Cierp, córeczko! Jesteś teraz w innej rodzinie, więc musisz dostosować się do ich zasad.

newsempire24.com 3 godzin temu

Trzymaj się, córeczko! Teraz jesteś w innej rodzinie i musisz szanować ich zwyczaje. Wyszłaś za mąż, nie na gości przybyłaś.
Jakich zwyczajów, mamo? Tu wszystko jest na opak! Zwłaszcza teściowa! Ona mnie nie lubi, to widać po prostu!
A słyszałaś kiedyś, iż teściowe mogą być miłe?

Płata! Płata! Już się wypięła! wołała Świetlana Piotrowna, stojąc w środku kuchni. Jej twarz płonęła ze wściekłości, a oczy szalały gniewem. jeżeli mąż wędruje, to wina kobiety. Co mam ci teraz tłumaczyć?

Teściowa wpadła w szał. Ryknęła na swoją synową Bognię, jakby szalała, bo ta zaczęła podejrzewać jej syna, Borysa, o zdradę.

Bogna, młoda, krucha dziewczyna o dużych, naiwnych oczach, stała przy ścianie, próbując uspokoić wściekłą kobietę.

Świetlano Piotrowno, to przecież nielogiczne. On ma rodzinę, dzieci zaczęła Bogna, ale teściowa przerwała ją machnięciem ręki, jakby odganiała muchę.

To twoja rodzina? Czy twoje dziecko, które nie wpuszcza nas i dziadka? rzuciła z pogardą. Twoje wychowanie, nawiasem mówiąc!

Jakie wychowanie, Świetlano Piotrowno? Janek ma dopiero rok. pozostało maleńki cicho zwróciła się Bogna.

Maleńki? skrzywiła się kobieta. Wkładka w rodzinie Egorowa pozostało mniejsza. I nie gra, jak ten twój wymachała ręką w stronę pokoju dziecięcego.

W sumie to wasz wnuk odparła Bogna, choć drżał jej głos. Dzieci wyczuwają złe osoby. Może dlatego nie podchodzi do was.

Myśmy źli? Jak koza barwiona! krzyknęła teściowa. A od kogo żyjesz na darmo? Czyje jedzenie jesz? Czyje pieniądze wydajesz? Niewdzięczna!

Bogna nie chciała już sprzeczać się z rosnącą wściekłością teściowej. Wielokrotnie prosila Borysa, by mieszkał osobno od rodziców, ale syn, rozpieszczony jako jedyny syn matki, nie widział w tym potrzeby.

Lubił żyć pod dachem rodziców, czuł się tam jak w kościelnym schronisku. Pracował spokojnie, a wszystkie domowe sprawy załatwiali starzy pranie, sprzątanie, gotowanie. To nie życie, a bajka!

Z drugiej strony, ściana domu pełna była plotek. Bogna najpierw usiłowała nawiązać kontakt z teściową, pomagała w domu, słuchała jej niekończących się narzekań. Z czasem jednak zrozumiała, iż wszystko na nic.

Choć starała się być dobrą synową, nienawiść w sercu nie znikła.

Przyniosłaś do domu tę nieudacznicę, jakby nie było normalnych dziewczyn opowiadała Świetlana Piotrowna sąsiadce, gdy Bogna zbierała rozsypane przez Borysa zabawki.

Aż do sąsiedniej wsi po nią jechała! Nasze babki są lepsze, pracowite i mądrzejsze.

Nie mów! dodała plotkarska sąsiadka Manuela, która już prześcigała wszystkich w wiejskich plotkach.

Rozumiem, iż nie umiesz nic zrobić. Ty, Piotrowno, sama przyznałaś, iż twoje ręce nie są do pracy. Nie da się nic naprawić.

Nie wiesz, jak to jest! Nie można jej niczego powierzyć. Albo zgubi, albo zepsuje. A dziecko? To nie to.

W rodzinie Egorowa to inna sprawa. Spokojny, rozumny chłopiec. Ten twój ciągle marudzi, wkurza. Geny chyba nie są dobre.

Kiedy sytuacja stała się nie do zniesienia, Bogna dzwoniła do matki w sąsiedniej wsi, szlochając i skarżąc się.

Trzymaj się, córeczko! Jesteś w nowej rodzinie i musisz szanować ich porządek. Wyszłaś za mąż, nie na wstawki przybyłaś.

Jakich porządków, mamo? Wszystko jest na opak, zwłaszcza teściowa! Ona mnie nie lubi, to widać!

A słyszałaś kiedyś, iż teściowe mogą być dobre? Każdy z nas przez to przechodził, i ty też. Najważniejsze nie pokazuj, iż ci ciężko. Wytrwaj.

Bogna wiedziała, iż nie da sobie rady z niepewną matką, więc groziła, iż zadzwoni do ojca.

Zrób mi litość, ojcze! przestraszyła się matka. Wiesz, iż ma on warunkowy wyrok. Jeden krok w tył i włoży ojca w kajdany!

Bogna rozumiała to wszystko. Wiedziała, iż ojciec kochał jedyną córkę. Otrzymał on warunkowy wyrok za bójkę w karczmie, kiedy ktoś obraził Bognę.

I znała, iż ojciec nie zostanie cichy, jeżeli dowie się, jak źle traktują jego ukochaną córkę. Był człowiekiem ognistym.

Nie powiem ojcu przyznała Bogna. Ale jeżeli będą dalej tak postępować, nie wiem, co zrobię.

Wszystko się ułoży, córeczko powtarzała matka, starając się ją uspokoić. Za kilka tygodni nie będziesz już o tym wspominać.

Bogna chciała o tym nie myśleć, ale relacje z teściową nie polepszały się. Świetlana Piotrowna zdawała się coraz bardziej żywić urazą wobec synowej, jakby wszelkie nieszczęścia były jej winą. choćby jej mąż, Iwan Stanisław, zmęczony życiem, nie wytrzymał.

Dlaczego tak krzyczysz na dziewczynę? próbował raz rano Iwan, gdy kłótnia osiągnęła szczyt. Ona odejdzie od nas! I to dobrze!

Odejdę! wykrzyknęła Świetlana Piotrowna, kierując gniew ku mężowi. Złożę pozew, odzyskam każdy złoty, który nam przyniosła ta rodzina! Zabiorę dziecko, by nie rosło w tak przykrej rodzinie!

Bogna wiedziała, iż teściowa gada bzdury, ale wciąż się bała. Przecież wciąż kochała Borysa.

Plotki o tym, iż Borys potajemnie spotykał się ze swoją byłą Oksaną, były niczym wiejskie pogłoski, które babcie jak Świetlana rozpuszczały po całej wsi.

Gdyby nie długie języki teściowej, przemoc mogłaby trwać wiecznie. Pewnego dnia, po kolejnej zwycięstwie nad synową, Świetlana w barwnych opowieściach rozgadując się przed przyjaciółką Maną, dodała coś nowego, ozdobiła i przekazała dalej. Tak historia o nieudolnej synowej i surowej teściowej dotarła do ojca Bogny.

Ojciec Bogny, surowy mężczyzna, prawie dwa metry wzrostu, szerokie barki, nie myśląc długo, wziął topór, którym właśnie rąbał drewno, nie zdejmując roboczej kurtki, wsiadł na swój stary motocykl Ural i bez słowa ruszył do sąsiedniej wsi, by wyzwolić córkę z poniżającego więzienia.

W tym samym domu teściowej wybuchł prawdziwy skandal. Młoda matka na chwilę zostawiła małego Wojtka na nowym, jaskrawo żółto-pomarańczowym kanapie, by iść po świeżą pieluchę. Po powrocie zobaczyła pod dzieckiem małą, brązową plamę. W oczach Świetlany ta plama rozrósła się do rozmiarów czarnej dziury, gotowej pochłonąć cały pokój.

Kobieta wpadła jak burza i natychmiast zaczęła wyzywać synową.

Zniszczyłaś kanapę! Mój ukochany mebel! Wiesz, ile kosztował? Oderwę ci ręce i zszyję je, gdzie trzeba, żeby nie bolało!

Naprawię wszystko. Posprzątam próbowała uspokoić Świetlana Bogna, drżąc rękami, trzymając ściereczkę.

Co sprzątasz? To nowy mebel! Skąd wiesz? Nigdy nie kupowałaś niczego za własny koszt!

A wy co, kupujecie za swoje? wybuchła Bogna i odważyła się skrytykować teściową za całe życie spędzone na karku męża.

Popatrz na nią! Czyż nie macie odwagi obrażać teściową! policzona twarz Świetlany zarumieniła się.

Teraz wytrzyj tę plamę, potem idź pod drzwi razem z synem! Będziesz u mnie mieszkać i się brudzić, dopóki nie nauczysz się zachowywać przyzwoicie!

Bogna, płacząc, próbowała usunąć plamę. Brązowy ślad na żółto-pomarańczowej tapicerce zdradliwie nie chciał się poddać, jakby drwił z jej bezsilności. Mały Wojtek, czując matczyną niepokój, krzyczał na cały głos, a jego płacz podnosił napięcie w domu.

Świetlana Piotrowna stała nad głową Bogny, wylewając wykwintne przekleństwa. Nie zauważyła, iż w drzwiach pojawił się nieznajomy ojciec Bogny, Mikołaj. Stał jak pomnik, trzymając mocno drewnianą rękojeść topora.

Na moment Świetlana, czując czyjąś obecność, odwróciła się. Jej wzrok spoczął na narzędziu.

Wiedziała, iż Mikołaj jest człowiekiem gorącym, znał jego przeszłość i warunkowy wyrok. Strach przeszył ją natychmiast.

O, witaj, Mikołaju! A ja tu, Bogna wychowuję

Słyszałem, jak ją wychowujesz odpowiedział trącał głosem Mikołaj, wchodząc do pokoju w gołych butach.

Podniósł topór nad głowę, zmuszając Świetlanę do zaciśnięcia oczu i odskoczenia. Zamiast uderzyć, położył topór na ramię i wyciągnął rękę do córki.

Chodź, Bogno, nie ma tu nic dla ciebie rzekł i poprowadził ją do wyjścia.

Stój, szwagrze! wykrzyknęła jeszcze odzyskana Świetlana, próbując odzyskać kontrolę. Co powiem swojemu synowi?

Niech przyjdzie do mnie sam, po swoją żonę. Porozmawiam z nim po męsku odrzucony wzrok Mikołaja był zimny jak lód.

Mikołaj zabrał córkę i małego Wojtka. Borys długo wahał się, czy przyjechać po żonę i syna, obawiając się spotkania z teściem. W końcu zebrał się na odwagę.

Mikołaj rozmawiał długo ze swoim zięciem. Nie groził, nie krzyczał, ale spokojny, stanowczy głos i topór leżący na stole nadawały słowom wagę. Borys obiecał, iż będą mieszkać osobno z Bogną, iż matka nie będzie wtrącać się w ich życie i iż będzie bronił ich i dziecka.

Kiedy Mikołaj mocno uścisnął mu dłoń, Borys poczuł, iż żarty z tym człowiekiem są nie na miejscu i iż musi dotrzymać obietnic.

Od tego dnia Świetlana Piotrowna unikała synowej i wnuka. Nie witała ich, choćby na ulicy.

Borys i Bogna mieszkali osobno. Żyło im w spokoju i zrozumieniu. Czy to dzięki radom teścia, czy prawdziwej miłości, pamiętam już dziś.

Idź do oryginalnego materiału