Ciernie.

drzoanna2.wordpress.com 1 miesiąc temu

Te ciernie od soboty mnie kłuły, niektóre lekko zapuchły i ogólnie mnie wkurwiały.
Dziś więc spędziłam upojne 2 godziny z haczkiem, ja, woda z mydłem, igła i płyn odkażający plus oczywiście mój wkurw.
Te, które utkwiły płytko, wychodziły gładko, wystarczyło przerwać ciągłość naskórka nad nimi, trochę pogmerać igłą, czasem ponaciskać ze wszystkich stron, pomóc sobie paznokciem – i cyk, po ptokach, bezkrwawo i prawie bez bólu.
Niestety z tymi, którym udało się wbić głębiej i prostopadle do skóry, było znacznie więcej roboty. Bolało, lała się krew i zaciemniała miejsce dłubania, trza było działać na ślepo, na wyczucie.
Jednego nie udało mi się wyciągnąć na pewno, rozgrzebałam sobie poduszeczkę dłoni przy nadgarstku na tyle, na ile pozwalała mi odwaga, no jednak żadna ze mnie Sarah Connor czy inny Rambo… może, gdyby od tego zależało moje życie, to powalczyłabym bardziej, ale tak to nie.
Mam nadzieję, iż reszta wylazła w całości.
Potem znowu woda z mydłem, płyn odkażający i zaczęło mi się kręcić w głowie, chyba z emocji.
Pozaklejałam wszystkie ślady operacji plastrem, luźno, żeby oddychały. Przed pójściem spać obejrzę dokładnie i jeszcze raz zdezynfekuję.
I zobaczymy.

Więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/blog-spis-tresci/

Idź do oryginalnego materiału