

Święcenie pokarmów to tradycja nawiązująca do Wigilii Paschalnej, która wciąż jest żywa wśród Opolan. Choć dziś trudno wyobrazić sobie Wielkanoc bez święconki, na Śląsku Opolskim zwyczaj ten nie był znany w czasach pruskich. Przywędrował tu wraz z przesiedleńcami z Kresów Wschodnich po II wojnie światowej. Co trafia do wielkanocnych koszyków i kto je przygotowuje?
– W koszyczku wielkanocnym obowiązkowo musi się znaleźć dużo pisanek wykonanych przeze mnie lub przez moją siostrę – mówi Marysia. – Wkładamy także baranka z masła, chleb, jakąś wędlinkę. Moja babcia wkłada słoninkę, sól i pieprz.
Choć skład koszyka bywa podobny, każda rodzina ma swoje zwyczaje i detale.
– Chrzan, jakąś wędlinkę, jajko, chleb, sól, babeczkę – to na pewno. Jak syn był mniejszy, wrzucał jajko niespodziankę, ale już tego nie robi – opowiada Aleksandra. – Baranek też zawsze jest, ale ostatnio nie udało nam się kupić takiego z cukru, więc włożyliśmy plastikowego.
W niektórych domach każdy przynosi własny koszyczek, ale są też rodziny, w których święconka ma bardziej wspólny charakter.
– U nas w domu jest taka zasada, iż robimy jeden wspólny koszyk, dlatego iż jesteśmy rodziną – mówi Patrycja Puzio. – I właśnie do tego koszyka każdy członek rodziny może się dołożyć. Panują nad tym babcia i mama. Oczywiście każdy chciałby dołożyć jak najwięcej, ale tu chodzi o symbolikę.
Dla niektórych to nie tylko koszyczek, ale niemal świąteczny kosz!
– Ja ze święconką idę z ogromnym koszem – opowiada Helena Wojtasik, twórczyni ludowa. – Czyli wszystko, co mam na święta, mam przygotowane w wielkim koszu. Znajdują się tam jajka, szynki, jakaś baba, mięso, sól, baranek.
W święconce nie może zabraknąć jajka, które symbolizuje nowe życie i zmartwychwstanie – to właśnie dlatego jest uważane za najważniejszy składnik wielkanocnego koszyka.
Aleksandra, Patrycja Puzio, Helena Wojtasik:
Autor: Weronika Kurdziel