Cicha wolność

newsempire24.com 2 tygodni temu

**Dziennik osobisty**

– Kasia, zwariowałaś?! – krzyczała przez telefon Ania. – Jak to możliwe, iż się rozwiódłs w tajemnicy? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?

– Cicho bądź – odsunęła słuchawkę od ucha Katarzyna i spojrzała na drzwi kuchenne. – Dzieci są w domu.

– Jakie dzieci? Przecież mają już po trzydzieści lat! Kasiu, zdajesz sobie sprawę, co robisz? Dwadzieścia osiem lat małżeństwa, i nagle – rozwód!

– Aniu, nie krzycz, proszę. I tak jest mi ciężko.

– Dlaczego milczałaś? Jesteśmy przyjaciółkami od studiów! Mogłam ci pomóc, wesprzeć…

Kasia przycisnęła słuchawkę do piersi i zamknęła oczy. Boże, jak była zmęczona tymi rozmowami. Najpierw dzwoniła Małgosia z pracy, potem ciocia Halina, a teraz Ania. Jakby wszyscy tylko czekali na okazję, by plotkować.

– Kasia, jesteś tam? – dobiegło z telefonu.

– Jestem – przyłożyła znów słuchawkę do ucha. – Po prostu nie chcę o tym rozmawiać.

– Jak to nie chcesz? To przecież wydarzenie! Jesteś pierwszą z naszej paczki, która się rozwiódłs. Powiedz chociaż coś. Zdradzał cię?

– Nie.

– Pił?

– Też nie.

– No to co? Kasiu, powiedz w końcu!

Katarzyna westchnęła ciężko. Jak wytłumaczyć Ani, iż po prostu jest zmęczona? Zmęczona szarą codziennością, tymi samymi rozmowami, uczuciem, iż żyje nie swoim życiem?

– Jesteś wyczerpana. Rozumiem.

– Z czego? Wacek to dobry facet, nie pije, nie bije, zarabia przyzwoicie.

– Właśnie. Dobry facet. Tylko nie mój.

– Co ty pleciesz? Jak to nie twój? Przecież przeżyliście razem dwadzieścia osiem lat!

W przedpokoju rozległ się hałas. Kasia gwałtownie pożegnała się z przyjaciółką i odłożyła słuchawkę. Do kuchni weszła córka Ola z torbą zakupów.

– Mamo, cześć – postawiła torbę na stole i przyjrzała się matce uważnie. – Dlaczego jesteś taka blada?

– Och, tak tylko, boli mnie głowa.

– Znowu dzwoniła Ania? Słyszałam, jak się tłumaczysz.

Katarzyna skinęła głową. Ola zaczęła rozpakowywać zakupy.

– Mamo, nie żałujesz? – spytała córka, nie odwracając się.

– Czego?

– No, iż rozwiodłaś się z tatą.

Kasia spojrzała na Olę. Córka była bardzo do niej podobna – te same ciemne włosy, te same szare oczy. Tylko w jej spojrzeniu była pewność, której Katarzynie zawsze brakowało.

– Nie wiem, Olu. Jeszcze nie wiem.

– A tata żałuje?

– Nie rozmawialiśmy o tym.

Ola odwróciła się do matki.

– Mamo, mogę cię o coś zapytać?

– Jasne.

– Naprawdę nigdy nie kochałaś taty?

Katarzyna zastygła z filiżanką w dłoni. Skąd córka to wzięła?

– Dlaczego tak myślisz?

– Przecież was obserwowałam całe życie. Nigdy się nie przytulaliście, nie całowaliście. choćby za ręce nie trzymaliście. Jakbyście byli współlokatorami.

– Olu, nie mów tak. Tata to dobry człowiek.

– Dobry, zgadzam się. Ale go nie kochałaś. I on ciebie też, moim zdaniem.

Katarzyna postawiła filiżankę na stole. Córka miała rację. Nigdy nie kochała Wacka. Wyszła za niego, bo trzeba było, bo wszystkie przyjaciółki już były zamężne, bo rodzice nalegali.

– Mamo, a kogo kochałaś? – cicho spytała Ola.

– Po co ci to wiedzieć?

– Tak po prostu. Każdy człowiek powinien mieć w życiu miłość.

Katarzyna odwróciła się do okna. Oczywiście, była miłość. Jakże mogłoby jej nie być? Jurek z sąsiedniego bloku, student medycyny. Przystojny, mądry, marzyciel. Spotykali się w tajemnicy, bo rodzice Kasi uważali go za nieodpowiednią partię.

– Lekarz to nie zawód, to powołanie – mówił Jurek. – Będę ratować ludzi.

– A ja ci będę pomagać – odpowiadała Katarzyna.

Ale rodzice nalegali na małżeństwo z Wackiem. Stabilność, mieszkanie, porządna rodzina. A Jurek wyjechał na praktykę do małego miasteczka na Podlasiu. Pisał listy, dzwonił, choćby przyjeżdżał kilka razy. Ale Kasia była już mężatką, spodziewała się pierwszego dziecka.

– Mamo, płaczesz? – przestraszyła się Ola.

– Nie, co ty. Po prostu oczy mnie bolą.

Córka objęła matkę za ramiona.

– Wiesz, mamo, rozumiem cię. Lepiej być samą niż nieszczęśliwą w małżeństwie.

– Tak uważasz?

– Oczywiście. Patrz, jak się zmieniłaś po rozwodzie. Schudłaś, obcięłaś włosy, kupiłaś nowe ubrania. Jakbyś ożyła.

Katarzyna spojrzała na swoje odbicie w szybie. Rzeczywiście, była inna. Wcześniej chodziła w tych samych szarych bluzkach, włosy zbierała w koczek. Teraz pozwoliła sobie na kolory, zrobiła modną fryzurę.

– A Wojtek jak zareagował? – spytała Ola.

– Nie najlepiej. Powiedział, iż jestem egoistką, iż zniszczyłam rodzinę.

– No co ty. Wojtek zawsze był synem taty. Ale z czasem zrozumie.

Kasia skinęła głową. Syn rzeczywiście był bardziej związany z ojcem. Chodzili razem na ryby, naprawiali samochód, oglądali mecze. Córka zawsze była bliżej matki.

– Mamo, myślałaś o nowym mężu? – spytała Ola, stawiając czajnik.

– Olu, mam pięćdziesiąt trzy lata. Jakie małżeństwo?

– No i co? Ciocia Basia wyszła w pięćdziesiąt pięć i jest szczęśliwa.

– Ciocia Basia to wyjątek.

– Dlaczego wyjątek? Jesteś piękną kobietą. I wolną.

Wolna. Słowo, którego Katarzyna bała się wypowiedzieć na głos. Wolna od konieczności gotowania Wackowi śniadania o siódmej. Wolna od jego skarpetek porozrzucanych po sypialni. Wolna od wiecznych rozmów o pracy, o piłce, o tym, iż sąsiedzi kupili nowe auto.

Ale wolność przyniosła też samotność. Wieczorami siedziała sama przed telewizorem, nie miała komu poskarżyć się na zmęczenie, nie miała z kim podzielić radości.

– Olu, nie myślisz, iż postąpiłam źle?

– Nie, mamo. Postąpiłaś słusznie. WresKatarzyna uśmiechnęła się do córki i pomyślała, iż po raz pierwszy od lat czuje, jakby mogła oddychać pełną piersią.

Idź do oryginalnego materiału