jest zdrów i nic mu nie dolega. Byłem przygotowany mentalnie na to, iż rozpocznie się walka z czasem i ze środkami na remont, jak również z wieloma niespodziankami, jakie na nas czekają. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, remont potrwał dużo dłużej niż zakładaliśmy, natomiast wykonaliśmy o wiele – i to naprawdę wiele – więcej niż założyliśmy na samym początku. Zawisza przeszedł przegląd począwszy od wnętrza bukszprytu, przez dokładne ostukanie masztów, po koferdany i zęzy. Wymieniliśmy dziesiątki metrów rur, po kilku latach został uruchomiony piąty maszynowy zbiornik balastowy wody słodkiej. Mamy teraz nową stację wody słodkiej ze świetnie działającym systemem zaworów zwrotnych. Wycięliśmy trochę blach, by wstawić nowe. Uszczelniliśmy bulaje w nadbudówce, trzeba było wycinać poszycie i potem wspawać je na nowo. Wycięcie salingów, gniazda bocianiego na maszcie, orurowania radarów spowodowało, iż trzeba było odtwarzać te elementy.

Zawisza Czarny / fot. Krzysztof Romański

Brzmi poważnie.

A to jeszcze nie koniec. Przy okazji remontu masztów zrobiono nową instalację elektryczną na fokmaszcie. Wywietrzniki na pokładzie po gruntownych naprawach mamy jak nowe, wyremontowaliśmy wszystkie pompy wody słodkiej, szarej jak również olejowe. Winda kotwiczna od lat nie posiadała możliwości podniesienia manualnego kotwicy, udało nam się to naprawić. W silniku wymienione są wtryski. Mechanik zażyczył sobie kilka nowych zaworów odcinających paliwo. Sprężarka ma nowe życie, została wykonana wstępna regulacja silnika głównego.

Lista napraw jest naprawdę długa.

Mógłbym jeszcze wymieniać a na pewno o czymś bym zapomniał. Kto remontował kiedyś cokolwiek, to wie, iż czasami gdy dotyka się czegoś, to niespodziewanie wokół tego pojawia się konieczność naprawy kolejnych rzeczy. Czasami są one bardzo poważne. W naszym przypadku również tak było. Wykonaliśmy kilka napraw, które zagrażały bezpieczeństwu, ale to już przeszłość. Najważniejsze, iż statek wróci do służby na morzu wyremontowany.

Czy to oznacza, iż statek jest w takim stanie, iż na kilka lat pod kątem remontowym będziecie mieli spokój?

Powstała lista napraw i remontów nie wpływających na bezpieczeństwo, które statek musi przejść w kolejnym postoju zimowym. Teraz należy dbać o Zawiszę w codziennej eksploatacji tak, by nasza i stoczniowców praca nie poszła na marne, a jacht pływał tak, jak kiedyś to bywało. Przy tej okazji chciałbym podziękować z całego serca zespołowi, który od samego początku tj. od lipca 2023 roku był ze mną na pokładzie i za sprawą tych ludzi statek z dnia na dzień wracał do życia. Ryszard, Roman, Ola, Kasia i Paweł, Sopel, Renata i Robert – dziękuję. Nie mogę również w tych podziękowaniach nie wspomnieć o zarządzie Stoczni M&W Darłowo – dziękujemy za wasze wsparcie, za okazaną pomoc i cierpliwość. Również za to, iż staliście się sponsorami wielu napraw na pokładzie Zawiszy Czarnego.

W trakcie remontu nie brakowało dramatycznych chwil. Jakie były przyczyny i konsekwencje pożaru w kubryku?

Zacznijmy od konsekwencji. Remont co prawda się przedłużał, ale planowaliśmy powrót do Gdyni na koniec marca, najpóźniej w połowie kwietnia. Byliśmy już na finiszu robót, a tu nagle wszystko wzięło w łeb. Trochę się podłamaliśmy całą ta sytuacją. Trzeba było się otrząsnąć i zabrać za papierkową robotę i likwidację szkody. Ten proces niestety trwa, zanim zaczęliśmy działania, trzeba było przygotować kompletnie nowy plan remontu, zinwentaryzować zniszczenia, przygotować kosztorysy, policzyć wszystko tak, by zostało to zaakceptowane przez ubezpieczyciela. Wizyty na pokładzie rzeczoznawców, masa papierów do wypełnienia, oświadczeń itd. Presja czasu nad nami, bo statek ma zakontraktowane rejsy.

A co było powodem pojawienia się ognia?

Przepięcie w instalacji elektrycznej. Pożar, jaki miał miejsce w kubryku z tego powodu, sprawił, iż wytliły się dwa przedziały kojowe, trzeba je budować od zera. Nadpaliły się ściany. Temperatura, jaka powstała w środku, spowodowała upalenie, stopienie plastikowych części wyposażenia. Sufity są czarne od sadzy i odchodzi z nich okleina. Ten, kto widział dom po pożarze, może sobie wyobrazić, jak to wygląda. Szczęcie w nieszczęściu kubryk był szczelnie zamknięty, więc nie rozwinął się pożar z żywym ogniem, a nastąpiło tlenie się drewnianych elementów. Nikt z osób przebywających na pokładzie nie poczuł zapachu dymu czy też nie zauważył żywego ognia, co akurat jest dobre, bo otworzenie włazu do kubryku mogłoby się skończyć tragicznie. Instalacja elektryczna podlegała całkowitemu odtworzeniu. Sufity, część ścian, materace, wykładziny, nie wspominając o klimatyzacji – to wszystko wymagało i wymaga wymiany na nowe. Stopieniu również uległy cztery żagle, jak zawsze składowane w kubryku w okresie zimowym.
Nie poddaliśmy się i działamy dalej, a w zasadzie rozpoczął się od nowa nieplanowany remont. Prace w kubryku realizowane są i jestem przekonany, iż w połowie lipca Zawisza wróci do Gdyni.

Zawisza Czarny / fot. Krzysztof Romański

Co jeszcze zostało do zrobienia na statku?

Na statku poza pracami w kubryku pozostało tak naprawdę wciągnąć na sztagi żagle i ładnie je sklarować. Oczywiście jakieś małe kosmetyczne prace, podmalunki, sprzątanie. Przy tej okazji należy wspomnieć, iż statek otrzymał również w prezencie kilka nowych elementów, kilka rozwiązań, o które prosiło się od dawna. Wspólnie z Rysiem Grzenkowskim i Romanem Srteubelem zmieniliśmy i dołożyliśmy co nieco. Co dokładnie? To załoga zobaczy na pokładzie, jak zechce wrócić pod żagle Zawiszy.

Kiedy przewidywany jest powrót statku do służby?

Pierwszy rejs zaplanowany jest na 21 lipca. Potem kolejne dwa w ramach projektu Zobaczyć Morze.
Jestem przekonany i wierzę w to, iż Zawisza wróci do służby i będzie miał się dobrze, tak samo jak wrócą jego wierni załoganci i organizatorzy rejsów. Zawisza to niezłomny Czarny Rycerz i należy o tym pamiętać, nie da się go uziemić czy postawić na sztywnych cumach. Zawisza musi i będzie pływał.

Od redakcji:
Cieszymy się, iż po Kapitanie Głowackim, kolejny historyczny żaglowiec wraca do regularnej żeglugi. Władzom ZHP (przede wszystkim naczelniczce Martynie Kowackiej i phm. Dawidowi Schwannowi odpowiadającemu w Głównej Kwaterze za sprawy majątkowe) należą się słowa uznania za podjęcie wyzwania i znalezienie niezbędnych funduszy w trudnych czasach. Mamy nadzieję, iż zapowiadana kooperacja z Piotrem Kulczyckim, armatorem Fryderyka Chopina i wspomnianego Kapitana Głowackiego, przyniesie rezultat w postaci długiej i owocnej eksploatacji Zawiszy Czarnego. Już nie możemy doczekać się wizyty szkunera w Szczecinie na finale regat The Tall Ships Races 2024.

Krzysztof Romański

3.07.2024 r.
Zdjęcie w nagłówku: Krzysztof Romański
Idź do oryginalnego materiału