Cienie zdrady: droga do nowego szczęścia

polregion.pl 1 tydzień temu

**Cienie zdrady: droga do nowego szczęścia**

Katarzyna często wyjeżdżała w delegacje. Raz w miesiącu na dwa, trzy dni udawała się do centrali firmy w sąsiednim mieście. Jan przyzwyczaił się do jej nieobecności i nie protestował. Pracowali w różnych firmach, spotykali się wieczorami, spędzali razem weekendy – i to nie zawsze. Jan miał swoje hobby – polowania. Częto wyjeżdżał z przyjaciółmi na łono natury. Katarzyna nie miała nic przeciwko, rozumiejąc, iż mężczyzna potrzebuje własnej przestrzeni.

Żyli razem dwadzieścia cztery lata, ufając sobie bez kontroli. Ich córka niedawno wyszła za mąż i wyjechała z mężem do innego miasta. Katarzyna, zostając sama, czytała książki, spotykała się z przyjaciółkami. W ich domu panował spokój i harmonia – była ustępliwa, unikała kłótni, gasiła konflikty w zarodku. Jan był zadowolony.

Lecz u niektórych mężczyzn przychodzi moment, gdy, jak mówią, „diabeł kusi”. Taki czas nadszedł i dla Jana. Zakochał się w koleżance z pracy, Weronice – o dziesięć lat młodszej, niezamężnej, pełnej życia i towarzyskiej. gwałtownie zyskała sympatię w zespole, zaprzyjaźniła się ze wszystkimi i zaczęła rzucać czarujące spojrzenia na Jana. Spośród mężczyzn w biurze właśnie on wydawał się jej najpewniejszy siebie, stylowy i – jakby przypadkiem – często znajdował się obok.

Koledzy, zauważywszy rodzący się romans, dziwili się: Jan uchodził za wzorowego ojca rodziny. A tu zakochał się jak chłopiec! Szeptali między sobą, ostrzegając Weronikę, iż Jan ma kochającą żonę. ale ona tylko machała ręką. Weronika należała do tych kobiet, które polują na żonatych mężczyzn, uważając ich za łatwą zdobycz. Miała już doświadczenie – z poprzedniej pracy odeszła z powodu skandalu z żoną szefa, która urządziła jej „ciepłe” powitanie.

Jan, który nigdy nie zdradził żony, stracił głowę. W wieku czterdziestu siedmiu lat czuł się u szczytu sił. Nieprzyzwyczajony do ukrywania uczuć, otwarcie admirał Weronikę. W weekendy znikał, tłumacząc się polowaniami z kolegami. Katarzyna zaczęła podejrzewać, iż coś jest nie tak, i pewnego dnia żartem zapytała: „Janie, coś ty w domu nie bywasz w weekendy. Nie znalazłeś sobie kogoś, kochanie?”

„Co ty, Kasia!” – odparł, machając ręką. „Koledzy ciągle mnie wyciągają, wiesz przecież.”

Pół roku Jan prowadził podwójne życie. Weronika coraz bardziej go pociągała, spędzał z nią coraz więcej czasu, a choćby zapraszał ją do domu, gdy żony nie było. Katarzyna wracała z delegacji w doskonałym humorze: raport oddany, projekt obroniony, więc wracała dzień wcześniej. Jej srebrny samochód płynął po autostradzie, a w środku cicho grała muzyka.

„Jutro nie pójdę do pracy – myślała. – Piątek, miałam wrócić dopiero jutro. Kupię wino, posiedzimy z Janem. Bo znów pewnie ucieknie na swoje polowania.”

Otwierając drzwi, zobaczyła buty męża i kobiece pantofle. „Może córka przyjechała?” – przebiegło jej przez myśl. ale gdy weszła do salonu, zamarła. Na kanapie siedziała młoda kobieta w krótkim szlafroku, a Jan wychodził z sypialni, zapinając koszulę.

„Kasia? Skąd ty? Przecież miałaś wrócić jutro…” – wybełkotał.

„A wróciłam dziś – odparła lodowato. – Co się tu dzieje? Kim ona jest?”

„Dzień dobry, jestem Weronika – wtrąciła się kobieta. – Pracuję z Janem, wpadłam w sprawie służbowej…”

„W służbowej sprawie? W takim stroju?” – Katarzyna odwróciła się na pięcie, trzasnęła drzwiami i wybiegła z mieszkania.

Gdy dotarła do samochodu, wybuchnęła płaczem. Jej świat się zawalił. Nie mogła uwierzyć, iż stała się zdradzoną żoną. Słyszała o takich historiach, ale myślała, iż ją to nie dotknie. A teraz stanęła twarzą w twarz z zdradą.

„A to ci Janek! – myślała. – A ja, naiwna, wierzyłam. Ciekawe, od jak dawna to trwa? Pewnie nie po raz pierwszy, skół choćby do domu przyprowadził.”

Noc spędziła u matki. Rano kupiła nowy zamek i poprosiła zięcia, by go zamontował. Spakowała rzeczy Jana do torby i zostawiła pod drzwiami. Całą noc rozważała, co zrobić, i zdecydowała się na rozwód. Znając Jana, nie chciała go słuchać – umiał przekonywać.

Wieczorem spotkała męża pod drzwiami. Gdy mozolił się z kluczem, próbując otworzyć nowy zamek, Katarzyna wystawiła torbę i zablokowała wejście. „Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się. Nie chcę cię widzieć. Znasz mnie – nie wybaczę. Gdyby tylko po kryjomu, ale ty przyprowadziłeś ją do naszej sypialni. Zobaczymy się w sądzie” – wyrzuciła z siebie, zatrzaskując drzwi.

Jan błagał: „Kasia, wysłuchaj, wszystko wytłumaczę! Wybacz, nie wiem, co we mnie wstąpiło.” ale była nieugięta. Czekał pod domem, pod biurem, u matki, u przyjaciółki – ale Katarzyna się nie ugięła. Na rozprawie znów próbował przeprosić, ale natrafił na lodowate spojrzenie.

Z Weroniką relacje stopniowo wygasły. Jan stał się drażliwy, a ona nie chciała go zrozumieć. niedługo Weronika oznajmiła, iż spodziewa się dziecka. „Jakie dziecko? – machnął ręką. – Za chwilę pięćdziesiątka, nie chcę nocnych krzyków. Chcę spokoju.”

„Mów, co chcesz, ja rodzę – odcięła. – Dziecko miW końcu Jan zrozumiał, iż prawdziwe szczęście zostawił za sobą, gdy odszedł od Katarzyny, a teraz mogło mu pozostać tylko wspomnienie tego, co bezpowrotnie stracił.

Idź do oryginalnego materiału