Kiedyś babcie były inne. Można było je określić jako zaangażowane. Rodzice mieli w nich oparcie. I to nie tak, iż w całodobowej opiece nad dziećmi, ale także w okazjonalnej. Gdy rodzice chcieli wyjść na randkę, zabawę, czy dziecko zachorowało, babcia była. Współczesna babcia coraz częściej jest nieobecna, nierzadko przebywa na emeryturze, a ostatnią rzeczą, na jaką ma ochotę to mądre wsparcie dzieci i wnuków. Nie dlatego, iż nie ma siły, czasu, możliwości, ale dlatego, iż nie ma ochoty. I to budzi coraz większy sprzeciw. Bo często jest to ta sama babcia, która sama korzystała ze wsparcia swoich rodziców i teściów. Gdy przyszła na nią pora, ona ku zaskoczeniu wszystkich udaje, iż temat jej nie dotyczy. I absolutnie nie chce mieć nic wspólnego z opieką nad wnukami. Co gorsza często, gdy młodzi ludzie radzą sobie sami, to ona się obraża i głośno głosi, iż jest „bezużyteczna”. Koniec końców narzeka, iż nikt jej nie szanuje. Co się porobiło dzisiaj, iż rzeczy dotąd naturalne takie jak rodzinne wsparcie, stały się czymś, czego nie można brać pod uwagę i na co nie można liczyć? Co takiego się stało, iż zamiast babci, która po prostu jest, funkcjonuje w tej chwili starsza pani, która uważa, iż nic nie musi, wystawia mentalny środkowy palec, balującym krokiem spacerując po Ciechocinku? Do czego to wszystko doprowadzi?
Obraz wygenerowany przez Bing AIBabcia nic nie musi
To prawda, że babcia nic nie musi. Tak głoszą współczesne hasła. Mało kto jednak od razu dodaje, iż córka też nic nie musi, zwłaszcza ta dorosła. o ile babcia swoje dzieci wychowała i ma teraz prawo do życia zgodnie ze swoim sumieniem, to tak samo mogą postąpić jej dzieci. Mają prawa odbić piłeczkę i powiedzieć, że obowiązkiem rodziców jest opiekowanie się dziećmi i one niczego nie są winne swoim rodzicom. Wszak brutalnie to ujmując, na świat się nie pchały lub inaczej, nieco zgrabniej, nie one decydowały o swoim narodzeniu. Rodzice mają obowiązek wychowywania dzieci, ale dzieci nie mają obowiązku w dorosłym życiu opiekowania się rodzicami. To od dorosłych dzieci zależy, czy będą chciały to robić i czy będą uważały to za coś naturalnego.
Dlatego w dyskusji publicznej pada taki argument, skądinąd słuszny, iż babcia nic nie musi, bo swoje dzieci wychowała. Jednak niech nie ma oczekiwań co do swoich dzieci, bo one po wychowaniu swoich dzieci też mają prawo powiedzieć, wzorem swojej mamy, nic nie musimy, dlatego niczego ode mnie nie oczekuj.
W przyrodzie jest prosta zasada – akcji i reakcji. Co posiejesz, to zbierzesz. I oczywiście bywają wyjątki od reguły, są dorosłe niewdzięczne dzieci, które nie pamiętają, jak wiele dostały, także wsparcia przy wychowaniu swoich dzieci. To prawda, nie ma nigdy gwarancji, iż ludzie będą umieli się zachować w odpowiedni sposób. Jednak przewagą babci jest to, iż to ona ma najdłuższą perspektywę, jako mama wychowuje dzieci i później to ona decyduje, na ile mądrze podejdzie do tematu opieki nad wnukami.
Rodzice i dzieci też nic nie muszą
Niektórzy mówią, iż babcie są dzisiaj wygodne. Ze świecą szukać takiej, która siedzi w oknie i oczekuje z ciepłą drożdżówką na przyjazd wnuków. Coraz mniej jest takich babć, do których można jechać w ciemno jak kiedyś, bo wiadomo, iż zastanie się je w domu. Typowe jest raczej to, iż babcia ma mnóstwo zadań i planów i coraz częściej nie uwzględnia w nich czasu dla rodziny. Paradoksalnie oczekuje, żeby młodzi rodzice mający o wiele więcej obowiązków będą dostosowywali się ciągle do jej „napiętego grafiku”. To też rodzi zrozumiały bunt.
Dorosłe dzieci tej babci, o ile pamiętają swoje dzieciństwo, często nie rozumieją, dlaczego nie jest podobnie jak przed laty. Dlaczego oni mieli opiekę i wsparcie od swoich babć, a ich dzieci są tego pozbawione? Bo babcia i dziadek mają inne priorytety. Dlaczego kiedyś rodzina była naprawdę na pierwszym miejscu, a w tej chwili wydobywa się ją z ciemnej zakurzonej szafy wtedy, kiedy jest to wygodne.
Dorosłe dzieci i wnuki obserwują i wyciągają wnioski. Mówią – skoro tak, to my też nie musimy.
Skoro radzimy sobie sami, a jednocześnie widzimy, jak wiele wsparcia mają inne osoby, obce, czy też w rodzinie od tych samych dziadków, to czas wyciągnąć wnioski. Czas zrozumieć, w jakiej rodzinie żyjemy i co możemy z tym zrobić.
Rozpad więzi
Do budowania relacji potrzeba dwóch stron. Nie da się, jeżeli zaangażowana jest tylko jedna osoba.
Jeśli dziadkowie nie dbają o relację, to ona choćby przy największych chęciach rodziców, nie powstanie. Nigdy nie będzie silna i trwała. Dlatego niestety takie życie tylko dla siebie kończy się rozpadem więzi.
Babcia, której nie było, dziadek, który milczał, nie dzwonił, nie odwiedzał i nie zapraszał…. Seniorzy, którzy wybierali tylko swoje hobby, wyjazdy i przyjemności…. To nie jest plan na dobrą przyszłość, to scenariusz na katastrofę. Przecież można i podróżować i się bawić i mieć dobre relacje rodzinne. To się absolutnie nie wyklucza!
To przecież niezmiernie rzadko chodzi o to, żeby dziadkowie byli pełnoetatowymi opiekunkami. Nie muszą bowiem nimi być. Jednak jeżeli ich nie ma wtedy, kiedy dorosłe dzieci potrzebują pomocy, wsparcia w opiece przy okazji wesela, złamania, choroby dziecka, wyjazdu jednego z małżonków, to jest już po prostu źle. W rodzinie powinniśmy sobie pomagać. jeżeli tego nie robimy, to obce osoby nierzadko okazują się zwyczajnie „lepsze”.
Pretensje i niespełnione oczekiwania
Co zdumiewające często tacy nieangażujący się dziadkowie miewają mnóstwo pretensji i poczucia krzywdy. Wtedy, kiedy tracą siły, kiedy nie mają już możliwości częstego podróżowania, gdy przyjaciele odchodzą, wtedy domagają się uwagi. Chcą być odwiedzani, zapraszani. Na prawo i lewo głoszą, iż dzieci ich zostawiły, iż nie wspierają, iż są niewdzięczne.
Odbiór społeczny jest wtedy prosty i równie niesprawiedliwy. Mówi się o niewdzięcznych córkach, marnotrawnych synach, współczuje się seniorom. Rzadko jednak ktoś patrzy na temat szerzej, rozumiejąc, iż nie ma reakcji bez akcji, nie ma skutku bez przyczyny. jeżeli starsze osoby są same, to najprawdopodobniej sobie na to w jakiś sposób zasłużyli. Jakkolwiek brutalne to jest, niestety zwykle jest prawdziwe.
Oddalenie od siebie, smutny finał?
Nie da się zbudować dobrej relacji bez wysiłku. Niestety współcześni dziadkowie tego zwykle nie rozumieją i często są bardzo wygodni. Pragną, aby zewnętrznie wszystko grało, ludzie ich szanowali i podziwiali, ale od siebie kilka dają. Oczekują specjalnego traktowania. Mimo iż sami korzystali ze wsparcia dziadków jako młodzi rodzice, to nie oferują tego samego własnym dzieciom. Przerywają pewną umowę, magiczny krąg życia, uważając, iż ich zasady nie obowiązują. Sądzą, iż nie muszą i mają prawo. Zapominają jednak, iż ich dzieci i wnuki też mogą wszystko i nic nie muszą. Zwłaszcza w sytuacji, gdy uczą ich tego seniorzy…Przykład idzie z góry, a ryba psuje się od głowy.
W trudnych rodzinach najtrudniej przerwać toksyczny schemat zachowania. Potrzeba wiele świadomości, siły i cierpliwości, aby to zrobić.
Toksyczna rodzina? Twoja rola przeciąć węzeł gordyjski i żyć inaczej










