CIRCUS ON ICE - RELACJA Z 10-LECIA CYRKU WICTORIA

mscyrku.blogspot.com 8 miesięcy temu

Coś zupełnie nowego, coś wyjątkowego, coś czego jeszcze w Polsce nie było, coś na jubileusz.

Circus on Ice – widowisko 2024 z okazji 10-lecia Cyrku Wictoria, które obejrzałem 24 marca w Poznaniu to program, który zachwycił mnie pod wieloma względami.

Od niedawna cyrk podróżuje z większym, wyższym namiotem bez kwadropoli, muszę przyznać, iż na żywo ten namiot wygląda naprawdę nieźle. Na wejściu elegancko ubrana obsługa cyrku, która służy pomocą, a wśród pracowników panuje atmosfera serdeczności co jest ważnym aspektem dla gości. Po wejściu pod namiot od razu w oczy rzuca się lodowa arena z syntetycznego lodu, oraz światła podwieszone nie na masztach ale na kratownicach pomiędzy nimi -podobnie jak głośniki. Co do głośników – bardzo dobra jakość dźwięku.

Program zaczyna się punktualnie, z głośników można usłyszeć lektorski głos Jacka Brzostyńskiego, który wprowadza w świat Circus on Ice. Jak na tematykę programu przystało na start pierwsza z kilku różnych choreografii w wykonaniu 5-cio osobowego baletu na łyżwach. Jak na warunki, czyli niezbyt duża powierzchnia oraz syntetyczny lód łyżwiarze radzą sobie doskonale, ja nie ma się czego doczepić. Wejścia choreograficzne są przemyślane, dopracowane, wzbogacają całe widowisko i choćby poszczególne numery.

Joe Roque to klaun z ameryki południowej, który ma przekomiczną fryzurę, klasyczny makijaż i do tego mnóstwo umiejętności. Jego repryzy porywają do wspólnej zabawy dzieci i dorosłych, publika również ma szansę się wykazać. Joe to fantastyczny komik, jego strumienie łez, rozbawiają widownie – także do łez. Można w niego porzucać pizzą, poczarować, czy zakochać się, gdy on podaje balona. Joe w tegorocznym programie balansuje na drabinie, ale i gra na trąbce. Na takich klaunów warto wybrać się do cyrku.

Oswaldo Ramos to kolejna gwiazda tegorocznego show. Artysta z bogatym doświadczeniem, pochodzi z Meksyku, a jego lina pozioma to jeden z najlepszych numerów w całym programie. Brawurowe skoki, mnóstwo energii i mistrz w utrzymaniu równowagi – prawdziwy linoskoczek, który żadnej odległości w przeskakiwaniu przez przeszkody na linie się nie boi. Oswaldo zabiera widzów też w magiczny świat laserów – jego laserowe show to chyba najlepsze jakie mogłem do tej pory oglądać w cyrkach. Wizualnie – perełka, a do tego wszystko idealnie zgrane z muzyką.

Patricia Valencia Casalino i jej lina pionowa to kolejny godny uwagi punkt programu. We mgle, wśród obłoków powoli wkracza na scenę w przepięknym kostiumie, a nad nią unosi się pęk balonów, które unoszą ją wraz z liną pionową w przestworza… I tak kilka metrów nad areną dzieje się magia – bo tak można nazwać ten wyjątkowy numer na linie pionowej.

Skoro już jesteśmy przy magii to czas na Rafała Walusza. Powrócił po kilku latach do polskiego cyrku i to w wielkim stylu. Uwielbiam tego artystę – nie tylko za jego genialne magiczne tricki, ale i za ogromne poczucie humoru – żarty na każdą porę dnia, na każdą okazję i dla każdej osoby. Rafał jednocześnie oczarowuje, ale i rozbawia niczym profesjonalny komik. Nie spodziewałem się, iż zobaczę Rafała w tak bogatym wydaniu. Prócz numeru pick-pocket, który prezentował między innymi na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Cyrkowej w Monte Carlo, ma jeszcze kilka wejść. Wpierw coś dla tych młodszych widzów – magiczne odgadnięcie wybranej karty, chwilę później zabawa w liczenie – coś co rozbiło bank. Publika sama podaje losowe liczby oraz liczy na kalkulatorach wraz z Rafałem, żeby potem być totalnie zszokowanym ostatecznym wynikiem. Oczywiście wrócę do iluzjonisty kieszonkowca – to było, jest i będzie dla mnie mistrzowskim występem, który mógłbym oglądać non stop i nigdy, ale to nigdy się nie znudzi. Na finał Rafał Walusz wyczarowuje śnieg i robi to tak jak to powinno wyglądać. Ten artysta ma ogromny dar do występów z publicznością - ogromnie się cieszę, iż mogłem go zobaczyć ponownie na żywo.

Angelina Mashnova to artystka, która drugi rok z rzędu prezentuje swoje 3 numery napowietrzne. Są to trapez kołowy, szarfy oraz gimnastyka na łańcuchach – każdy ma to coś, każdy ma elementy choreografii i każdy jest dopracowany. Miło się ogląda tą wszechstronną artystkę.

Grupa Adrenaline to coś dla ludzi o mocnych nerwach. Pierwszy raz od wielu lat w spektaklu sezonowym w polskim cyrku możemy zobaczyć akrobatyczne skoki na huśtawce. Każdy kolejny skok to poziom wyżej, do tego dochodzi obrót o 360 stopni samej huśtawki – ten numer zachwyca, to jest to co powinno być w cyrkach! Drugi numer tego pełnego energii zespołu to skoki na trampolinie ze ścianką. Kapitalny występ! Mnóstwo skoków, nieco humoru i ta nieodłączna od pierwszych od ostatnich sekund energia. Dzieje się sporo, ale to trzeba zobaczyć na własne oczy!

Cały program jest w profesjonalnej oprawie świetlnej, nie ma nudy, nie ma słabych punktów programu, a finał – pomysł z ukłonem niczym w teatrze – trafiony!

Warto podkreślić, iż liczba państw artystycznej obsady jest naprawdę zdumiewająca. W ponad 2 godzinnym programie występują artyści między innymi z: Polski, Ukrainy, Peru, Meksyku, Chile, Urugwaju, Wielkiej Brytanii, czy Litwy. Nie ma też w programie bajek, pluszaków – no wreszcie – wielkie brawo!

Po obejrzeniu programu w Poznaniu… biłem się z myślami, i jakkolwiek bym nie patrzył to rzeczywiście moja pierwsza myśl się zgadzała, a przecież jeszcze nie tak dawno do głowy by mi nie przyszło, iż którykolwiek polski cyrk, dorówna dwóm czołowym polskim cyrkom, które od ponad 30 lat są na polskim rynku, a choćby minimalnie jeden z nich przebije swoim programem. Oczywiście to tylko moje odczucia i moje zdanie, ale chyba faktycznie stało się coś, co jeszcze w ubiegłym roku wydawało się niemożliwe. Zdecydowanie program 2024 pod namiotem Cyrku Wictoria jest najlepszy z wszystkich dotychczasowych w historii tego cyrku.

Idź do oryginalnego materiału