Co mnie to obchodzi!” – Sławek przeszedł przez pokój, wymachując rękami. – Mamo, ile jeszcze można to znosić? Koleżaki już się ze mnie śmieją!

newskey24.com 1 miesiąc temu

A mnie to wszystko jedno! Kasia przebiegła przez pokój, wymachując rękami. Mamo, ile jeszcze będziemy to znosić? Dziewczyny już się ze mnie śmieją!

Mamo, znowu cieknie! Znowu! wrzasnęła Kasia, wyskakując z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem w ręku. Mówiłam, iż z tym mieszkaniem coś jest nie tak!

Cicho bądź! Sąsiedzi usłyszą! syknęła Anna Kowalska, rzucając ścierkę i podbiegając do córki. Gdzie cieknie?

Wszędzie! Z kranu, z prysznica, a spod umywalki już kałuża! Kasia wymachiwała rękami, rozpryskując wodę po korytarzu. Mówiłam! Mówiłam, iż nie trzeba było wiązać się z tą ruiną!

Anna milcząco weszła do łazienki, spojrzała na wodę rozlewającą się po podłodze i ciężko usiadła na taborecie. Miesiąc temu przeprowadziły się do tego dwupokojnego mieszkania w centrum Krakowa, sprzedając swój dom na przedmieściach. Wydawało się, iż życie wreszcie się ułoży blisko praca, sklepy, przychodnia. A teraz…

Mamo, czemu siedzisz? Trzeba coś zrobić! Kasia stała w drzwiach, otulona w szlafrok.

A co mam zrobić? zmęczonym głosem odparła Anna. Hydraulika wzywać? Znów na nasz koszt? To już trzeci raz w tym miesiącu.

Może do właścicielki się zwrócić? Niech ona płaci, to jej mieszkanie!

Już się zwracałam. Mówi, iż to nasza wina, iż nieumiejętnie korzystamy z instalacji. A jak można „nieumiejętnie” używać kranu? Anna wstała, zaczęła zbierać wodę ścierką. Idź jeść śniadanie, spóźnisz się do pracy.

Jakie śniadanie? Kuchenka znów nie działa! oburzyła się Kasia. Wczoraj wieczorem męczyłam się, ledwo kaszę ugotowałam. A dziś w ogóle się nie włącza.

Anna tylko westchnęła. Kuchenka rzeczywiście kaprysiła od pierwszego dnia, ale właścicielka, Barbara Nowak, zapewniała, iż jest sprawna, tylko trzeba się przyzwyczaić. Przyzwyczaić do tego, iż palniki działają co drugi raz, a piekarnik jak mu się podoba.

Dobrze, wpadnę do Ewy, poproszę, żeby zagotowała mi wodę burknęła Kasia, wciągając dżinsy.

Nie biegaj do sąsiadów! zatrzymała ją matka. I tak już wstyd. Wczoraj u Ewy masło pożyczałyśmy, przedwczoraj sól. Pomyślą, iż żebrzemy.

To co? Głodne mamy iść do pracy?

Anna spojrzała na córkę i poczuła, jak do gardła podchodzi jej znajoma gula. Po co w ogóle zgodziły się na tę przeprowadzkę? W swoim domu problemów było mniej, żyły spokojnie, nikomu nie przeszkadzały. A tu każdego dnia nowa niespodzianka.

Kasia wyszła do pracy głodna i wściekła, a Anna została, by uporać się z potopem w łazience. Wytarła wodę, próbowała dokręcić krany bez skutku. Cienka strużka wciąż sączyła się spod zaworu.

Telefon zadzwonił, gdy właśnie miała zamiar wezwać hydraulika.

Anna Kowalska? Tu Barbara Nowak. Jak się pani miewa? Nie narzeka pani?

Właśnie… zaczęła ostrożnie Anna znowu mamy problem z hydrauliką…

Znowu? przerwała właścicielka. Co wy tam robicie z moim mieszkaniem? Mówiłam, trzeba ostrożnie!

Nie robimy nic szczególnego. Po prostu odkręcamy i zakręcamy krany, jak należy.

To po co co tydzień wzywa

Idź do oryginalnego materiału