– Cierp, córko! Teraz jesteś w obcej rodzinie i musisz się dostosować do ich zasad.

newsempire24.com 2 tygodni temu

Cierp, córko! Teraz jesteś w nowej rodzinie, musisz się dostosować. Wyszłaś za mąż, nie przyszłaś w gości. Jakie dostosowanie, mamo? Oni tu wszyscy są stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Nienawidzi mnie, to oczywiste! A słyszałaś kiedyś, żeby teściowe były dobre?

Hulanka! Hulanka! Znowu się rozpasał! Stanisława Piotrowska stała na środku kuchni, jej twarz była czerwona z wściekłości, a oczy płonęły gniewem. Jak mąż hula, to baba sama winna. Mam ci wszystko tłumaczyć, czy co?

Teściowa była w szałcu. Krzyczała na swoją synową Elżbietę jak opętana. Wszystko przez to, iż ta ośmieliła się posądzić jej męża, własnego syna Marka, o zdradę.

Elżbieta, młoda, delikatna dziewczyna o dużych, naiwnych oczach, stała przytulona do ściany, próbując uspokoić rozwścieczoną kobietę.

Stanisławo Piotrówno, ale to przecież nienormalne. On ma rodzinę, dzieci próbowała się tłumaczyć Elżbieta, ale teściowa natychmiast przerwała, machając ręką, jakby odganiała natrętnego komara.

Ty jesteś rodzina? Albo twoje dziecko, które choćby nas, dziadków, nie chce znać? Teściowa prychnęła z pogardą. Twoje wychowanie, swoją drogą!

Jakie wychowanie, Stanisławo Piotrówno? Jasiu ma dopiero rok. To jeszcze maleństwo cicho zaprotestowała Elżbieta.

Maleństwo? Kobieta skrzywiła się. U Kowalskich wnuk jeszcze mniejszy, a już na ręce idzie i nie wrzeszczy jak ten twój Machnęła ręką w stronę pokoju dziecięcego.

adekwatnie to wasz wnuk odparła Elżbieta, choć głos jej drżał. I wie pani, dzieci czują złe osoby. Może dlatego do was nie podchodzi.

My jesteśmy źli? O, jaka święta! Teściowa wpadła w krzyk. A u kogo ty, nasza piękna, żyjesz na gapę? Czyje jedzenie jesz? Czyje pieniądze wydajesz? Niewdzięcznica!

Elżbieta nie chciała się już kłócić z awanturniczą teściową. Tysiąc razy mówiła Markowi, iż chce mieszkać osobno, ale Marek, rozpieszczony maminek syn, nie widział w tym potrzeby.

Jemu podobało się życie u rodziców. Czul się tam jak u Pana Boga za piecem. Spokojnie chodził do pracy, a wszystkie domowe problemy rozwiązywali starzy pranie, sprzątanie, gotowanie. Życie jak w bajce!

Tymczasem z Elżbiety teściowa wymagała pełnego programu. Z początku dziewczyna próbowała nawiązać z nią kontakt. Pomagała w domu, słuchała jej narzekań na życie i sąsiadów. Ale z czasem zrozumiała, iż to bez sensu.

Nieważne, jak dobra i posłuszna by była, teściowa i tak ją nienawidziła i choćby nie próbowała tego ukrywać.

Sprowadził do domu tę niedorajdę, jakby porządnych dziewczyn brakowało opowiadała Stanisława sąsiadce, gdy Elżbieta stała za węgłem domu, zbierała porozrzucane przez Marka zabawki i wszystko słyszała.

Do sąsiedniej wsi po nią jeździł! Jakby warto było! Nasze baby o niebo lepsze, pracowite i rozgarnięte.

I nie mów! potakiwała sąsiadka, miejscowa plotkarka, pani Zosia, która już zdążyła obgadać całą wieś.

Gdyby chociaż coś umiała. A ty, Piotrówno, sama mówiłaś, iż ręce ma nie tam, gdzie trzeba. Nic porządnie zrobić nie potrafi.

choćby nie wiesz, jak! Nic jej nie można powierzyć. Albo zgubi, albo zepsuje. A i dziecko jakieś inne.

U Kowalskich wnuk to zupełnie inna historia. Spokojny, rozsądny chłopczyk. A ten wciąż wrzeszczy, marudzi. Widać geny nie te.

Gdy życie stawało się nie do wytrzymania, Elżbieta dzwoniła do matki do sąsiedniej wsi, skarżyła się, płakała, a matka odpowiadała:

Cierp, córko! Teraz jesteś w nowej rodzinie, musisz się dostosować. Wyszłaś za mąż, nie przyszłaś w gości.

Jakie dostosowanie, mamo? Oni tu wszyscy stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Nienawidzi mnie, to oczywiste!

A słyszałaś kiedyś, żeby teściowe były dobre? Wszysśmy przez to przeszli, i ty przejdziesz. Najważniejsze, żeby nie pokazywać, iż ci ciężko. Cierp.

Wiedząc, iż z lękliwą i niezrozumiałą matką nic nie wskóra, Elżbieta zagroziła, iż zadzwoni do ojca.

Zlituj się nad tatą! Wystraszyła się matka. Wiesz, iż ma zawieszony wyrok. Jeden fałszywy ruch, i zabiorą go z powrotem za kraty!

Elżbieta rozumiała. Wiedziała, iż ojciec kocha swoją jedyną córkę ponad wszystko. Dostał zawieszenie za burdę, którą urządził, gdy ktoś w sklepie ją obraził. I wiedziała, iż nie będzie milczał, jeżeli dowie się, jak traktują jego córkę w obcej rodzinie. Był człowiekiem gwałtownym.

Dobrze, tacie nie powiem odparła Elżbieta. Ale jeżeli dalej będą tak postępować, jeżeli teściowa nie zmieni zachowania Nie wiem, co zrobię.

Wszystko się ułoży, córeczko powtarzała matka, próbując ją uspokoić. Zobaczysz, za kilka tygodni choćby nie będziesz pamiętać tej rozmowy.

Chciałaby Elżbieta o niej zapomnieć, ale relacje z teściową nie poprawiały się. Stanisława Piotrowska zdawała się tylko bardziej wściekać na synową, jakby Elżbieta była winna wszystkim jej nieszczęściom. choćby jej mąż, Jan Stefanowicz, zmęczony życiem staruszek, nie wytrzymał.

Czego ty wciąż na dziewczynę krzyczysz? Pewnego ranka, gdy awantura sięgnęła zenitu, próbował się wtrącić. Ucieknie nam! I słusznie!

Ja jej ucieknę! Wrzasnęła Stanisława, kierując całą złość na męża. Po sądach będę ciągać, każdą złotówkę, którą u nas zjadła, odda! I dziecko jej zabiorę, żeby nie wychowywała w takiej rodzinie!

Elżbieta wiedziała, iż teściowa bredzi, ale i tak było jej straszno. Tym bardziej iż wciąż kochała męża.

Pogłoski, iż Marek potajemnie spotyka się z byłą, Kasią, okazały się tylko pyskowinami, które baby jak Stanisława Piotrowska roznosiły po wsi.

Nie wiadomo, jak długo trwałaby ta trauma, gdyby nie język teściowej. Pewnego dnia, w dobrym humorze po kolejnej wygrane

Idź do oryginalnego materiału